Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29

Najpierw skierowałam się w stronę laboratorium w którym byłam przetrzymywana. Może spytacie się dlaczego, a otóż miałam malutką nadzieję na to, że znajdę tam jeszcze jakieś notatki dotyczące mojego Shakugana. Chociaż z innej strony, wiem że marne moje nadzieję, gdyż tam już nie raz byli ninja z naszej wioski i znaleźli wszystkie możliwe akty lecz oni nie wiedzą o jednym pokoju... I właśnie go zamierzam przeszukać.

- Co zamierzasz zrobić, Yui? - spytał się w pewnym momencie z poważnym głosem Yukine.

- Najpierw przeszukać laboratorium.

- O jakim laboratorium ty mówisz? - westchnęłam głośno i gdy chciałam coś powiedzieć, Mikoto mnie wyprzedziła.

- Naprawdę nie pamiętasz tego co ona opowiadała nam pewnego razu? Po wymordowaniu klanu jakiś ch*j złapał ją i wykorzystał jako królika doświadczalnego. To z tamtąd ona ma Shakugana.

- Kompletnie zapomniałem, przepraszam. - popatrzyłam się na niego łagodnie i po uśmiechnięciu się powiedziałam.

- Nie szkodzi, nie przepraszaj.

- Czy to laboratorium jest daleko? - spytał się z zainteresowaniem trzy ogonowy wilk.

- Mniej więcej wieczorem powinniśmy tam być. - powiedziałam powstrzymując śmiech.

- Z czego ty się śmiejesz? - zapytał się oburzony Yukine.

- Ja? Śmieję się? Chyba coś masz nie tak ze wzrokiem.

- Może i tak ale już słuch mam na pewno lepszy od ciebie. Pytam się jeszcze raz, co ciebie tak bawi? - mniej więcej teraz dostrzegłam jego zmarszczone brwi.

- Po prostu pomyślałam, że nic się nie zmieniłeś za te lata. Nadal nie lubisz dłuższych podróży. I to tyle. - na to on tylko kiwnął głową a my w milczeniu ruszyliśmy dalej.

Wieczorem tak jak i przewidziałam, byliśmy na miejscu. Chciałam od razu wejść do laboratorium, lecz Staruszek namówił mnie do tego abym przespała się chociażby ze 2 godziny. Szczerze mówiąc, to nie miałam zbytnio wyboru dlatego położyłam swoją głowę na mięciutkie, zielono-szare futerko Yukine. Dalej po nie całych 5 minutach odpłynęłam w krainę snów.

——Tym czasem w Konoshe——

Wykończony Itachi wszedł do swojego pokoju i rzucił się na łóżku. Był zmęczony, ale w tej chwili to obchodziło go najmniej. Cały dzień wraz z grupą znajomych, szukali Yui. Ona miała dzisiaj spotkać się na zakupy z dziewczynami, lecz ona nie zjawiła się nawet po 2 godzinach.

Wtedy Akiko stwierdziła, że pójdzie do niej do domu sprawdzić czy czasem coś się nie stało. Na miejscu spotkała Kakashiego, który powiedział, że nie widział Yui od wczoraj. Dlatego blondynka w pośpiechu weszła z buta do jej pokoju i to co zobaczyła, bardzo ją zaskoczyło. Posprzątany pokój, otwarte okno, żadnych śladów tego, że ten pokój wykorzystywany. Dziewczyna zaczęła trochę martwić się i opowiedziała o tym co zastała w jej pokoju i stwierdziła, że musimy ją poszukać.

- Ej a może ona po prostu poszła na misje i zapomniała nam o tym powiedzieć? - te słowa usłyszała cała grupka od Obito gdzieś po południu. Stwierdzili, że to mało możliwe, ale sprawdzić warto. Dlatego to biura Hokage z buta weszła cała paczka. Lecz gdy usłyszeli, że Yui nie dostała żadnej misji, wszyscy zaczęli na prawdę martwić się, i w tym Tsunade-sensei. Gdy grupka chciała wyjść, Hokage poprosiła zostać na chwilę dłużej Itachiego, Akiko, Kakashiego, Obito oraz Rin.

- Słuchajcie, nie wiem czy to jest z tym związane ale wczoraj rozmawiałam z nią o jej klanie i obawiam się, że mogła zrobić coś bardzo głupiego i nie rozsądnego. - shinobi wstali jak wryci. - Eh, skoro jest sytuacja taka jak jest to opowiem wam o szczegółach naszej rozmowy, ale nie macie prawa działać samowolnie, zrozumieliście? - zapytała z bardzo poważnym wyrazem twarzy, w odpowiedź otrzymała synchronę kiwnięcie głowami - Dobra to może zacznę od początku. Raczej wiecie o tym, że zabito jej klan, lecz nie macie pojęcia kto to był i po co to zrobił. Tak właściwie to nie wiem o wiele więcej od was, ale wiem, że to zrobiła pewna grupa nosząca nazwę Jōgi. Po latach wrócili i czegoś szukają na terenie klanu Okiki. Chociaż prawidłowej będzie powiedzieć, że stali się bardziej aktywni. Możliwe, że Yui pod wpływem emocji poszła z nimi walczyć... - ostatnie zdanie blondynka powiedziała na prawdę cicho. Bardzo obawiała się tego, że jej przypuszczenia okażą się prawdziwę, ponieważ lubi tą czasami chamską, mało ogarniętą, otalentowaną, miłą, dobrą i czasami pracowitą dziewczynę. Nie wybaczyła by sobie nigdy jeśli ona zginęła by.

Ale wracajmy do grupki osób słuchających Senju. Każdy z nich był pod dużym zdziwieniem oraz strachem. Tak jak i ich Hokage bali się stracić Yui na zawsze, dlatego pod wpływem emocji Obito zaczął mówić.

- To musimy pomóc jej i to jak najszybciej! Proszę Hokage-sama wyszli nas po nią!

- Nie! - odpowiedziała stanowczo i trochę głośno Tsunade.

- Ale dlaczego?! Jest Pani wszystko jedno co się z nią stanie się?! Z Pańską uczennicą?! - w pewnym momencie kobieta nie wytrzymała i pięścią walnęła ob stół. Ten był blisko by się połamać lecz jakimś cudem wytrzymał. Obito widząc to natychmiast zamilkł.

- Dosyć szczeniaku. Nie, znaczy nie. Jeśli wyruszyła do ruin swojego klanu to oznacza, że nie możemy jej już w niczym pomóc.

- A-ale dlaczego? - spytała się prawie, że załamana Aki.

- Bo widzisz, gdzie znajduje się osiedle jej klanu, wie tylko ona...

- Ale Tsunade-sama, wiem, że wysyłała Pani shinobi do laboratorióm, i podobno jest niedaleko ruin klanu Okiki.

- Tak, robiłam to, lecz... Nikt nie znalazł ich.

- To wyślij nas, my znajdziemy ich!

- Nie ma mowy! Cały las ma tyle pułapek, ile średnio statystyczny Aburame w swoim ciele robaków. Sytuację jeszcze pogarsza fakt, że przebywają tam ludzie wrogiej organizacji i nie wykluczone, że oni też ponastawiali pułapek. Leczyłaś przecież shinobi, których wysłałam na misję. Widziałaś co się z nimi stało się, dlatego nie pozwalam wam opuszczać wioski do póki nie uznam, że będzie to potrzebne. I koniec dyskusji. A teraz, idźcie i szukajcie tego małego gówniarza, bo istnieje jednak jeszcze mała szansa, że moje przepuszczenie jest błędne.

Bez słowa wszyscy wyszli z gabinetu. Każdy z nich był przytłoczony ale trzymali się malutkiej nadziei, która ostatecznie zgasła, po całym dniu szukania. Każdy z nich poszedł do swoich domów, pokoi i trzy osoby w końcu zauważyli listy adresowane do nich od Yui. Ale skupmy się na jednym z nich a właściwie na liście do Łasica.

" Hej,

Domyślam się, że czytać ten list wieczorem tego dnia kiedy bez śladu zniknęłam z wioski. W końcu prawie nigdy nie zwracasz uwagi na lewy kąt swojego stolika, ponieważ to jedyne miejsce gdzie panuje nieład. Chociaż nie narzekam.

Wiesz najpierw chciałam przeprosić. Powinnam była powiedzieć wam o tym, porozmawiać i na spokojnie wytłumaczyć co mnie skłania do takich działań, lecz... Wiesz, że nie dałabym rady odejść później. Wy byście mi nie pozwolili a ja zamieniłabym zdanie. W końcu perspektywa przeżyć długie i szczęśliwe życie przy waszym boku jest bardziej kusząca ani jeżeli śmierć.

Tak, śmierć. Wybacz ale z tobą będę szczera do samego końca. Nie wiem dlaczego ale nie mogę tobie poobiecać, że wrócę żywa i będzie tak jak dawniej. Nie mogę tobie tak napisać. Nawet nie rozumiem czemu, przecież Akiko zdołałam poobiecać, że nadrobimy te zakupy gdy wrócę, a Kakashiemu, że spale jego wszystkie książki jeśli po powrocie dowiem się, że nadal spóźniał się. Ale tobie nie mogę nic z takich rzeczy poobiecać, bo jesteś mądry i tak raczej byś się domyślił, że to nie prawda, ponieważ nie mam szans sama z całą grupą przestępczą...

Dlatego teraz napiszę to czego nie zdążyłam, nie odważyłam się tobie wcześniej powiedzieć. Kocham ciebie, Itachi. Nawet nie wiem czy odwzajemniasz te uczucia, ale i tak musiałam to napisać. Chociaż przed śmiercią... Nie wiem jak na to zareagujesz, możliwe będziesz zażenowany, zły albo pomyślisz, że jestem idiotką, bo robiłam sobie jakąś nadzieję na odwzajemnione uczucia, a może pożałujesz tego, że zbliżyłeś się ze mną. Zawsze mogłam przewidzieć twoją reakcję, słowa, mimikę... To dlaczego teraz ja nie mam pojęcia jak wygląda twoja twarz? Dlaczego nie mogę jej sobie wyobrazić? Proszę, powiedz...

Wiesz to takie okropne uczucie, wiedzieć, że za parę godzin zostawisz wszystkich osób bliskich twojemu sercu. To tak boli, tak bardzo boli... Możliwe, że zaraz pomyślałeś coś w stylu "To nie rób tego mała idiotko" lecz nie mogę, ponieważ jako ostatnia przedstawicielka mojego klanu, muszę ochronić jego tajemnice. Dlatego proszę nie smuć się i przytul ode mnie Aki oraz Sasuke. Jeśli tego nie wykonasz to obiecuję, że przyjdę za światów i zafunduję ci spory ochrzan.

Wiesz, może istnieje malutka możliwość, że zobaczymy się jeszcze (i nie chodzi mi o zobaczeniu się po śmierci, otóż nie tym razem drogi Uchiho), dlatego trzymajmy się jej, dobre?

A teraz, wybacz ale muszę już lecieć. Już się ściemniło, dlatego wyruszam.

Do zobaczenia, kiedyś
Yui Okiki."

Gdy Itachi skończył czytać, przez drzwi wparowała Akiko z listem w ręku oraz łzami w oczach.

- Też dostałeś od niej list, mam rację? - Uchiha tylko opuścił głowę. - No nie... - Aki straciła równowagę i opadła na podłogę. Po chwili zaczęła lekko bić on podłogę swoją pięścią. - Głupia Yui! Głupia, głupia, głupia, głupia! Myślisz, że nie domyślam się o tym, że masz marne szansę na przeżycie?! - blondynka po tym przestała uderzać w niczym winną podłogę i dopiero teraz usłyszała jak kapie jakaś ciecz na podłogę. I to nie były jej łzy. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu Itachi zapłakał.

- Mogłem ją powstrzymać... Myślałem, że to sen, ale ona była tutaj. Dlaczego wtedy nie wstałem? Dlaczego? - w tamtym momencie Itachi odwrócił swoją głowę w stronę kuzynki i dziewczyna zobaczyła po raz pierwszy tak smutnego i pogrążonego w rozpaczy Łasica. Ten dzień stał się dla nim jednym dużym koszmarem, który zapamiętają do końca życia...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro