Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Piaty dzień, jutro ostatni, powiedzmy normalny dzień, po jutrze czeka mnie śmierć podczas przemiany. Obudziło mnie pukanie do drzwi. Ledwo przytomna podeszłam do nich i otworzyłam. Jednak to co tam zobaczyłam- automatycznie wytrzeźwiałam-Zwiadowcy.

-Fajna piżama, Brooksowie ostrzegali, że rano są fajne widoki

-Wybaczcie

-Nam to nie przeszkadza

Weszłam do pokoju, a oni za mną. Od razu chwyciłam poprzednie spodnie i ubrałam szybko. Trójka facetów rozejrzała się po pokoju. Był to mały pokój, z czterema łóżkami, dwoma pustymi. Mówiłam już że Louis jest strasznie dziwny i woli spać na górze? Nie? No więc szafa. Wspięłam się na nią również i pocałowałam chłopaka w policzek. Następnie wyprowadziłam Zwiadowców z pokoju i poszliśmy na świetlice czy coś. Do jadalni. Wzięłam sobie kanapkę i jabłko i usiadłam kolo nich.

-A więc trzeba cie wtajemniczyć w nasze akcje, w sprawy naszego królestwa

-Z pewnością będziesz zwiadowcą

-Tak więc od dawna toczy się wielki bój miedzy królestwami, nas nie atakował nikt więc to my atakowaliśmy. W końcu pozostały cztery królestwa. Wilkołaki, Wampiry, Demony i my. Od lat miedzy Wilkołakami i Wampirami toczy się wielka wojna. Oba królestwa słabną a Demony szukają na nich atak. Ostatnio próbują się do nas upodobnić i niszczyć inne królestwa ale z pewnością ich pokonamy. Tak więc plan Demonów jest poczekać jeszcze tydzień i zaatakować dwa królestwa od tyłu. Albo dwa królestwa się zjednoczą lub umrą wszyscy, ewentualnie Demony przetrwają w małej liczbie. Minus Demonów to to że mają twarda skórę i tylko wilkołaki mogą je zniszczyć swoimi pazurami a Wampiry atakują wysysając krew więc wojna będzie zawzięta. Jeśli za to dwa królestwa się zjednoczą, Demony znikną a nie wiadomo czy zaatakują nas potem wampiry z wilkołakami. Dlatego postanowiliśmy wysłać 50 z Zwiadowców i 100 wojowników aby zniszczyły wszystkie trzy królestwa. Z początku będziemy tylko patrzeć z boku. Gdyż miasta wilkołaków i wampirów są pośród gór łatwo będzie się tam ukryć. Będziemy jeździć na naszych specjalnych gadach. Nie nalezą do silnych ale są szybkie. Mizzary to jaszczurki wielkości wilkołaka, człapiące na czterech łapach, są wrażliwe i jedynie jak atakują to odgryzanie głów przeciwnikom bądź zdzielenie go ogonem. Tak więc z początku patrzymy na rozwój wojny. Z tego co wiadomo 100 wilkołaków i 73 wampirów a do tego teraz już 513 Demonów. a nas 150. Liczymy na dalsza wojnę więc możliwe że wilkołaki i wampiry nie zauważą z początku demonów, kiedy ich wojska osłabną o jedną czwartą wtedy powinni się rozbudzić i zacząć atakować demony. Wampiry zgina wszystkie a wilkołaki może wybiją jakąś setkę. Może wampiry też zdążą coś zrobić, dobić nieprzytomnych czy coś. W każdym razie dajemy im najwyżej 200 wojowników. Wtedy atakujemy my. Wliczając naszą szybkość i to że jesteśmy wilkopodobni, najpierw pozbywamy się demonów a jaszczury wilkołaków. Wojnę wygrywamy i pomagamy jaszczurom. Strat może być wiele, może nikt z nas nie przeżyć ale jedno jest pewne, wilkołaki bez zjednoczenia przeżyją w liczbie około 10, jaszczury naturalnie umrą a Demony, nie mają szans z nasza bronią. Może dajmy im szanse tych 73 osób. Jednak potem zostaje całe miasto. Jeden zwiadowca zostaje w górach, przynosi wieść. Kto kol wiek przeżył wyrusza całe miasto, znaczy się zwiadowcy i wojownicy.

-A jeśli tamci się zjednoczą

-Umrą wszystkie demony, a wilkołaki i wampiry zaatakujemy wszyscy razem. Dość proste

-Rozumiem, a czy Hazza dożyje, znaczy Harry, znaczy Alpha, czy Alpha przeżyje do czasu wojny

-Nie, ale spokojnie, jeśli żadne z was nie jest Alphą, władze dostaje Zayn lub Beau.

-Okey, ale głównie liczycie na nas

-Najlepszy wojownik i zwiadowca muszą wziąć udział w wielkiej wojnie, więc z pewnością liczymy na was

-A teraz wybacz, wzywają nas, treningi, wojna i takie tam, dowiesz się w przyszłości, zresztą plan trzeba jeszcze przekazać Alphie, bo sami go wymyśliliśmy dwa dni temu

-Jeśli przeżyje- szepnęłam

Co raz bardziej bolało mnie to że oni tak bardzo we mnie wierzą, mówią mi o wszystkim ale ja wiem że nie przeżyje, zarys sześciopaku, bycie niskim kiedy tam są dwu metrowi faceci z mięśniami nie do opisania, jestem ścierwem, jestem niczym. Zjadłam kanapkę i jabłko po czym poszłam do swojego pokoju. Może powinnam znaleźć w tym zamku coś dla siebie. Wtem podbiegł do mnie jakiś niebieski koszmar

-Hej, jestem Calum a ty to pewnie przyszła wojowniczka lub zwiadowczyni co?

-Hej, nie wiem czy mi się uda przeżyć przemianę

-Faktycznie jesteś taka chuda i niska

-Nawet koszmar mi to powie, i to kiedy jest na czterech łapach

-Ja po prostu wole być na czterech niż na dwóch ale serio, najniższa osoba jaką znam miała1,70 więc tak się zastanawiam co tu robi taki kurdupel jak ty, w dodatku tamta osoba miała ośmiopak i tricepsy

-No widzisz, a ja tego nawet mięśniem nie umiem nazwać

-Po przemianie to się zmieni

-Ale ja jej nie przeżyje! Dlaczego wy tego nie rozumiecie!

-Masz dość zmartwień prawda? Choć, jest tu taka jedna śmieszna kafejka, tam zawsze można sobie poprawić humor, kawa lody, szarlotka, kręgle

-No dobrze, prowadź, a tak w ogóle jestem ...

-Wiem kim jesteś, wszyscy wiedza, wszyscy o tobie mówią

-A to niby czemu

-Beau czyli największy wojownik i Zayn najlepszy z Zwiadowców ciągle o tobie gadają

-Aha

Poszliśmy do małej śmiesznej kafejki w kształcie oponki. Takie ciastko. Zresztą chyba wiecie. Calum pokazał mi stolik przy którym miałam usiąść i sam poszedł po zamówienie. Przy stoliku było okno. Widziałam jak różne koszmary śpieszyły się a inne szły powoli unikając nadbiegających braci. Strasznie polubiłam koszmarów. Nie wierze że oni wszyscy kiedyś walczyli. Teraz maja nawet pokaźne brzuszki, są niezadbani, wiecznie się śpieszą. Przypomniały mi się opowiadania babci Demonicy, mówiła jak to przez wiele pokoleń przekazywane są informacje o dawnym ludzkim życiu. Kiedyś tak tez wyglądało życie ludzkie. Wtedy jednak były jeszcze jakieś maszyny. Jeździły po chodnikach i niszczyły, zabijały czasem ludzi. Było wiele miejsc pracy. Dzieci chodziły do jakiś szkół od pięciu lat. Zmieniały je. Wtedy do stolika dosiadł się Calum. Położył przy mnie kawę, lody, szarlotkę i oponkę z kremem. Chłopak uśmiechnął się i napisał mi tylko na kartce, nie odzywaj się, masz się tu wyciszyć. Faktycznie teraz zauważyłam że wszyscy tu milczą, relaksują się. Uśmiechnęłam się do Caluma i postanowiłam posmakować rzekomej szarlotki. Uwielbiam je. Moja mama zawsze robiła mi szarlotkę na urodziny. Słodki dżem. Ten nie zapomniany smak miałam tylko raz do roku. Teraz pewnie nienawidzi mnie za bycie koszmarem. Ech, dobrze że po raz ostatni mogę skosztować tego cuda, ludzi. Podobno to ludzie wymyślili szarlotkę a nasze królestwa znalazły stare przepisy. Była naprawdę smaczna. Przestałam myśleć o problemach i spojrzałam na Caluma który bawił się lodami. Uśmiechnęłam się i z trudem powstrzymałam przed śmiechem po czym sama również wzięłam się za jedzenie, chłodnego, waniliowego kremu. Lody były naprawdę pyszne. Może nie aż tak jak te z ludzkiego miasta ale również smaczne. Te miały bardziej wyrazisty smak i nie zamrażały mózgu w pierwszej chwili. Moje kubki smakowe szalały właśnie. Calum tym czasem zjadł już wszystko, nadal bawiąc się lodami i pijąc ciepłą, parującą jeszcze kawę, którą pachniała ta kafejka. Kocham ten zapach. Kawa parzona. W ludzkim mieście nie byłam tylko najniebezpieczniejsza dziewczyna ale również najlepszą baristką. Spojrzałam na kawę. Nie widziałam żadnych minusów czy błędów. Może tylko zabrakło mi ozdoby na tej pianie unoszącej się na powierzchni kawy. Ale było to teraz mało ważne. Powoli piłam kawę gryząc oponkę z kremem. Było tu przytulnie, smacznie, i naprawdę dało się tu zrelaksować. Zapomnieć o istniejącym świecie. Wypiłam kawę w tym samym czasie co Calum przestał bawić się lodami bo je zjadł. Wypił tylko resztę kawy i wyszliśmy. Jednak on wciąż się nie odzywał. Dopiero gdzy doszliśmy do zamku pocałował mnie w policzek i powiedział

-Na pewno będziesz doskonała Koszmarką

Już odchodził gdy krzyknęłam

-Dziękuje ci za ten dzień Calum

Poszłam do pokoju i od razu zasnęłam. Jednak po chwili poczułam że ktoś kładzie się obok mnie

-Ta szafa jest nie wygodna bez ciebie, obok

-To słodkie Louis

-Spijmy już

-Tylko tym razem nie chce obudzić się na parapecie

-A żyrandol

-Jesteś szalony

-I za to mnie kochasz

-Lubie

Pocałowałam go w policzek i zasnęłam.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro