Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Od momentu, w którym przyszłam do wioski liścia minęło około dwóch i pół lat. Aktualnie, jestem na ostatnim roku academii. Czy coś się zmieniło od czasu gdy przyszłam tutaj? Owszem. Na mojej prawej ręce pojawiły się parę kwiatów o kolorze pomarańczowym. Ten kolor oznacza przywiązanie rodzinne. Teraz, już naprawdę traktuję Kakashiego, Rin oraz Akiko jako moje starsze rodzeństwo. By sobie to uświadomić potrzebowałam parę miesięcy (ponieważ niestety, nie należę do osób, które znają się na uczuciach). Też poznałam dużo nowych osób, na przykład syna wujka Minato oraz cioci Kushiny (przykro mi bardzo ale za żadne skarby świata nie uśmiercę ich, ani też cały klan Uchiha oraz Rin i Obito) a jeszcze rodziców Itachiego i jego młodszego braciszka (który traktuje mnie jako starszą siostrę. Jest taki uroczy).

A tak właściwie, to dzisiaj będę miała coś na kształt próbnego egzaminu końcowego. Znów, będziemy z sobą walczyć, a naszą widownią będą różni Joninie, którzy w przyszłości będą naszymi sensei'ami. Co prawda, nie znam jeszcze wszystkich szczegółów. Jak na razie to tylko biegnę po dachach budynków w stronę academii.

Właśnie mijałam główną ulicę. Niespodziewanie zauważyłam Aki (to jest taka pieszczotliwa forma imienia Akiko, mojego autorstwa) oraz Itachiego. Wypadałoby przywitać się z nimi. W następnej sekundzie zeskoczyłam z dachu i znalazłam się przed niczym nie spodziewających się przyjaciołach, mówiąc.

- Yo. Jak leci Aki, Itachi? - pod czas tego dziewczyna lekko pisnęła, a chłopak w żaden sposób nie zareagował (tak jak zawsze). Następnie Pani Uchiha lekko puknęła swoimi palcami w moje czoło i rzekła.

- Naprawdę musisz przestać tak robić, bo jeśli nie, to pewnego słonecznego dnia dostanę zawału serca. I tak, witaj. - po tych słowach dziewczyna lekko uśmiechnęła się i zaczęła kierować się w stronę academii wraz z jej kuzynem.

Po dłuższej chwili zmierzania do celu oraz przyjemnej pogawędki, dotarliśmy na miejsce w ostatniej chwili. Ale tak jak i zawsze, nasz sensei spóźnił się. Jednak wyjątkowo przyszedł nie sam, a z grupką Joninów. Wśród nich dostrzegłam Tsunade-san, która stała obok dwóch mężczyzn, który wyglądali dosyć.... Dziwnie... Jeden z nich ma około dwóch metrów wysokości i długie, szpiczaste, białe, związane w kucyk włosy. Natomiast drugi, posiadał bardzo bladą cerę, wężowe oczy oraz długie, ciemne, związane w luźny kucyk włosy. Najwidoczniej, Tsunade-san znała tych mężczyzn.

W międzyczasie dostaliśmy komendę wyjścia z sali na pole treningowe academii.

- Ej Aki.

- Tak? Coś się stało? - spytała się spokojnie blondynka.

- Nic się nie stało, ale mam pytanie. Kto to obok Tsunade-san? Mam na myśli tych dwóch, którzy wyglądają tak dziwnie...

- Nie mów mi, że nie wiesz kto to jest?! - nie spodziewając się takiej reakcji od przyjaciółki, odruchowo zrobiłam krok w bok i podniosłam brwi.

- Yyyyyyyyyy..... Właściwie gdybym wiedziała, to nie pytałabym się o to... - Akiko westchnęła, po czym już spokojniej odparła.

- To jest legendarna trójka Saninów. Ten z wężowymi oczami to Orochimaru, a ten z białymi włosami to Jiraja.

- Dobra, rozumiem. Dzięki za odpowiedź. - na to dziewczyna lekko kiwnęła głową.W międzyczasie byliśmy już na miejscu. Zaczęliśmy słuchać sensei'a.

- Więc jak wiecie, dzisiaj jest próbny egzamin praktyczny. Będzie on przechodził w nieco innej formie niż zazwyczaj. Po pierwsze, na polu będą walczyć wszyscy na raz. Po drugie, wolno wam używać różnych technik oraz sposobów walki, od tajjutsu do genjutsu. Po trzecie, osoby które posiadają swoje klanowe kekkai genkkai nie będą mogli go używać do momentu w którym na to pozwolę. Po czwarte, różne osoby będą schodzić z ringu, gdy o tym zadecyduje. Po piąte, nie możecie używać żadnej broni. Jeśli chodzi o zasady to wszystko. Daje wam parę chwil na przygotowanie się. Kiedy usłyszycie słowo "start", zaczynacie walczyć.

Stałam chwilę w bezruchu. Cóż... To trochę nie typowy sposób na przeprowadzenie egzaminu, lecz narzekać nie będę. Trzeba tylko jeszcze coś uzgodnić z Aki oraz Itachim. Gdy podeszłam do nich chciałam coś powiedzieć, chociaż najwyraźniej było to zbędne, gdyż oni myśleli o tym samym. Więc głos zabrała Aki.

- To co nie napadamy na siebie wzajemnie, ale też nie pomagamy w razie potrzeby. Dobrze myślę? - Itachi tylko kiwnął głową na znak zgody, a ja odparłam uśmiechnięta.

- No jasne, że tak. Jeśli będziemy sobie nawzajem pomagać, to nie będzie interesujące. A i nie wiem jak wy ale ja do momentu gdy nie pozwolą używać naszych kekkai genkkai, nie mam zamiaru cokolwiek robić. - obydwoje popatrzyli się na mnie z zdziwieniem (o kurde Itachi ukazał jakąś inną minę niż zazwyczaj... Coś nowego). Następnie jednak Aki przeszywała mnie wzrokiem pewnego zażenowania, a Itachi... Uśmiechnął się?!?? Nie no chyba muszę pójść do lekarza, bo mam już zwidy.

Niespodziewanie usłyszeliśmy głos nauczyciela i słowo " start ". Przed tym jak odskoczyć gdzieś dalej od tłumu popatrzyłam się na moich przyjaciół i lekko kiwnęłam głową. Następnie, gdy znalazłam się w bezpiecznej odległości, usiadłam na trawie. Miny niektórych uczniów oraz Joninów były bezcenne. Ledwo powstrzymowałam się od śmiechu.

Zaczęłam obserwować walkę z boku. Na szczęście nikt nie był aż na tyle bezmyślny, aby przerwać mój odpoczynek. W końcu, byłam na drugim miejscu jeśli chodzi o tajjutsu oraz ninjutsu i na trzecim jeśli chodzi o genjutsu.Chyba jednak pośpieszyłam się z wnioskami. Właśnie teraz do mnie biegł chłopak, który "rywalizuje" ze mną. Tak naprawdę, to on po prostu chce się nadal pomścić za to, że kiedyś (patrz: pierwszy dzień w academii) prawie że podcięłam mu gardło. Ciekawe dlaczego on musi być aż taki upierdliwy?

W pewnym momencie dzieliła nas krótka odległość, dlatego znudzonym głosem powiedziałam.

- Słuchaj jeśli nie chcesz wyjść na całkowitego idiotę, to daj sobie już spokój z pomysłem by mnie pokonać. Naprawdę nie chcę mi się wstawać stąd. Idź se poszukać kogoś innego. - mówiąc to zaczęłam machać w jego stronę takim sposobem jakim odgania się psy.- Nie będziesz mnie poniżać! Dzisiaj na pewno zemszczę się! - z tymi słowami pobiegł w moją stronę. Co za upierdliwy gostek. Powoli wstałam i strzepałam niewidzialny kurz z moich spodni. Po tym spojrzałam się na niego ze zrezygnowaniem i złością w oczach. Przerwał mi mój odpoczynek! Oi... Chyba znowu rosną mi kły (jedna z cech klanu Okiki. Gdy jej członkowie wkurzają się, rosną im kły, które są podobne do wilczych).

Chyba to czas by trochę przestraszyć tego chłopa. Wyszczerzyłam się jak psychopata, a od mnie zaczęła wyłaniać się zabójcza aura. Jednak on nie zaprzestał biegu. Głupiec. Po chwili w moją stronę został skierowany atak wiatrem. Nie źle. Chyba trochę się pobawimy.

Na spokojnie zrobiłam unik, po czym zaczęłam zbliżać się w jego stronę. Sporo Joninów patrzyli w moją stronę z niejakim strachem albo zaciekawieniem. Najwidoczniej, ci jeszcze nigdy nie mieli do doczynienia z ludźmi z klanu Okiki. W momencie gdy znalazłam się tuż obok chłopaka, zablokowałam jego atak pięścią. Następnie nie długo myśląc z całej siły uderzyłam w jego brzuch i o dziwo, trafiłam. Po tym, dosłownie moment stałam przypatrując się jego reakcji. No cóż, nie było to nic ciekawego. Zaczął złościć się i wymierzać w moją stronę paręnaście ciosów. Pod czas ich unikania wpadłam na świetny pomysł. Byłam ciekawa tego jak Joninie zareagują. Lecz dla pewności, iż wszystko wyjdzie zgodnie z planem, musiałam jeszcze trochę powalczyć.

Wymieniałam się ciosami jeszcze przez chwilę po czym niespodziewanie dla niego i innych, zastygłam na miejscu. Przez to, dostałam z pięści w twarz. Nie powiem, bolało. Ale jak już kiedyś wspominałam, nie boję się bólu. Przyzwyczajona jestem. Chłopak stał jak wryty, nie rozumiejąc co się właśnie stało. Niektórzy z widowni patrzyli na mnie z zainteresowaniem. Chyba rozumieją iż nie tak po prostu podstawiłam swoją twarz.

Zadowolona reakcją chłopaka, niezwłocznie zaczęłam działać. Zaburzyłam jego równowagę nogą i unieruchomiłam go. Nie chciało mi się dalej walczyć, dlatego stwierdziłam, że to najlepszy sposób. Ale został jeszcze jeden problem. I nie, nie mam na myśli wyrywającego się chłopa. Mam na myśli sensei'a. Trzeba jakoś sprawić by on kazał mu zejść. Myślę, że to nie będzie trudne, biorąc pod uwagę fakt, że około połowy osób już skończyła walczyć. Chwilę myśląc wpadłam na świetny pomysł. Znów wyszczerzyłam się jak psychopatka i zaczęłam mówić.

- Ne, ne, sensei. Czy on nie ma już zejść? - w tym momencie wskazałam na chłopaka, który nadal bezskutecznie próbował wyrwać się - Przytrzymuje go już od jakiegoś czasu. Gdyby on bił się z prawdziwym wrogiem myślę, iż już dawno temu był by trupem. A może to nie jest wystarczająca argumentacja i mam sprawić, że on będzie zmuszony pójść od razu do pielęgniarki? - gdy wszyscy to usłyszeli, większość popatrzyła się na mnie z niedorozumieniem. Jednak znalazły się osoby, które obserwowały mnie z czystym zainteresowaniem. Między innymi Itachi, Aki, Tsunade-san oraz jej towarzysze. Jednak nie koncentrowałam się na nich tylko na moim sensei'u. Chyba rozważał tę decyzję.

Chwilę później nauczyciel zwrócił się do chłopaka, który nadal próbował wyrwać się, tylko już nie po to by dalej walczyć tylko po to by uciec. (chyba trochę przesadziłam z tym blefem...) Gdy usłyszeliśmy komendę sensei'a, że ma on zejść z pola treningowego, odpuściłam go. Natomiast chłopak od razu pobiegł jak najdalej od mnie. Później wstałam jak gdyby nic, i powiedziałam coś w stylu " 1/0 na moją korzyść sensei. Pan się nabrał." Po wypowiedzeniu tych słów słodko uśmiechnęłam się, a z widowni usłyszałam śmiech Tsunade-san oraz Jiraji.

Po tym poszłam nadal siedzieć pod drzewkiem, do momentu aż usłyszałam, że można korzystać z swojego kekkai genkkai. No to teraz pobawimy się...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro