Rozdział 3
Od momentu gdy zostałaś zabrana z laboratorium, w którym przebywałaś ostatnie dwa lata, minął dzień. Teraz mogłaś już poruszać się o własnych siłach. Czułaś się o wiele lepiej niż paręnaście godzin temu.
Podczas podróży dużo rozmawiałaś z mężczyzną i kobietą którzy ocalili ciebie. Jak się okazało wujek Minato i ciocia Kushina są bardzo mili. Żyją w Konohakurze od academii. Mówili, że bardzo mi się spodoba w tej wiosce. Opowiadali dużo o sobie i o ludziach którzy żyją w Konosze. Z tego co zrozumiałaś właśnie tam będziesz musiała zamieszkać. Cieszyłaś się z tego powodu. Wierzyłaś w słowa wypowiedziane przez ciocie Kushine "Konoha jest jak jedna duża rodzina, którą trzeba się opiekować. Każdy kto potrzebuje pomocy zostanie nią obdarzony".
Gdy do wejścia do wioski zostało około pół godziny piechoty, wujek Minato zaczął opowiadać o swojej drużynie.
- Wiesz Yui. Jestem nauczycielem trójki dzieci. Chciałbym abyś ich poznała. Myślę, że zaprzyjaźnicie się pomimo tego, że oni są starsi od ciebie. Co ty o tym myślisz?
- Jasne, że chcę. Ale wujku Minato, proszę opowiedz o nich trochę więcej. - rzekłaś z szczerym uśmiechem, który był tak słodki, który sprawiał że na duszy robiło się tak miło.
- Oczywiście. Więc tak... Jak już wcześniej wspomniałem, w mojej drużynie są trzy osoby. Dwóch chłopców oraz jedna dziewczyna. Mają wszyscy po dwanaście lat. Są strasznie zgraną drużyną. Pod czas walki Rin przeważnie leczy ranny chłopaków. Natomiast Kakashi i Obito to najbardziej zgrana para którą kiedykolwiek widziałaś. Często co prawda kłócą się, chociaż nie uważam to za wadę. Również cała grupka ma bardzo różne charaktery. Rin - przeważnie spokojna i opiekuńcza, Obito - głośny i wesoły, natomiast Kakashi - oziębły i bez uczuciowy, chociaż wydaje mi się, że on po prostu nie chce okazywać emocji.
- Rozumiem. Tak swoją drogą, wujku Minato co to za duża kamienna brama daleko przed nami?
- To jest wejście do wioski, twojego nowego domu. - odpowiedział z miłym uśmiechem. Z radością odwzajemniłaś go lecz już nie zamierzałaś odzywać się. W pewnym momencie ciocia Kushina zaproponowała pobiec do bramy bo za chwilę miało się ściemniać. Wszyscy, bez zbędnej dyskusji zgodzili się.
Teraz ty, Goki, wujek Minato oraz ciocia Kushina byliście w gabinecie Hokage. Dwójka już wcześniej poznanych przez ciebie shinobi zdawali raport z misji. Nie wiedziałaś co z sobą zrobić. Czułaś się niezręczne od tego, że nie miałaś pojęcia co za chwilę może się zdarzyć.
Aby mentalnie przygotować się do "przesłuchania", które z założenia miało się odbyć, stwierdziłaś, że poobserwujesz staruszka, który siedział za biurkiem przed tobą. Nie wyglądał on na jakiegoś strasznego lub złego. Miał przyjemny ciepły głos oraz miły wyraz twarzy. Jego oczy były wyżej nieokreślonego koloru a włosy... Właściwie to nie miałaś pojęcia, ponieważ na głowie miał dziwny kapelusz. Przerzuciłaś swoją uwagę na jego twarz, na której widniało sporo zmarszczek. Zauważyłaś również, że przed chwilą najprawdopodobniej skończył palić bo w pokoju było czuć zapach dymu. Kiedy znów tak odpłynęłaś, nie zorientowałaś się, że do ciebie właśnie zwracał się staruszek.
- Czyli masz na imię Yui. Mam rację?
-...
- Yui? - dopiero tym razem wróciłaś do rzeczywistości.
- Co? - szybko i trochę nerwowo rozejrzałaś się po pokoju - Pan do mnie mówił?
- Dokładnie tak. - słysząc to, mało widocznie skuliłaś się jak to miałaś w zwyczaju gdy naukowiec wrzeszczał na ciebie po kolejnym nieudanym eksperymencie.
- Ja... Przepraszam, zamyśliłam się. - widząc to Staruszek posłał w twoją stronę miły i uprzejmy uśmiech.
- Nie szkodzi. Nie musisz się bać, nie nakrzyczę na ciebie przecież za jakąś błahostkę. - w ciszy kiwnęłaś głową - To ja może powtórzę pytanie. Jesteś Yui?
- Mhm. Yui z klanu Okiki. - w jeden mig wyraz twarzy Staruszka kardynalnie się zmienił z miłego na szczerze zaskoczony.
- Okiki?
- T-tak.
- W takim razie, w jakich okolicznościach zostałaś pojmana? - w momencie gdy Staruszek wypowiadał te słowa, zrobił nie jednokrotnie pauzę próbując podebrać najbardziej taktowne słowa jak tylko to jest możliwe. Ty natomiast, po tym jak usłyszałaś pytanie, jeszcze bardziej się skuliłaś i przez dłuższą chwilę milczałaś. Wiedziałaś, że prędzej czy później wrócą do tego pytania jeśli teraz nie dasz im odpowiedzi, dlatego po tym jak nabrałaś dużo powietrza do płuc zaczęłaś opowiadać.
- To się stało jednego wieczoru, gdy wracałam z treningu. Biegłam szybko, ponieważ jak zawsze przedłużyło mi się, a ja nie chciałam aby mama na mnie się złościła - w momencie gdy wspomniałam o swojej rodzicielce uśmiechnęłam się z żalem - Sama w sobie droga nie była długa, dlatego szybko znalazłam się obok osady mojego klanu. Ale wtedy... Usłyszałam te wszystkie krzyki i zobaczyłam ogień. - na samo wspomnienie o tym wydarzeniu robiło ci się słabo, dlatego odruchowo obłapałaś się rękoma jakby próbując dodać sobie otuchy - Kiedy wbiegłam do osiedle, to bitwa toczyła się w najlepsze. Widziałam ludzi w czarnych płaszczach... A jeszcze, mieli maski. Przerażające były. Ja... Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Pomyślałam, że rodzice na pewno coś wymyślą... A-ale gdy wbiegłam do środka...- nastała chwila ciszy. Musiałaś się uspokoić, nabrać więcej powietrza w płuca, którego tak bardzo zaczynało brakować - Oni już walczyli z jednym z wrogów. Moja matka w ostatnim momencie przywołała Gokiego. Kazała mu mnie zabrać jak najdalej. Po tym chyba straciłam przytomność. Gdy obudziłam się, myślałam że już po wszystkim a-ale... Nas zaatakował naukowiec i sprowadził do tej dziury. W tamtym laboratorium byłam około dwóch lat. Gdy wujek Minato i ciocia Kushina przyszli mnie ratować, to od razu po tym jak ten mężczyzna zakończył swój eksperyment... - gdy skończyłam mówić, odruchowo dotknęłam swojego prawego oka. W międzyczasie panowała grobowa chwila ciszy, bod czas której Hokage zmagał się sam z sobą. Nie wiedział jak wytrzymałym psychicznie byłaś dzieckiem, aby mógł stwierdzić, czy może jeszcze o cokolwiek wypytywać. Ostatecznie podjął decyzję i zaczął mówić.
- Rozumiem... Słuchaj Yui, wiem, że dla ciebie może być zbyt ciężkie ale czy jesteś w stanie nam powiedzieć, jaki eksperyment był na tobie prowadzony? - spojrzałaś się speszona na Staruszka.
- J-ja...
- Spokojnie, jak nie dasz rady, nic się nie stanie. - rzekł uprzejmie i tego wystarczyło abyś mogła na jednym tchu odpowiedzieć.
- To był eksperyment związany z oczami. Ten naukowiec mówił, że pochodzą z różnych klanów.
- Pamiętasz może jakich? - niepewnie kiwnęłaś głową.
- Uchiha i... Hyuga. Chyba... - Hokage wymienił pewne obawy spojrzenie z dwójką innych shinobi.
- Jesteś tego pewna?
- J-ja nie wiem ale on o żadnych innych klanach nie wspominał. - po tym Staruszek odetchnął jakby ze smutkiem.
- Dobrze, dokończymy tę rozmowę kiedy indziej. Jak na razie muszę znaleźć tobie dom.
W tym momencie wasza konwersacja skończyła się. Hokage zabrał się do przeglądania papierów. Parę minut później poprosił on jakiegoś innego shinobi w małpiej masce by ten przekazał komuś jakieś informacje. Szczerze to nie byłaś w stanie już niczego słuchać. Byłaś wykończona i przerażona. Niby tutaj czułaś się zdecydowanie lepiej niż w laboratorium, ale jak to już jest u ludzi, boją się oni wszystkiego co nieznane. Tak też ty, lękałaś się swojej przyszłości.
Nagle do gabinetu wbiegł jakiś szaro włosy chłopiec. Zobaczywszy wujka Minato, ciocie Kushine oraz trzeciego Hokage wstał i ukłonił się na znak powitania. Następnie nie zwracając na ciebie uwagi podszedł bliżej biurka Hokage.
- Wzywałeś Hokage - sama?
- Tak. Posłuchaj Kakashi ta dziewczynka obok ciebie ma na imię Yui jest z klanu Okiki. Chciałbym aby ona zamieszkała wraz z tobą. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu? - chłopak zdziwiony takim obrotem spraw stał chwilę w bezruchu, lecz ostatecznie wraz z kiwnięciem głową, odezwał się.
- Oczywiście. Ale czy mogę tylko spytać się na jaki okres?
- Na nie określony. - te słowa były jak burza wśród jasnego nieba dla czarnookiego. Zdecydowanie nie był na to przygotowany - Oczywiście z tego powodu będziesz miał też większe wynagrodzenie za wykonywane przez ciebie misje do czasu gdy Yui nie skończy academii.
Chłopak najwidoczniej nie był zbytnio z tego powodu zadowolony, gdyż widocznie spiął się ale najwidoczniej nikt oprócz ciebie nie zwrócił na to większej uwagi. Szaro włosy wziął duży wdech po czym z pozoru spokojnie odpowiedział "Dobrze". Jeszcze uzgadnialiście parę rzeczy, po czym cała piątka została wyproszona z gabinetu Hokage. Gdy wyszliście na dwór wujek Minato zabrał głos.
- Yui to jest Kakashi z mojej drużyny. Kakashi to jest Yui.
- Mhm. Miło mi. - rzekłaś już nie tak przerażono. Widząc to czarnooki jedynie kiwnął głową i nie wykazując zbytnio emocji, rzekł.
- Dobrze, chodź odprowadzę ciebie do mojego domu. Do widzenia Minato sensei, Kushina - san. - chłopak gdy wypowiadał te słowa skłonił się na pożegnanie.
- Uważajcie na siebie. Jutro Kushina przyjdzie do was. - powiedział uśmiechnięty mężczyzna. Ten szczery uśmiech w jakimś stopniu dodał ci otuchy, dlatego w następnym momencie już zdecydowanie weselej odparłaś.
- Pa pa wujku Minato! Pa pa ciociu Kushino! - na pożegnanie zaczęłaś machać ręką. Gdy już trochę odeszliście od dorosłych shinobi Kakashi z ciekawości spytał się dla czego nazwałaś ich wujkiem i ciocią. - Bo ciocia Kushina mówiła, że Konoha to taka jedna duża rodzina, więc teoretycznie mogę ich nazywać tak. Tym bardziej, oni chyba nie mają nic przeciwko temu. A skoro jesteśmy przy tym temacie... Mogę nazywać cię Oni-sanem? - szaro włosy spojrzał się na ciebie z podniesioną brwią po czym ciężko westchnął. Zdawał sobie sprawę z tego, że tak naprawdę, nazywając go tak chciałaś stworzyć pozory bliskości, które pomogły by ci szybciej zaadaptować się w otoczeniu.
- Jeśli musisz to możesz. Nie będzie mi to przeszkadzać. - słysząc to posłałaś mu ciepły uśmiech.
Szliście ciemnymi ulicami Konohy. Ty podziwiałaś spokój oraz przyjazną atmosferę tego miejsca, a Kakashi zastanawiał się nad tym jakim cudem wilk może mieć trzy ogony, szaro zielone futro i do tego wszystkiego jeszcze umieć rozmawiać.
Zbliżaliście się do celu gdy obok ciebie przeszło dwóch dzieci w twoim wieku. Dziewczyna i chłopak. Wyglądali tak jak niby byli ze sobą spokrewnieni. Nie zwróciłaś jednak na nich większej uwagi.
W tym czasie doszliście do twojego przyszłego domu. Nie był on jakoś wybitnie bogaty ale też nie był biedny. Korytarz, w którym przebywałaś był błękitnego koloru a podłoga była wykonana z sosnowych palet. Trochę dalej znajdowało się przejście do pokoju gościnnego. Był dosyć wielki. W jego środku stał fotel a przed nim znajdował się szklany stolik. W kącie pokoju był rozmieszczony duży regał, który stał przepełniony książkami.
Od tego pokoju dało się przejść do kuchni. Nie była ona zbyt duża w porównaniu z poprzednim pomieszczeniem. Po obejrzeniu parteru wróciliście do korytarza. Na przeciwko drzwi wejściowych znajdowały się schody. Weszliście do góry. Teraz ujrzałaś podobny lecz mniejszy korytarz. Po lewej stronie znajdowały się dwie pary drzwi. Natomiast po prawej było wejście do łazienki. Jej ściany zostały zrobione z niebieskich oraz białych kafelek. Niestety ale nie było tobie dane zobaczyć pokój, który znajdował się bliżej schodów natomiast od razu weszłaś do innego.
Od dziś to był twoje malutkie królestwo. Na przeciwko drzwi znajdowało się duże okno z zasłonami. Pod nim stało biurko. Przy prawej ścianie znajdowała się duża szafa. Naprzeciw niej było twoje łóżko.
Podczas gdy ty rozglądałaś się po pokoju Kakashi przyniósł dla ciebie jakieś ubrania. Po ich otrzymaniu poszłaś umyć się. Cieszyłaś się z tego, że w końcu miałaś możliwość wzięcia prysznicu. Później wykończona odpłynęłaś na miękkim łóżku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro