Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 43

Po tym jak skończyłam rysować lekko szturchnęłam Łasica.

- Skończyłaś? - kiwnęłam głową i pokazałam rysunek. Był to widok z mojej perspektywy. Przerysowałam to co widziałam, a mianowicie ręce Uchihy, który łagodnie mnie przytulał, moje nogi oraz ręce z pustym szkicownikiem oraz polanę. - Wyszło cudownie jak i zawsze. - po tych słowach Itachi pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się mimowolnie, po czym odłożyłam na bok szkicownik. Następnie przekręciłam się przodem do chłopaka i rzuciłam się na niego. Łasic nie oczekiwał tego, dlatego w następnym momencie on upadł na trawę a ja położyłam się na nim. Trwaliśmy tak w ciszy, pewien czas, do chwili, w której odezwałam się

- Ej Itaś, wiesz, że jesteś bardzo wygodny?

- Dobrze wiedzieć, lecz następnym razem uprzedź mnie jeśli będziesz chciała poleżeć na mnie, ponieważ lądowanie nie było zbytnio mięke. - słysząc to zachichotałam cicho a chłopak tylko w ciszy przyglądał mi się. Podniosłam się trochę na łokciach by móc patrzeć się prosto w oczy Uchihy.

- Mam nadzieje, że się nie obraziłeś, ponieważ byłoby smutno gdyby taki przystojniak chodził w chuj wkurwiony. - mówiłam to uwodzącym głosem aby trochę podręczyć się z nim. W międzyczasie Itachi nabrał powietrza w płuca i tak samo niskim jak wczoraj głosem powiedział

- Widzę, że ktoś tu mnie ponownie prowokuje. Igrasz z ogniem kochaniutka. - mówił on poważniej aniżeli zazwyczaj. Przestraszyłam się minimalnie lecz stwierdziłam, że jako jestem głupim stworzeniem to muszę obowiązkowo podręczyć się jeszcze trochę.

- Do prawdy? I co mi zrobisz, Panie Uchiho? - po tych słowach Łasic uśmiechnął się zadziornie i też minimalnie podniósł się na łokciach.

- A chcesz się dowiedzieć? - wiedziałam, że to pytanie było dwuznaczne, dlatego wolałam dać neutralną odpowiedź

- Kto wie, kto wie... - po tym Itachi szybko zamienił się ze mną miejscami i to teraz on patrzył się z góry. Swoimi rękoma on przytrzymał moje i schylił się bliżej. Byliśmy na tyle blisko, że mogłam poczuć na swojej skórze jego ciepły oddech i dopiero teraz poczułam się nie swojo i zrozumiałam, że to nie ja już kontroluję sytuację.

- A teraz nadal chcesz wiedzieć? - poczułam jak po mojej skórze przepływa dreszcz.

- Ja ... Nie. Nie chcę... Wybacz, nie powinnam była tego robić... - po tych słowach popatrzyłam się w bok. Nie chciałam teraz patrzeć Łasicu w oczy, ponieważ tylko teraz zrozumiałam, że to nie w porządku z mojej strony tak robić. Czekałam tak chwilę ale nic się nie działo, dlatego zdecydowałam się z powrotem popatrzeć się na mojego chłopaka. On nadal w ciszy przyglądał mi się takim dziwnym wzrokiem jak wczoraj. Miałam wrażenie, że teraz on walczy ze swoimi myślami. Nic się nie zmieniało jeszcze przez moment lecz w pewnej chwili Uchiha dał mi krótkiego całusa.

- Nie rób proszę tak więcej, ponieważ nie jestem pewien czy następnym razem dam radę uspokoić się. - jego głos był cichy i nie pewny a on sam już dawno usiadł obok mnie. Chociaż on był blisko to i tak nie patrzył się na mnie. Podniosłam się i w ciszy przyglądałam się mu aż do momentu w, którym zdecydowałam się odpowiedzieć.

- Dobrze, przepraszam. Nie pomyślałam o konsekwencjach takiej gierki.

- Nie szkodzi, tylko teraz mam pewną prośbę...

- Tak? - po tym słowie Uchiha odwrócił się do mnie przodem i mogłam zobaczyć strużkę krwi, która spływała z jego ust.

- Możesz mi to wyleczyć? - domyślałam się, że ugryzł siebie celowo aby trzymać siebie w rękach. Poczułam się głupio, strasznie głupio. Zaczęłam w ciszy leczyć tę malutką rankę nie patrząc w oczy mojemu chłopakowi. Nie mogłam po prostu sobie na to pozwolić.

- Już... - po tym odwróciłam się bokiem do Łasica i podciągnęłam pod brodę nogi, na które oparłam głowę.

- Hej spokojnie, nie musisz się obwiniać za to co się stało. - powiedział już spokojniej Itachi w międzyczasie kładąc rękę na moją głowę.

- Ale to co zrobiłam, było takie... Chamskie. Przecież wiedziałam, że wczoraj powstrzymywałeś się i że dzisiaj na pewno jest tak samo a ja... A ja postąpiłam jak ostatnia suka, a teraz to jeszcze próbujesz mnie pocieszyć. Naprawdę jestem chujową dziewczyną.

- To nie prawda, jesteś cudowna i wcale nie jestem na ciebie zły. Po prostu to było trochę nietaktowne i tyle. Nie ma żadnego problemu, słyszysz? - pokiwałam lekko głową a chłopak przytulił mnie - No już, już, spokojnie.

Siedziałam jeszcze trochę w takiej pozycji, po czym nie wytrzymam i wtuliłam się w Itachiego.

- Przepraszam...

Uchiha nic nie odpowiedział tylko zaczął głaskać mnie po głowie. Tak spędziliśmy dobre dwadzieścia minut.

- Zaczyna się ściemniać...

- Co? - dopiero teraz wyrwałam się z "transu". Widząc to Łasic ciepło uśmiechnął się i wskazał brodą na niebo. Rzeczewiście zaczynało robić się ciemniej.

- Wracamy?

- Mhm.

- To weź swój szkicownik i choć.

Wykonałam polecenie po czym podeszłam do chłopaka. Ten wyciągnął do mnie dłoń, którą z chęcią przyjęłam. Zaczęliśmy powoli iść w stronę gorących źródeł.

- Jak myślisz, dlaczego mieliśmy wrócić przed dwudziestą?

- Możliwe, że przygotowali ognisko lub coś w tym stylu i chcą żeby każdy był. W końcu nie każdego dnia mamy możliwość pobyć wszyscy razem.

- Masz rację. Bardzo rzadko kiedy możemy zebrać się wszyscy. Szczerze mówiąc to trochę smutne...

- Wiem, lecz popatrz na to z innej strony. Za każdym razem gdy spotykasz się ze wszystkimi czerpiesz więcej radości z takich spotkań. - słysząc to popatrzyłam się na kruczo włosego po tym na niebo, które nabierało pięknego różowego odcienia.

- I sama o tym wiem, lecz to nie zmienia tego faktu, że to nadal trochę przykre... - po tym już nikt z nas nie odezwał się i szliśmy w ciszy do hotelu. Droga nie zajęła nam dużo czasu.

Na miejscu spotkaliśmy prawie wszystkich oprócz Obito i Rin oraz Sasuke i Sakurę. Nie pytałam się o to gdzie są, ponieważ zaczęłam domyślać się nad przyczyną ich nieobecności.

- Hej Yui. - popatrzyłam się na starszego brata.

- Tak?

- Myślisz, że Obito nareszcie zdecyduje się?

- Myślę, że tak, a jeśli nie to będzie największym durniem jakiego kiedykolwiek spotkałam.

- Zgadzam się... Dlatego mam nadzieję, że on zrobi tak jak mu radziłaś.

- Też mam na to nadzieję. A tak swoją drogą, co dzisiaj wieczorem będzie?

- Ognisko oraz gra w pytanie czy wyzwanie.

- Będziesz grać? - spytałam się trochę zdziwiona, ponieważ Kakashi nie przepada za tą zabawą.

- Niestety nie mam wyboru. Zaczniemy jak przyjdą nasze zguby, dlatego nie uciekaj daleko. Dobrze?

- Mhm.

Po tym poszłam do swojego pokoju gdzie była tylko cała czerwona Hinatka i Akiko.

- I Jak wam minęły wasze randki, dziewczyny?

- My nawet nie umiemy tego określić... - odezwała się jako pierwsza Aki. Obie kunoichi miały nieobecny wzrok. Myślę, że stało się coś takiego iż one tak się zachowują.

- No dobra, to może opowiecie mi o przebiegu tych randek, żebym wiedziała o co chodzi? - dziewczyny kiwnęły głowami. Pierwsza zaczęła blondynka.

- Ja nie mam zbytnio co opowiadać... To była zwykła randka tyle, że pod jej koniec Kira zaproponować mieszkać razem...

- Hej to cudownie! Cieszę się za was. - powiedziałam z szczerą radością

- No wiem, też się cieszę, lecz... To takie nieoczekiwanie i trochę boję się tego.

- Hej spokojnie. Nic się zbytnio nie zmieni jeśli zamieszkacie razem. Jedyne co ulegnie zmianie to to, że będziesz widzieć jego ryjek przed snem i rano przy śniadaniu.

- Tak myślisz? - popatrzyłam się na nią z politowaniem.

- Nie myślę, a wiem. W końcu mieszkam z Łasicem już pewien czas.

- No dobrze...

- Okeeeeeej... A teraz ty opowiadaj Hinatka. - dziewczyna zaczęła nerwowo bawić się swoimi włosami.

- J-ja nie wiem j-jak o tym powiedzieć... J-ja i N-Naruto-kun s-spotykamy się od dziś... A j-jeszcze on mnie... Pocałował. - słuchałam do końca w ciszy i z każdym wypowiedzianym słowem stawałam się co raz weselsza. Gdy granato włosa skończyła opowiadać rzuciłam się na nią i mocno przytuliłam.

- Tak się cieszę! Nareszcie tan młotek chociażby coś zrobił. Ale wracając, naprawdę trzymam za was kciuki.

- Dziękuję Yui-san.

- Dziewczyno nie masz za co. Ja jestem zawsze do twojej dyspozycji jeśli będziesz czegoś potrzebowała, pamiętaj o tym.

- Dobrze. - i w tamtym momencie ktoś zapukał do pokoju.

- Proszę! - drzwi się otworzyły i za nich ukazała się blond czupryna mojego młodszego kuzyna. Wyglądał on na bardziej spokojnego niż zazwyczaj i trochę... Zawstydzonym? Chyba tak.

- Etto... Już reszta przyszła do ogniska. Brakuje tylko was.

- Dobrze, dzięki Naruto. Za chwilę będziemy tylko ogarnę twoją dziewczynę bo ta nie może oswoić się z pewnym faktem. - słysząc to Uzumaki spalił buraka i szybko odpowiedział

- Dobra, czekamy przy ognisku. - po tych słowach kuzyn opuścił pomieszczenie i zamknął za sobą drzwi. Odwróciłam się z powrotem do Hinatki lecz ta już leżałam na łóżku prawie nieprzytomna.

- E tam, nie przesadzaj, kochaniutka. To nic takiego przecież. Przywykniesz po pewnym czasie. A teraz musicie przebrać się, ponieważ nie pozwolę wam iść w takich zajebistych sukienkach na ognisko.

Po tych słowach dziewczyny z trudem podniosły się z łóżka i zaczęły wyciągać ciuszki. Minęło jakoś z pięć minut i przyjaciółki były gotowe.

- Y-Yui-san...

- Tak?

- Trochę się boję...

- Eh dziewczyno trochę więcej pewności w siebie. Jeśli chcesz mogę trzymać ciebie za rękę do momentu aż dojdziemy do ogniska, jeśli to w jakiś sposób pomoże ci. - w tym samym czasie wyciągnęłam przed siebie rękę. Hyuga przyjęła ją a ja z uśmiechem zaczęłam prowadzić. Po chwili byliśmy tuż obok ogniska przy którym już wszyscy siedzieli. - Jesteśmy!

- Nareszcie, ile można na was czekać.

- Nie narzekaj psiarzu.

- Ugh, siadajcie już po prostu na swoje miejsca i zaczynamy zabawę. - ostatnie słowa wypowiedział on z widocznym błyskiem w oku. Przed tym jak odpuścić dłoń Hinatki, cicho powiedziałam

- Więcej odwagi. Dasz radę, wierzę w ciebie. - tą kiwnęła głową a ja odpuściłam jej rękę, po czym poszłam i usiadłam obok Itachiego i Rin. Natomiast Hyuga usiadła między Naruto i Neji po prawej stronie ogniska a Aki obok Kiry oraz Ino po lewym boku.

- Dobra, ustalmy zasady, chociaż to jest upirdliwe. - mówić zaczął jak zawsze zaspany Shikamaru. - Dzisiaj gramy nietypowo. Każdy po kolei będzie losował karteczkę z imieniem innego uczestnika gdzie z boku będzie napisane czy ma zadać pytanie czy wyzwanie. Wszyscy rozumieją? - Każdy pokiwał głową. - No dobra, to ja zaczynam. - Nara wylosował karteczkę po czym zaczął rozglądać się po wszystkich tutaj obecnych. - Kiba wyzwanie.

- Tak jest!

- Udawaj psa przez kolejną rundę.

- Naprawdę? Nie mogłeś wymyśleć czegoś ciekawego?

- Nie bo to byłoby zbyt upirdliwe.

- Ugh dobra... - po tym worek z karteczkami powędrował do Naruto. Blondyn zaczął losować. Po chwili chłopak już rozglądał się po osobach tutaj obecnych.

- Rin-san wyzwanie dattebayo!

- Dobrze. Mów co mam zrobić. - chłopiec zaczął złowieszczo uśmiechać się, co nie wróżyło nic dobrego.

- Niech Rin-san wybierze kogoś i usiądzie mu na kolanach. - siostra trochę zażenowana popatrzyła się na chłopaka po czym już z trochę innym wyrazem twarzy spytała się.

- A czy mogę wybrać kogoś kto usiądzie mi na kolanach?

- Etto... No dobrze.

- Choć tu Yui. - powiedziała z uśmiechem brunetka na co zareagowałam cichym śmiechem. Mina Naruto była bezcenna. - Ile to już minęło od czasu kiedy ostatnio siedziałaś mi na kolanach? Z dwanaście lat?

- Chyba tak. Ale jesteś pewna, że mnie utrzymasz?

- Tak, to przecież nie na całą grę, mam rację Naruto?

- Tak. To tylko do momentu aż kolejka dojdzie do... - i w tym momencie Uzumaki zaczął rozglądać się po wszystkich po raz drugi - Do Sakury-chan.

- Dobrze. - po tym worek powędrował dalej. Otrzymała go Hinatka. Granato włosa zaczęła losować. Gdy wyciągnęła karteczkę przeczytała tekst i skierowała swój wzrok na Kaszalota.

- Kakashi-sensei, pytanie.

- Słucham.

- Od ilu lat Pan czyta Icha Icha? - słysząc to pytanie zaczęłam śmiać się a brat dusić się. Po chwili gdy on uspokoił się to powiedział

- Czy to takie istotne?

- Przykro mi Kakashi-san, ale takie jest moje pytanie. - Hatake westchnął męczarsko po czym nie za głośno odpowiedział.

- Od szesnastu. Chyba.

- Co? Tak wcześnie? - ten zdziwiony głos należał do Ino. Widząc jej minę miałam ochotę powiedzieć prawdę, lecz stwierdziłam, że oszczędze bratu cierpienia. Dalej worek powędrował do kuzyna przyjaciółki. Ten z nie chęcią zaczął losować. Obstawiam, że go siłą zmuszono do grania...

- Shino, pytanie. - chłopak tylko kiwnął głową.

- Twoja ulubiona technika?

- Nie mam.

- Dobrze. - w następnej kolejności worek znalazł się w rękach Ten-Ten, która wylosowała Itachiego. Musiała zadać mu pytanie. Nie miała zbytnio pomysłu, więc brzmiało ono "Ulubione jedzenie?" Odpowiedz chyba każdy zna.

Następnie losowała Sakurcia a ja mogłam już wrócić na swoje miejsce obok Itachiego. W międzyczasie różowo włosa wylosowała Obito-sana i zadała mu wyzwanie, że w ciągu następnej doby musi pocałować, jakąś dziewczynę z naszego krągu. Dalej losował Sasek. Po przeczytaniu tekstu jego wzrok utkwił we mnie.

- Yui-san, wyzwanie. - kiwnęłam głową i zaczęłam cierpliwie czekać - Opowiedz nam o swojej przeszłości. Nie wiem jak starszi, ale my na pewno nie wiemy. - słysząc to moje serce tak jakby na chwilę zatrzymało się. Nie chcę wszystkim psuć wieczoru tą historią...

- Sasuke, to nie miłe w stosunku do Yui. - powiedział poważnie Łasic.

- No co takiego? Przecież mogę zadać wszystko co chcę wiedzieć.

- Ale to nie zmienia faktu, że...

- Spokojnie. - przerwałam im nagle i położyłam rękę na udo Itachiego, które było przykryte kocykiem. Zresztą, reszta ciała jego i mojego też była pod ochroną materiału. - Opowiem, ale to nie jest kolorowa historyjka, Sasuke. - ten już nie odezwał się ani słowem, mówiąc całym swoim wyglądem, że jest gotowy słuchać. - Otóż zacznijmy od części o której każdy wie, a mianowicie że urodziłam się w nie dużym klanie Okiki. Nie miałam rodzeństwa, lecz to mi zbytnio nie przeszkadzało. Prowadziłam beztroskie życie spędzając je przy zbieraniu jagód z rodzicami i treningami - mówiąc to uśmiech aż się cisnął na usta lecz w pewnym momencie on uciekł z mojej twarzy pozostawiając neutralny wyraz twarzy. - Żyłam pięknie do pewnego momentu, a mianowicie, mój klan został zaatakowany. Była to grupa przestępcza, którą ostatnio doszczętnie zniszczyłam, tak samo jak oni zrobili to mi. Zabrali u mnie wszystko co miałam. Dom, rodziców, klan... Ale cóż, życie toczyło się dalej i nie minęło dużo czasu jak ja trafiłam do pewnego naukowca. Kochał on robić eksperymenty nad ludźmi a ja byłam jego, króliczkiem doświadczalnym przez kolejne dwa lata. To nie tak, że chciałabym go zamordować za te wszystkie męczarnie, które doznałam dzięki niemu.

- Czemu? - spytała się cicho przerażona Sakurcia. Zresztą jak i większość obecnych tutaj osób.

- Cóż, w końcu zawdzięczam mu coś. Wiem, że miałam trzymać to w sekrecie ale myślę, że możecie się dowiedzieć o nim - każdy zaczął jeszcze bardziej przyglądać się mi a ja zamknęłam oko. W następnym mgnieniu otworzyłam oko z aktywnym Shakuganem.

- C-czy to... - zaczęła jąkając się Hinatka.

- Tak, to połączenie Sharingana i Byakugana. Nie pytajcie skąd on miał oczy z waszych klanów, bo i tak nie znam odpowiedzi.

- Przecież to potężna broń. - tym razem odezwał się Kiba.

- Nie tak potężna jak się wydaje. Wyciąga ze mnie więcej czakry niż przywołanie trzech wilków. Tym bardziej ma dużo swoich ograniczeń, ale o tym kiedy indziej. - po tym z powrotem zamknęłam powiekę i już otworzyłam swoje oko. - historia kończy się tym, że wujek Minato i ciocia Kushina, wyciągnęli mnie z tam tąd i przyprowadzili mnie do Konohy. No i taka nie zbyt szęśliwa historia z bardzo szczęśliwą kontynuacją. - po tych słowach posłałam im uśmiech, chociaż tak na prawdę, było mi trochę smutno. Mimowolnie ścisnęłam dłoń, która akurat leżała na udzie mojego chłopaka. Gdy on to wyczuł, to położył swoją odpowiedniczkę i zaczął powoli głaskać. - Dobra gramy dalej co nie? - Reszta kiwnęła głowami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro