Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Dzisiaj zostałam obudzona przez Nii-sana. Nie cieszyłam się zbytnio z tego powodu, lecz gdy usłyszałam, że idziemy na trening, zerwałam się jak poparzona. I już nie było ani jednego śladu niezadowolenia na mojej twarzy. Szybko wzięłam swoje ubrania i pobiegłam do łazienki, by się przebrać. Po chwili byłam absolutnie przygotowana na wyjście, jednak mój żołądek uważał inaczej. Dla tego już powolnym krokiem skierowałam się do kuchni. Ujrzałam na stole gotowe śniadanie z herbatką. Ucieszyłam się z tego powodu. Gdy usiadłam do stołu, aby nie przedłużać jedynie podziękowałam i zabrałam się za jedzonko. Nii-san jakiś czas przyglądał mi się w ciszy, przez co między nami zapanowała niezręczna cisza. Aby jak najszybciej pozbyć się nie zbyt przyjemnego uczucie, spytałam się czy coś mam na twarzy. Ten jedynie krótko odpowiedział.

- Nie. Nie sądziłem, że masz aż takie nagłe zmiany nastroju. To... Trochę niepokojące. - przez jakiś czas siedziałam w zamyśleniu. Ostatecznie odpowiedziałam.

- Ja tam się tylko cieszę, że zobaczę wszystkich, tym bardziej pod czas treningu. To chyba nic dziwnego, czyż nie? - szaro włosy kiwnął głową.

- Masz rację. Dobrze jedz dalej, potrzebujesz dzisiaj sporo energii.

- Mhm. - dalej kontynuowałam spożywania posiłku w ciszy.Jakiś czas później usłyszałam jak ktoś puka do drzwi. Już wiedziałam kto to, dlatego niezwłocznie zeskoczyłam z krzesła i ze słowami "Ja otworzę" pobiegłam do wyjścia. W momencie gdy otworzyłam drzwi, ujrzałam dwójkę, uśmiechających się, starszych ode mnie, nastolatków.

- Nee-san! Obito-san! - krzyknęłam z radością po czym rzuciłam się na brązowo włosom.

- Ej Yui-chan, a ja? - rzekł jakby z oburzeniem brunet. Widząc to z uśmiechem na ustach, poszłam go przytulić. Gdy Nii-san wyszedł z domu wraz z Gokim, całą grupką poszliśmy w stronę pola treningowego.

Na miejscu zobaczyłam wujka Minato, który opierał się o drzewo. Najwyraźniej czekał na nas od jakiegoś czasu. Nie zwlekając, pobiegłam do blondyna przy czym energicznie machając ręką. Gdy mężczyzna zauważył mnie, powrócił się przodem do mnie. Z szerokim oraz promiennym uśmiechem przywitał się. Po krótkiej rozmowie z nim, pod czas której z zachwyceniem opowiadałam o wiosce, zaczęliśmy trening. Wujek pilnował Nee-san oraz Nii-sana, gdyż owa dwójka właśnie miała stoczyć walkę. Natomiast ja, trafiłam pod opiekę Obito-sana.

- Wzięłaś że sobą tego kunai'a, który wczoraj otrzymałaś w prezencie?

- Oczywiście. - na potwierdzenie swoich słów wyjęłam pudełko z bronią. Widząc to, brunet kiwnął głową, po czym kontynuował.

- Cudownie. A teraz wytłumaczę ci jak nim możesz posługiwać się. - podniosłam lekko brew lecz nie odezwałam się - Zacznijmy od tego, że to jest kunai, zrobiony specjalnie przez członków mojego klanu. Jak widzisz, nie wyróżnia się on niczym od innych w kwestii wyglądu. - kiwnęłam głową - Jednak w przeciwieństwie do innych, został on stworzony z materiału, który przewodzi czakrę. Po tym, jak zmieniliśmy trochę skład metalu, ten materiał stał się przygodny do przetrzymywania i gromadzenia w nim czakry. Nie masz żadnych limitów pod tym względem. Jak możesz się, ta broń jest strasznie przydatna w bitwach. Dla tego radzę ci nosić go przy sobie, gdy już dobrze opanujesz kontrole czakry. Dobrze?

- Mhm. Czyli tak właściwie, mogę już od dziś zacząć to robić? - brunet pokręcił przecząco głową.

- Nie. Powiedziałem, że dopiero w tedy, gdy nauczysz się dobrze kontrolować czakrę.

- Ale ja już to umiem. - rzekłam spokojnie, nie do końca rozumiejąc, dla czego Obito-san uważa iż moja kontrola jest nie wystarczająca.

- No dobrze, skoro jesteś tego pewna, to wejdź proszę na tamto drzewo - podbródkiem Uchiha wskazał właściwą roślinę - Oczywiście za pomogą jedynie nóg. - kiwnęłam głową, po czym spokojnie ruszyłam w stronę dębu. Nie zastanawiając się długo, skupiłam czakrę w swoich stopach, po czym nie spiesząc się weszłam na drzewo. Pomyślałam, że po prostu wejście na roślinę, nie będzie wystarczająco, dlatego przekierowałam się na jakąś grubą gałąź aby zwisnąć z do góry nogami.

Tak właściwie, dopiero teraz zauważyłam jak Obito-san z niedowierzeniem przygląda mi się, natomiast Goki jedynie z zadowoleniem spojrzał się w moją stronę. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Następnie znów wróciła wzrokiem do Obito-sana, jednak w tym momencie brunet był odwrócony plecami do mnie. Najwyraźniej zawołał wujka Minato oraz dwójkę aby ci popatrzyli się na mnie. Po chwili przy drzewie stała nie jedna zdziwiona twarz lecz cztery. Nie mogłam zrozumieć powodu takiej reakcji.

Chciałam jeszcze trochę porozmyślać, jednak poczułam iż moja głowa zaczyna niemiłosiernie boleć. Szybko zeskoczyłam z drzewa, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, że mogłam nie zdążyć przewrócić się aby wylądować na nogach. Na szczęście wylądowałam bez większych problemów. Najwidoczniej fortuna sprzyjała mi. Gdy spojrzałam się na wszystkich, zrozumiałam iż stałam się przyczyną dla możliwego zawału u całej grupki.

- Czy takiego poziomu kontroli czakry wystarczy aby używać kunai? - brunet jedynie w milczeniu kiwnął głową, gdyż nie był w stanie nic więcej z siebie wydusić. Czując w powietrzu niezręczną atmosferę, spytałam się - A coś się stało? Ja zrobiłam coś źle?

- Nie, oczywiście, że nie. Ale widzisz Yui, tutaj w academii dzieci uczą się kontrolować czakrę dopiero na czwartym roku nauki a ty z tego co widziałem, umiesz ją tak kontrolować na poziomie przeciętnego Genina. Więc teraz, chyba rozumiesz co nas tak zdziwiło. - stałam chwilę w ciszy nie rozumiejąc jednej. Jak można zaczynać aż tak późno uczyć się takiej podstawy podstaw? Przecież to jest do nie pomyślenia... 


Do rozmowy dołączył się Goki, który wytłumaczył całej czwórce, że w moim klanie zaczynano szkolić się od około trzech i pół lat. Oczywiście, nie byłam wyjątkiem. Pod czas gdy trzy-ogonowy opowiadał o przyjętych metodach szkolenia, cała czwórka stała jak wryta. Po dłuższej chwili, gdy wilk skończył, grupka wróciła do świata żywych a wujek Minato stwierdził, że chyba jestem na poziomie początkującego Genina i z racji tego mogę trenować z resztą drużyny tak samo. Ucieszyłam się z tego faktu.

Stojąc tak, przypomniałam sobie o czymś co muszę zrobić w trybie natychmiastowym. Poprosiłam więc aby wujek Minato pokazał mi pieczęci do jutsu przywoływania. Ten się zgodził, choć niechętnie gdyż nie był pewny czy mam podpisany pakt z przywoływanym zwierzem. Po chwili gdy zapamiętałam wszystkie pieczęcie pobiegłam do Gokiego. W tym czasie reszta wróciła do treningu. Natomiast ja, zaczęłam rozmawiać z wilkiem.

- Hej, hej Goki mam pytanie.


- Słucham - odparł spokojnie.


- Pamiętam jak mama mi opowiadała o tym jak poznajemy wilków. - trzy-ogonowy kiwnął głową nadal uważnie słuchając moich słów w skupieniu - Jak myślisz, mogłabym poznać swojego towarzysza wcześniej niż powinnam? - Goki  zaczął intensywnie zastanawiać się nad tym. Wolałam nie przeszkadzać, gdyż zdaję sobie sprawę z tego jakie to jest ważne zdarzenie w moim życiu. W moim klanie swoich towarzyszy broni poznaje się na jedenaste urodziny, a na dzień dzisiejszy mam tylko siedem i pół. 

- Dobrze. - rzekł niepewnie - Niestety ale nie będę mógł przebywać w tym wymiarze dłużej niż tydzień. Zbyt dużo straciłem sił, dlatego powinnaś iść. Jak będziesz na miejscu, któryś z wilków spotka ciebie. W tedy powiedz po co przyszłaś. I oczywiście, poinformuj jeszcze o tym, że klan Okiki został doszczętnie wymordowany, nie całe dwa lata temu. Pamiętaj też o tym aby trzymać wyprostowaną postawę oraz mieć spokojny ton głosu. Tak będzie najlepiej dla ciebie. Jeśli co, przyczynę twojego zniknięcia ja wytłumaczę tym ludziom. Nie zniknę stąd do póki nie wrócisz. A teraz idź już. - kiwnęłam w ciszy głową, po czym złożyłam potrzebne pieczęcie. W moment zniknęłam w kłębie dymu.
Pojawiłam się w jakimś lesie. Miałam wrażenie, że w tym miejscu drzewa sięgają do samego nieba, które jest nie widoczne dzięki szerokich i gęstych gałęziach. Na nielicznych z nich zwisały liany. Natomiast na ziemi rosła gęsta trawa i strasznie dużo krzewów. Mówiąc krótko, wyglądało to wszystko naprawdę przepięknie. Od tego miejsca wyłania się aura spokoju. Gdyby moja wola, zostałabym tutaj na zawsze. 


Chciałam już pójść po czym przypomniałam o słowach Gokiego. Stwierdziłam, że najlepiej będzie poczekać. Po chwili usłyszałam jakiś szelest w krzakach. Najpierw odruchowo przyjęłam bojową pozycję, lecz przypomniawszy w jakim miejscu znajduję się, uspokoiłam się. Dlatego wyprostowałam się i w spokoju czekałam aż wilk podejdzie. Moment później przede mną zjawiła się o głowę wyższy wilk. Spoglądał na mnie jakby z pogardą. Chciałam już coś powiedzieć oburzonym tonem, lecz natychmiast ugryzłam się w język. Nie powinnam od tak od razu sprzeczać się z silniejszym ode mnie stworzeniem. Skłoniłam się lekko przed nim na znak przywitania po czym rzekłam.

- Witaj. Jestem Yui. Jestem tu aby poznać swojego towarzysza a także przekazać ważne informację. - mówiłam nadzwyczaj spokojnie, aby nie dawać powodu do niepotrzebnego konfliktu.

- Aha... Ważne informację? No dobra powiedzmy, że ci wierzę ale czy przypadkiem nie za wcześnie przyszłaś? Bo jeśli mnie pamięć nie myli, miałaś tutaj zjawić się jakieś parę lat później. - odruchowo spojrzałam się lodowatym spojrzeniem na wilka po czym nabrałam sporo powietrza w płuca.

- Drogi wilku, mam swoje powody dla, których przyszłam wcześniej niż powinnam. Wszystkiego się dowiesz w swoim czasie, dobrze? - wilk w ciszy zmroził mnie swoim wzrokiem, po czym jedynie rzekł.

- Dobrze, wsiadaj na mnie, zaprowadzę ciebie gdzie trzeba. - w ciszy wykonałam polecenie.

Po około pięciu minutach wilk dobiegł do jakiejś mniejszej polany. Na samym środku znajdowało się małe wzgórze. Wilk zaczął zbliżać się w jego stronę. Gdy byliśmy bliżej, zauważyłam w tej górce nie za duże wejście. Najwidoczniej on kierował się w tą stronę. Zdziwiłam się, ponieważ nie sądziłam, że wilki mieszkają w norze. Oczywiście w żaden sposób nie skomentowałam. 


Po tym jak wbiegliśmy do środka, moim oczom ukazał się nietypowy widok. Nad nami zwisały kamienie z których po trochu spadała jakąś świecąca się ciecz o kolorze błękitnym. Przyznać szczerze, wyglądało to czarująco. Poruszaliśmy się w głąb jaskini. Po dłuższej chwili dotarliśmy do jakiegoś większego pomieszczenia w którym przebywały inne wilki. Momentalnie stałam się obiektem do cichego obgadywania. Próbując nie zwracać uwagi na zamieszanie spowodowane moim pojawieniem się, zlazłam z grzbietu wilka. Z jakiegoś powodu zwróciłam moją uwagę największe znajdujące się tutaj trzy-ogonowe stworzenie. On siedział na środku tego pomieszczenia i spokojnie wpatrywał się we mnie. 

- Czy wytłumaczysz mi to najście? Czy mam sam się domyślić? - rzekł główny wilk, kierując te słowa w stronę zwierzęcia obok mnie. W jego tonie można było wyczuć lekką nutkę niezadowolenia. Przez ten ton, po moich plecach przeszły ciarki. Coś w nim było. Coś co nakazywało mi słuchać się jego i w żadnym wypadku nie przerywać. - Dziecko pytam się ciebie jak masz na imię? Czy język połknęłaś? - momentalnie wyrwałam się z zamyśleń po czym szybko lecz spokojnie odparłam.

- Yui. 

- Dobrze. Dla czego przyszłaś tak wcześnie? Czy jesteś aż tak pewna swoich zdolności? I co to za pilna informacja, którą chcesz przekazać? - przez chwilę myślałam co zamierzam powiedzieć, po czym odezwałam się.

- Przyszłam aby przekazać, że klan Okiki został doszczętnie wybity, a jego ostatni członek właśnie stoi tutaj. - po tych słowach popatrzyłam się prosto w oczy wilka. Ujrzałam w nich chwilowy strach oraz niepewność. W międzyczasie wokół inne osobniki zaczęły jeszcze aktywniej szeptać. Udało mi się usłyszeć takie zdania "Czy to prawda?", "To by wytłumaczyło dla czego nas tak dawno nie przywoływali", "Ale przecież to nie możliwe, Reichi nie jest na tyle słaby by zginąć". Wśród nich zapanowała panika. Nikt z nich nie chciał wierzyć mi, z oczywistych na to powodów.

- Jesteś tego pewna? Zdajesz sobie sprawę z tego, że jeśli to stwierdzenie okaże się kłamstwem, to poniesiesz konsekwencję? - ze zdziwieniem odparłam.

- Po co miałabym kłamać? Przecież to nie miało by żadnego sensu. Tym bardziej Goki, na swoje oczy widział wszystko, sam też musiał zaopiekować się mną przez te dwa lata. Jak nie wierzycie mi, dziecku, to spytajcie się go. - zapadła chwila ciszy.

- Goki, tak? - kiwnęłam głową - To tłumaczy dlaczego on nie pojawiał się tutaj już dwa lata.


- Ale zaraz, zaraz - nie długo myśląc przerwałam głównemu wilku - Jak to się nie pojawiał? On przecież wracał każdego dnia tutaj, sam mi mówił! - trzy-ogonowy zmrużył oczy.

- Najwidoczniej kłamał. 

- A-ale... - nie miałam pojęcia co powiedzieć. Nie miałam też pojęcia co o tym wszystkim myśleć.

- Dobra, słuchaj dziecko zróbmy tak. Wyznaczę twojego towarzysza ado sprawy Gokiego wrócimy kiedy indziej, dobrze? - w ciszy kiwnęłam głową. Wilk, nie zastanawiając się wstał z siedzenia i gdzieś poszedł. Spokojnie stałam czekając aż wróci.

Moment później staruszek (od dzisiaj będę go tak nazywać) wrócił, lecz nie sam. Obok niego stały jeszcze dwa trzy-ogonowe stworzenia. Wydaje mi się, że to brat i siostra. Albo przynajmniej tak wyglądali. Gdy im przyglądałam się, nawet nie zauważyłam kiedy reszta wilków uklękła przed nimi. Nic z tego nie rozumiejąc posłałam im pytające spojrzenie. 

- Yui, oto są moje dzieci. Także od dzisiaj będą oni twoimi towarzyszami - na tę słowa reszta z niedowierzeniem spoglądała na przewódce, lecz wydaje się, że główny wilk nawet blisko na to nie zwrócił uwagi - Jak na razie, będą ciebie pilnować przez cały czas. Mam nadzieję, że znajdziecie wspólny język. I ostatnia informacja, w przypadku dużego zagrożenia, możesz mnie wezwać. - po tych słowach staruszek posłał łagodny wzrok. Natomiast wszyscy obecni stali w bezruchu. No cóż... To trochę zaskakujące, że moimi towarzyszami będą dzieci przewódcy trzy-ogonowego wilka oraz sam on. Dobra w każdym bądź razie, narzekać nie zamierzałam. W znak wdzięczności leki skłoniłam się. Po tym usłyszałam komendę opuszczenia sali, którą pośpiesznie wykonałam. Po wyjściu z jaskini zaczęłam rozmowę.

- Jak już wiecie, jestem Yui, proszę zaopiekować się mną. - po tych słowach lekko uśmiechnęłam się. Odpowiedziała mi, trzy-ogonowa wilczyca.

- Miło nam ciebie poznać. Mam na imię Mikoto, a ten ponury gościu to mój brat-Yukine. Przeważnie to ja będę ciebie pilnować a on, przebywać w tym wymiarze. Mam nadzieję, że nie będzie przeszkadzać ci moje towarzystwo. - po wypowiedzeniu słów wilczyca lekko uśmiechnęła się. Dalszą drogę przebiliśmy w ciszy.

Po powrocie do mojego wymiaru, zastałam widok kłócących się chłopaków z Gokim. Nie wiedząc co o tym myśleć po prostu podszedłem do nich, i jakby nigdy nic spytałam się o co chodzi. Gdy wszyscy zauważyli mnie, w moją stronę podbiegła Nee-san.

- Yui! Martwiliśmy się o ciebie. Było chociażby nas uprzedzić! - w jej słowach była szczera troska oraz niepokój, dlatego od razu przeprosiłam, po czym powiedziałam, że nie było powodu do zmartwień. W jakimś momencie za moich pleców wyszli Mikoto oraz Yukine, którzy wyjaśnili całą sytuację. Później, z około godzinę żegnałam się z Gokim, który stwierdził, że jestem w końcu w dobrych rękach i może spokojnie wrócić z Yukine do swojego wymiaru. 

Pod koniec dnia, wraz z drużyną i wujkiem Minato poszliśmy do Ichiraku Ramen. Było to jako nagroda za to, że dzisiaj wszyscy dobrze spisali się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro