List pierwszy
Michał!
Jak mogłeś?
Ciągle nie mogę w to uwierzyć.
Od paru tygodni nieustanie zadaję sobie pytanie.
Dlaczego Ty? Bo chyba nie ma logicznego wytłumaczenia tego co się stało.
Nigdy nie narzekałeś na swój los.
Nigdy nie mówiłeś że coś nie gra...
Z naszej dwójki to Ty byłeś tym odważnym, nieco szalonym..
Byłeś pełen pozytywnych emocji, potrafiłeś obrócić w żart każdą niezręczną czy głupią sytuację.
Planowałeś swoją przyszłość, byłeś na tych swoich studiach i odnosiłeś sukcesy.
Miałeś wspaniałą rodzinę i kochającą dziewczynę - byłeś szczęśliwy.
A pamiętasz, jak szliśmy chyba jesienią po parku, a ja z moją „gracją" potknęłam się i wpadłam do jeziora?
I akurat wtedy przechodził chłopak, który mi się podobał...
Chciałeś mi pomóc się nie skompromitować, więc wskoczyłeś do niego i zacząłeś pływać... Byłoby nawet zabawnie gdyby nie to, że złapaliśmy zapalenie płuc i szlaban.
Chociaż był jeden plus tej sytuacji... mój crush wiedział, że istnieję!
Co ja robię?! Czy naprawdę chcę odgonić swoje myśli od Twojej osoby zawracając głowę wspomnieniami... pisząc do Ciebie list?
Przecież to jest rozdrapywanie ran...
Wiesz... Siedzę u siebie w pokoju, łzy spływają na kartkę, rozmazując długopis, tworząc plamy atramentu.
Niektóre słowa stają się nie wyraźne. Spoglądam za okno. Samochody przejeżdżają z tą samą, za dużą, prędkością.
Jakieś dziewczyny spacerują trzymając się pod rękę. A ja stoję wychylając się przez barierkę na balkonie i marzę by ten dzień się skończył i zapadła noc.
Kochaliśmy noce.
Pamiętasz?
Uwielbialiśmy leżeć na kocu i gapić się w rozgwieżdżone niebo...
Dobra. To nie wypali...
Gdziekolwiek pójdę widzę Ciebie... bo przecież większość mojego życia jest w jakiś sposób powiązana z Twoją osobą.
Mój chytry plan by o Tobie zapomnieć nie wypalił...
Bo ja chyba nie chcę o tobie zapominać.
Bo jesteś i byłeś jedną z najlepszych osób, jakie w życiu spotkałam.
Twoja:
Natalia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro