Chyba nie dam rady...
Dzisiaj jest ze mną gorzej niż myślałam. Właśnie przed chwilą poczułam się jak gruba świnia, która tylko żre i żre i w dodatku jeszcze tyje. Nie mogłam znieść myśli, że przytyję... Dlatego próbowałam w toalecie zwrócić jedzenie. Uwierzcie mi, że palce wsadzane do gardła są masakrycznym uczuciem, zwłaszcza, że ciężko od razu wszystko zwrócić. Niestety nie udało mi się nawet jednej trzeciej zwymiotować, bo ktoś wszedł i plan poszedł się jebać. Teraz siedzę na łóżku i próbuję sobie udowodnić, że jestem szczupła i piękna, ale jak tylko patrzę na swoje nogi, to płakać mi się chce... A boję się wstawić zdjęcie swojego brzucha. Po prostu tak się boję, że mnie będziecie obrażać, że mam jednak ten tłuszcz, że powinnam schudnąć. Nienawidzę siebie. Swojego ciała, charakteru. Gardzę cholera tak bardzo sobą, że chyba nie poradzę sobie ze swoimi chorobami. Nie chcę się poddać, ale to jest silniejsze ode mnie... Wiem, iż miałam wstawić drugą część powodów swojej choroby, ale nie dam dziś rady. Za bardzo czuję się wrakiem i gównem by opowiedzieć swoją historię. I znowu mam ochotę wsadzić palce do gardła i nawet na łóżku rzygać, poczuć się lekka. Nie chcę tak... Ale z pewnością zaraz znowu pójdę do kibla i to zrobię... Bo nie widzę innego wyjścia...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro