Rozdział 23
Po powrocie do domu zastałam puste pomieszczenia. Możliwe, że Nii-san ma dzisiaj trening z dziećmi z academii. Chyba mi coś o tym wspominał no ale oczywiście nie słuchałam bo było za wcześnie na myślenie. No dobra czas zabierać się za pakowanie prezentu.
Pół godziny później, uporałam się z tym. Dlatego też stwierdziłam, że warto zajrzeć do szpitala i już od dziś zacząć pomagać. Zbiegłam na piętro i po tym jak zarzuciłam na swoje plecy płaszcz wybiegłam z domu. Na ulicach mijałam dużo osób, którzy już nie zwracali na mnie uwagi. Jak dobrze. Wolę zostawać w cieni innych osób bo tak jest łatwiej. Chociaż nie udaje mi się z parę prostych powodów.
1. Jestem jedna z silniejszych shinobi w Konoshe.
2. Pochodzę z mało znanego, wybitego klanu.
3. Mam tatuaż na całą rękę.
4. Przyjaźnie się z Itachim.
Ostatni powód jest najsilniejszym... I wcale nie przez to że za każdym razem jak wychodzę gdzieś z Łasicem czuję na sobie złowieszcze spojrzenia... Wcale... (Wyczujcie ten sarkazm).
Po dłuższej chwili weszłam do białego budynku. Od razu skierowałam się do jednej z wielu sal. Gdy weszłam do środka zastałam puste pomieszczenie. No dobra a teraz muszę przypomnieć gdzie ja miałam swój lekarski płaszcz. Ależ to upierdliwe... Zajęłam się szukaniem tej rzeczy jak w tym czasie do sali weszła moją przyjaciółka.
- Kopelat Yui. Co cię tutaj sprowadza i czemu przeszukujesz moje szafki. - powiedziała na jednym tchu i schowała ręce do kieszeń.
- Przyszłam tutaj aby poprzeszkadzać tobie w wykonywaniu pracy. - w tym momencie blondynka popatrzyła się na mnie z zażenowaniem i podchodząc do mnie powiedziała.
- Niech no zgadnę, Tsunade-sensei kazała ci tutaj przyjść i mi pomóc odrobić tydzień wolnego. - słysząc to wreszcie odwróciłam się do Aki przodem i po wyszczerzeniu się w moim typowym uśmiechu powiedziałam.
- Zgadza się i dlatego właśnie szukam swojego lekarskiego płaszcza. - dziewczyna uśmiechnęła się i wskazała na jedną z szuflad. Zajrzałam tam i zobaczyłam rzecz, którą potrzebowałam. Od razu sięgnęłam po nią i po ubraniu się popatrzyłam się na Akiko - Nie za małe jeszcze?
- Nie i nie sądzę, że już kiedyś będzie.- po tym posłała mi zadziorny uśmieszek.
- Ej no! Wyrosnę jeszcze kiedyś! - tą popatrzyła się na mnie z politowaniem a ja zrobiłam obrażoną minę.
- No dobra chodź na obchód, pomożesz mi.
- Jasne szefie, już się robi.
Po tym wyszłyśmy z pokoju i zaczęliśmy kierować się do różnych sal. U większości pacjentów stan był dobry albo przynajmniej stabilny co mnie pocieszyło. Lecz nie wszystko może być tak kolorowe i piękne.
Właśnie wchodzimy na teren szpitala gdzie są pacjenci w najgorszym stanie i najgorszymi ranieniami. Weszłyśmy do pierwszej sali. Było tutaj czworo ludzi. Każdy z nich to dorosły mężczyzna, który pod czas misji został ciężko ranny.
Jeden miał przeszyty na wylot prawy bok i miał uszkodzony żołądek. Przez to nie może on spożywać jedzenia. Drugi miał dużo głębokich ran na nogach. Z tego co dowiedziałam się od Akiko, wpadł on w pułapkę zbiegłych shinobi i mocno popłacił się za swoją nieuwagę. O dwóch innych osobach mięsień nic bo nie muszę. Nimi zajmie się Pani Uchiha.
Zaczęłam leczyć mężczyznę z uszkodzonym bokiem. Ten lekko skrzywił się od bólu jednak nic nie powiedział. Nie pasowała mi tą martwa i niezręczna cisza dlatego spytałam się.
- Jakie zadanie mieliście, że tak was urządzili? - odezwał się mężczyzna, który ma dużo ran na nogach.
- Mieliśmy przeszukać kryjówkę pewnego naukowca. Sprawa była już dawno temu. Podobno on robił jakieś eksperymenty z oczami klanu Hyuga oraz Uchiha. Co prawda już dawno go złapali, to i tak mieliśmy sprawdzić dokumenty i papiery z zapisami z przebiegu eksperementów. Lecz znaleźliśmy tam tylko informacje o jednym króliku doświadczalnym. Nazywał ją Shinda. - gdy to usłyszałam wzdrygnęłam się. Cholera po co im te informacje? Po za mną i moim najbliższych kręgiem znajomych nikt nie wie o istnieniu shakugana, tak dlaczego nagle oni zainteresowali się tym? - Mieliśmy też przeszukać okolice lecz gdy szliśmy bardziej na północ natrafiliśmy na grupę shinobi ubranych na czarno i w maskach demonów.
Zrobiło mi się nie dobrze na same wspomnienie o nich. Czyli nadal są... Nie zostawili osiedle mojego klanu. Czegoś szukają tylko pytanie brzmi czego? Czego jeszcze potrzebują? Potwory...
- Dobra Panie, koniec. Nie warto rozgłaszać wszystkie detale przebiegu misji nawet jeśli kiedyś należeliśmy do Anbu. - powiedziałam to miłym tonem i skończyłam leczyć pierwszego po czym zaczęłam oglądać rany drugiego. Trzeba skupić się na teraźniejszości. Nie ma sensu już rozpaczać nad tym co się stało bo to i tak nic nie da...
Po skończeniu obchodu wróciłyśmy do naszego gabinetu. Z dużym zmęczeniem usiadłyśmy na niezbyt wygodnych krzesłach.
- Ej Yui. - popatrzyłam się na blondynkę - W sumie,, toie miałam jeszcze okazji spytać się o coś.
- Hę?
- Czy podczas misji między tobą a Itachim coś się stało? - popatrzyłam się na nią z niemym pytaniem a ta tylko wywróciła oczami - Pytam się w planie miłosnym. - gdy to usłyszałam zdziwiłam się bardzo ale w sumie mogłam się tego spodziewać...
- Ja nie wiem... Chyba sobie coś uświadomiłam... - w tym momencie zrobiłam dłuższą pauzę i popatrzyłam się na przyjaciółkę z niepewnością. Nie sądzę iż to dobry pomysł by jej o tym powiedzieć. Lecz gdy popatrzyłam się na jej wyczykującą minę, pomyślałam, że ona raczej i tak już domyśla się - Chyba podoba mi się Itachi...
Aki przez chwilę siedziała chwilę w milczeniu przetwarzając informację, którą usłyszała. Lecz gdy dotarł do niej sens słów, dziewczyna klasnęła z radości.
- No na miłość boską! Nareszcie! Myślałam, że już nigdy się nie doczekam! - patrzyłam się trochę z miną "Etto... Co tu się dzieje?" Gdy to zauważyła, to postarała się trochę uspokoić. - Ja ten... Trochę chyba przesadziłam z tą reakcją. - później posłała mi przepraszające spojrzenie.
- No tak trochę bardzo przesadziłaś... Ale dobra, mniejsza z tym. Bo ja nadal nie wiem kiedy mam przyjść na klanowe przyjęcie. Czy chciałabyś mi o tym powiedzieć?
- A no tak. Przyjdź rano, zależy mi na tym abyś była pierwszą osobą, która wejdzie do domu. - po tym Aki uśmiechnęła się jakoś dziwnie, ale postanowiłam nie zwrócić na to uwagi.
- Dobrze jak chcesz. A teraz jeszcze jedno pytanie. - blondynka popatrzyła się na mnie wyczekująco - Kawa czy herbata?
- Oczywiście, że czarna kawa bez cukru. - westchnęłam głośno i powiedziałam.
- Nawet jeśli nie jesteś podobna z wyglądu na Uchihę, to swoją miłością do gorzkiej kawy pobijesz nawet Wujka Fugake.
- Ależ oczywiście. A ty pewnie wybierzesz jak zawsze czarną herbatę. - uśmiechnęłam się przelotnie.
- A oczekiwałaś ode mnie czegoś innego?
- Nie.
- No właśnie. Dobra to chodź do bufetu.
- Już się robi. - powiedziała przyjaciółka i wstała z krzesła. Później uczyniłam to samo i pokierowałyśmy się do bufetu.
~~~Time Skip~~~
Dzisiaj są urodziny Akiko. Dlatego żeby być pierwszą w jej domu wstałam już teraz. Czyli o 7.00. Jak możecie się domyślić, jest to za wcześnie jak dla mnie, no ale czego się nie zrobi dla przyjaciółki. Powoli poszłam do łazienki aby chociaż w minimalnym stopniu ogarnąć moje wory pod oczami. Możecie się zainteresować skąd ich mam. Otóż wczoraj a tak właściwie dzisiaj wróciłam ze szpitala do domu o 1.54. Mieliśmy ciężki wypadek, zostało rannych 10 Anbu. Na moje nieszczęście, w tym dniu Akiko ani Tsuny-sensei nie było w szpitalu, więc wszystko spadło na mnie i Sakurę.
No dobra koniec z opowiadaniem. Dziś jest przecież piękny i szczęśliwy dzień, czyli urodziny Akiko. Po nałożeniu lekkiego makijażu ( co tak właściwie rzadko robię ) na okolicę pod oczami, wyszłam z łazienki. Pokierowałam się z powrotem do pokoju. W jego środku zastałam Mikoto siedzącą obok czerwonej sukienki, którą dostałam na urodziny od brata.
- Naprawdę myślisz Mikoto iż to dobry pomysł?
- Tak. Idealnie podkreśla twoją figurę.
- No jeśli tak mówisz... - po tym wzięłam sukienkę i po ubraniu się wróciłam do łazienki.
Teraz ogarnęłam moje włosy (czyli po prostu rozczesałam ich) i nałożyłam matową ciemno brązową szminkę, która na moich ustach wyglądała jak czarna. Gdy z tym uporałam się, wzięłam głęboki oddech i wyszłam z domu. Nie zabrałam ze sobą prezentu, bo mam go dać jutro. Sama Akiko tak zdecydowała więc kłócić się nie miałam zamiaru.
Właśnie zmierzałam do osiedla klanu Uchiha Jak jeden gostek mnie zaczepił i z miną pedofila zaczął coś mówić.
- No hej ślicznotko. Gdzie się wybierasz? Może chcesz bym ci potowarzyszył? - popatrzyłam się na niego jak na debila, nie mówiąc nic. Jakby.... Jeśli ja dobrze rozumiem to on próbuje mnie poderwać. Okej... To coś nowego. - No weź, taki aniołek i się nie zgodzi? - podniósł znacząco brwi. Przyznam może i wygląda najgorzej ale bez przesady aż tak nisko nie padłam. Gdy chciałam już coś opowiedzieć poczułam jak ktoś kładzie swoją dłoń na moje ramię.
- Wiesz kolesiu ona jest już zajęta. - popatrzyłam się z ogromnym zdziwieniem na właściciela tego przyjaznego głosu. Ujrzałam najlepszego przyjaciela Itachiego - Shisui'a. W międzyczasie chłopak, który próbował mnie poderwać wycofał się.
- Tak stop.... Czy ja o czymś nie wiem? Shisui możesz mi wytłumaczyć co do cholery było?
- No jak to co, gościu próbował z tobą flirtować. - w międzyczasie zaczęliśmy kierować się do domu Akiko.
- Nie mówię o tym. Pytam się o to co ty powiedziałeś.
- No ale co takiego. Itachi to prawie że twój chłopak. - wstałam. On chyba żartuję, prawda? - Ej Yui-chan coś nie tak? - popatrzyłam się na niego niezbyt obecnym wzrokiem.
- Tak... - po chwili dostałam trochę ciszej - Chyba... - Dalszą drogę odbyliśmy w ciszy...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro