Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28

- Chodzi o twój klan oraz organizację zwaną Jōgi. Ich charakterystyczną cechą są czarne ubrania, przeważnie płaszcze oraz maski demonów. - słysząc to, mimowolnie zrobiłam krok do tyłu. - Wiem, że to dla ciebie szokujące, ale musisz nam pomóc dowiedzieć się czego oni jeszcze szukają na ruinach twojego klanu i dlaczego szukają ciebie.

- Mnie?

- Tak.

- A-ale czemu?

- Właśnie chciałam ciebie o to zapytać. - w tym momencie odezwał się Staruszek Hiruzen.

- Może chodzi o twój Shakugan?

- Nie. To nie możliwe. Widziałam ich tylko pod czas mordowania klanu, później ich już nigdy ich nie spotkałam. Oni nie mogą o tym wiedzieć. - teraz głos zabrał Ero-sensei

- To może jakiś z nich ciebie śledził. - w tamtym momencie po moich plecach przeszedł się spory dreszcz, lecz postanowiłam być wytrwała do końca.

- To też wykluczone. Dawno bym to zauważyła. W końcu byłam w Anbu. I jeśli brać pod uwagę mój wyostrzony słuch, to oczywiście, że zauważyła bym intruza i powstrzymała bym go. - po tych słowach trochę zamyślony Wujek Minato rzekł.

- To może jednak chodzi o jakąś technikę twojego klanu, którą potrzebują do realizacji jakiegoś planu... - Zamyśliłam się na chwilę, lecz o żadnej naprawdę mocnej techniki nie przypomniałam.

- Ja nic nie wiem na ten temat, przykro mi. Za mało czasu spędziłam z klanem by móc o tym wiedzieć.

- No tak, masz rację. Chociaż to co powiedziałem nie jest wykluczone.

- Tak, wiem. - mniej więcej w momencie gdy zaczął dalej mówić Orochimaru-sensei, Ciocia Kushina podeszła do mnie i położyła swoją prawą rękę na mój lewy bark i lekko ścisnęła. Odebrałam to jako gest mówiący o tym, że mam jej wsparcie.

- To może twoje wilki wiedzą coś więcej na ten temat. - może i ma rację, lecz coś mi podpowiadało, że muszę skłamać. Bo jeśli oni dowiedzą się o jakimś sekrecie mojego klanu, to raczej spróbują wysłać oddziały by go chronić, tym samym przyciągając uwagę jeszcze większej ilości grup przestępczych a tego nie chcę. Bo z inej strony, to sprawa indywidualna między mną jako ostatnią żywą przedstawicielką i tą całą grupą Jōgi.

- Też wykluczone. Oni by nie byli poinformowani o takiej rzeczy. Jak coś przypomnę lub wpadnę na jakiś trop to was poinformuje, a teraz wybaczcie ale muszę już iść. - nie czekając na żadną odpowiedź wyszłam z gabinetu i pokierowałam się do domu. W połowie drogi zatrzymała mnie Ciocia Kushina i Wujek Minato.

- Hej Yui, stój. - popatrzyłam się na nich trochę pustym wzrokiem. - Wiemy, że nie do końca powiedziałaś całą prawdę. - popatrzyłam się na mówiącą czerwono włosą kobitę.

- I co każecie mi wrócić i opowiedzieć o wszystkich moich pomysłach? - powiedziałam to trochę chłodniej niż zamierzałam. W tym momencie odezwał się Wujek.

- Nie. Ale proszę nie zrób nic głupiego. - powiedział z bardzo łagodnym tonem. Później Ciocia bez żadnego słowa przytuliła mnie bardzo i to bardzo mocno, moment później do niej przyłączył się Namikaze.

- Dobrze... A teraz wybaczcie ale naprawdę muszę pójść już do domu i przemyśleć to wszystko. - po tych słowach oni wypuścili mnie z ucisku a ja z już kompletnie pustym wzrokiem poszłam do domu i dopóki nie zniknęłam w tłumie, czułam na sobie wzrok dwójki bliskich dla mnie osób. Po drodze jak na zło spotkałam jeszcze Nii-sana, Nee-san oraz Obito-sana jednak zignorowałam ich gdy ci przywitali się ze mną. I tak po dłuższej męczącej drodze dotarłam do swojego pokoju, gdzie na mnie czekała Mikoto.

- Hej, co się stało Yui? - gdy to usłyszałam, nie mogłam się już więcej powstrzymać emocji i opadłam na ziemię a moje oko zaczęło się łzawić. Widząc to wilczyca szybko podbiegła do mnie i za pomocą swoich ogonów oplotła mnie tym samym dając mi sporo ciepła. Po dłuższej chwili ona znów odezwała się - Zamierzasz mi powiedzieć o co chodzi czy mam z ciebie siłą wyciągać informacje.

- Chodzi o klan... - wilczyca zmarszczyła brwi.

- Kontynuuj.

- Nie.

- Czemu?

- Chcę o tym porozmawiać z całą trójką.

- Dobrze, ale najpierw może uspokój się.

- Mhm. - tak też spędziłam kolejne 10 minut w objęciach wilczycy. Gdy już ogarnęłam się, przywołałam Staruszka oraz Yukine. Potem już na spokojnie opowiedziałam o zaistniałej sytuacji. - Staruszku, czy jest jakaś potężna technika, którą można byłoby wykorzystać w złych celach?

- Eh nic mi nie przychodzi do głowy, oprócz jednego.

- Czego?

- Przepowiednia mojego Pana - założyciela twojego klanu. Podobno on opisał jakąś potężną technikę, o której dowiedział się od demona służącego samemu bogu śmierci. - słysząc to moje oko mimowolnie rozszerzyło się. Czy to możliwe, że to jeden i ten sam demon? - Podobno dzięki niej i nam można zniszczyć w pół godziny całą wioskę taką jak Konoha. - przełknęłam głośno ślinę. Nie dobrze, nawet powiedziałabym fatalnie.

- Rozumiem i gdzie ona jest? No ta cała przepowiednia.

- Pod starą świątynią, którą twój klan zaniedbał. Znajduje się ona niedaleko osiedla klanu, lecz wszystkie drogi tak zarosły, że tylko bardzo stare wilki takie jak ja dadzą radę je znaleźć.

- Okej. W takim razie, dzisiaj w nocy ruszamy odwiedzić nasze progi. Macie parę godzin na przygotowanie się, a teraz możecie zmykać do siebie. Przywołam was w momencie kiedy wyruszę.

- Jak życzysz - powiedział ze smutnym wzrokiem Staruszek i już w następnej chwili zniknął w kłębie dymu razem ze swoimi dziećmi. Biedny. O samym wspomnieniu o jego poprzednim Panie, robi się taki smutny. Musiał naprawdę lubić go. Eh... Kogoś mi to przypomina, takiego jednego Gokiego. Też był przez większość czasu smutny po śmierci mojej mamy. No cóż, takie już życie, chyba...

A w sumie jeśli tak pomyśleć, mogę przecież tam zginąć, nawet raczej na pewno. W końcu idę walczyć przeciwko całej organizacji przestępczej. Nie jestem przecież bogiem, by dać im wszystkim rady. Przydałoby się coś po sobie zostawić oprócz wspomnień. Dlatego też w następnej chwili sięgnęłam po kartki i zaczęłam pisać trzy listy. Jeden dla Kakashiego, drugi dla Akiko i trzeci dla Itachiego... Najwyżej oni powiedzą o tym innym osobom. Eh no to co, pisanie przed śmiertelnych listy, czas zaczynać.

Po około dwóch godzinach skończyłam. Teraz zostało jeszcze dostarczyć na ich biurka. Co do Kakashiego nie miałam żadnego problemu, w końcu żyje w tym samym budynku co i ja i do tego wszystkiego ma bardzo mocny sen. A co do pozostałej dwójki Uchihów to miałam wątpliwości lecz ostatecznie stwierdziłam, że przeniknę do ich domów przed wyjściem.

Dalej wzięłam się za zbieranie potrzebnej broni. Chodziłam po całym domu poszukując najważniejszej rzeczy, katany z moim logiem klanu, która należała do mojego ojca. Jeśli już umierać to tylko z nią w ręku.

Gdy wreszcie znalazłam ją tam gdzie i poprzednio, czyli w pokoju Kaszalota to przez dłuższy moment przyglądałam się znaku mojego klanu. Przysięgam, że jeśli jakimś cudem przeżyję, to zrobię sobie na plecach tatuaż, który będzie wyglądać identycznie jak logo.

Po raz ostatni sprawdziłam czy katana jest naostrzona. Po tym poszłam powolnym krokiem do swojego pokoju. Kolejne godziny spędziłam przy (jak by to paradoksalnie nie brzmiało) sprzątaniu. Tak, sprzątaniu. Chciałam chociaż pod koniec życia pobyć w czystym pokoju. Robiąc to miałam piękną możliwość przejrzeć sporo moich starych rzeczy i podać się nostalgii.

Gdy skończyłam z tym na dworzu było bardzo ciemno, a Kakashi już od dobrych dwóch godzin spał. Dlatego stwierdziłam, że to właśnie ten moment. Gdy zostawiłam list u Nii-sana, wyszłam przez okno na dwór, po raz ostatni spoglądając na swój pokój. Nie wiem dlaczego, ale stwierdziłam, że chcę wziąć ze sobą maskę, którą kupiłam na karnawału, pod czas misji z Łasicem. Po założeniu jej na twarz, pobiegłam szybko do osiedla klanu Uchiha.

Gdy przekroczyłam próg pokoju Akiko, coś w moim sercu pękło. Widzę ją, moją najlepszą przyjaciółkę, siostrę, lekarza, terapeuta, sensei'a przecież po raz ostatni, mam rację? To tak boli, tak bardzo boli, wiedzieć, że w najbliższym czasie stracisz tylu bliskich osób. Poprawka, oni stracą mnie. Wiem, że jeśli umrę to przysporzę im bólu, ogromnego bólu psychicznego, ale nie mam wyjścia. Po zostawieniu listu, ponownie tej nocy wyskoczyłam przez okno, zostawiając je otwarte.

Został ostatni list, należący do najbliższej mojemu sercu osobie, Itachiemu. Przez chwilę bardzo wachałam się czy mam do niego iść. Czy jednak powinnam zostawić ten list gdzieś u siebie w pokoju. Ponieważ nie byłam pewna czy widząc go dam radę wyjść z jego pokoju, uciec z wioski, pójść na wierną śmierć. Jednak musiałam być twarda do końca. Dlatego w następnej chwili pobiegłam do jego domu.

Byłam tam chwilę później. I tym razem też wlazłam do pomieszczenia przez okno. Zobaczyłam spokojnie śpiącego Łasica. Gdy śpi wygląda bardziej przystojnie, jeśli tak w ogóle da się... Tak spokojnie oddycha. Gdy go tak obserwołałam, zauważyłam jego lekko rozchylone usta. Dodawało mu to uroku, a mnie jeszcze bardziej pociągało. Lecz tak jak wcześniej powiedziałam, zamierzam być silna do końca, do samej mojej śmierci. Odłożyłam list na skrawek stolika na który Kruk nie za często spogląda (nie pytajcie się skąd ja o tym wiem).

Gdy już chciałam wyjść przez okno po raz ostatni popatrzyłam się na niego. Nie wytrzymałam i podeszłam do niego po czym gdy odsłoniłam maskę, lekko musnęłam jego usta, swoimi odpowiedniczkami. W przeciwieństwie do moich, jego były ciepłe i łagodne. Oczywiście rozważałam taką  opcję, że się obudzi, ale w takim wypadku zamierzałam użyć na nim shakugana. Tak, to trochę drastycznie sposoby na uśpienie, ale nic na to nie poradzę. On nie może się dowiedzieć o moich zamiarach.

Na szczęście ten nie obudził się, a ja w spokoju opuściłam jego pokój, chociaż nadal przed oczami miałam widok jego ciepłego uśmiechu, który ujrzałam po tym krótkim pocałunku.

Bez większych przeszkód minęłam wszystkich pilnujących bramy shinobi i pobiegłam w kierunku, który pamiętałam bardzo dobrze. Lecz w połowie drogi przypomniałam sobie o tym, że miałam poinformować trzy stworzenia o tym, że wyruszam. Upsi, chyba ktoś dzisiaj po raz kolejny dostanie ochrzan... Szybko wykonałam pieczęci i po przyłowaniu wilków powiedziałam tylko jedno.

- Ruszamy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro