Rozdział 17
Obudziłam się dosyć wcześnie. A jeśli mówić dokładnie to Itachi wylał na mnie szklankę zimnej wody.
Jak możecie się domyślić, od razu obudziłam się i zaczęłam biegać za nim z chęcią mordu w oku. Nawet uaktywniłam shakugana ale ten debil był szybszy i po prostu wyskoczył przez balkon. Obiecuję, że kiedyś zabiję tego Kruka. Uduszę. Zjem. Utopię. Oddam Sasuke na potępienie. Poćwiartuje. Spale. A jego proch wyrzucę na śmietnik. O tak to będzie naprawdę słodka zemsta.
Ale na razie muszę skupić się na terazniejszości i ubrać się. Tak też uczyniłam. Po pół godzinie byłam już gotowa do wyjścia, ale ten Łasic nadal nie wracał. Dopiero teraz zauważyłam że zabrał ze sobą swój plecak a na jego łóżku leży biała karteczka. Od razu sięgnęłam po nią.
" Yui, wiem że najprawdopodobniej po tym jak ciebie obleje wodą będziesz mnie gonić z chęcią mordu. Dlatego spakowałem się wcześniej i jak ucieknę z pokoju to będę na ciebie czekać przed bramą wejściową do tej wioski. Nie zapomnij żadnych rzeczy.
Itachi"
No to fajnie... Niezwłocznie wyszłam z pokoju i po zamknięciu drzwi oraz oddaniu kluczyka do recepcji, udałam się do bramy. Tak jak myślałam Itachi już na mnie czekał. Podeszłam do niego spokojnym krokiem i gdy byłam wystarczająco blisko, z całej siły uderzyłam w jego czułe miejsce. Ten skrzywił się od bólu i spróbował utrzymać się na nogach. Po dłuższej chwili dał radę prawie niesłyszalnie powiedzieć.
- A to za co niby?
- Za piękną pobudkę.
- Ty chociażby trochę zdajesz sobie sprawę z tego co właśnie uczyniłaś?
- Oczywiście że tak. I z tego powodu jestem niezwykle dumna.
- O ty sss... - teraz w jego oczach błysnął czerwony kolor, a ja zrozumiałam, że to czas by uciekać. Tak też zrobiłam. Po dłuższej chwili dogonił mnie Łasic. Jednak nic złego nie zrobił ( oprócz tego, że cały czas lustrował moją twarz z wściekłością ), z czego bardzo zdziwiłam się.
___ Time Skip___
W końcu wkroczyliśmy do Suny i od razu udaliśmy się do biura Kazekage. Przed tym jak podeszliśmy do drzwi pokoju gdzie siedzi Gaara, Itachi zatrzymał mnie na chwilę.
- Błagam chociażby teraz zapukaj jak normalny człowiek. I najlepiej będzie jak ja będę mówił. - trochę oburzyłam się z tego powodu. No chalo? No co złego w tym, że wbijam z buta do biura prawie każdego Kage?
- Niech ci będzie. Ale tak czy siak mam sprawę prywatną do Kazekage i jego siostry.
- Przemilczę to.
Po tych słowach Łasic zapukał w drzwi a w następnej chwili usłyszeliśmy głośne "Wejść". Wykonaliśmy rozkaz.
- Dzień dobry Kazekage - sama. Meldujemy, że wykonaliśmy misje rangi A, która zakładała przeniesienie dwóch ważnych zwojów.
- Hmm... Rozumiem. Czy moglibyście mi je podawać? - w ciszy wyciągnęłam tą rzecz i podałam Gaarze. - Dobrze się spisaliście. Czy były jakieś kłopoty po drodze?
- Napotkaliśmy tylko niegroźną grupę bandytów, ale ich celem nie były zwoje.
- To dobrze. - w tym momencie czerwono - włosy chłopak zaczął szukać czegoś w swojej szufladzie. Po czym wyłożył na biurko jeszcze 2 inne zwoje. - Wiem, że to nie wchodzi w cel misji ale byłbym bardzo wdzięczny gdybyście dostarczyli Hokage te dokumenty. Oczywiście dopłacę za to. Te zwoje są ważne. Więc to będzie tak jak jeszcze jedna misja rangi A. Jeśli nie zgodzicie się, zrozumiem. To jak? - Itachi na chwilę popatrzył na mnie porozumiewawczo tak jak niby pytał się czy zgadzam się a ja tylko szeroko uśmiechnęłam się.
- Podejmiemy się próby.
- Dobrze. Jeśli to wszystko możecie już iść. - Ojej no to trzeba teraz powiedzieć.
- Eto... Przepraszam Kazekage mam trochę prywatną sprawę do ciebie. - chłopak zdecydowanie zdziwił się. Jego miętowe tęczówki zaczęły przypatrywać się mi.
- Słucham.
- Po pierwsze czy mogę do ciebie mówić po imieniu? - kątem oka zauważyłam jak Itachi patrzy na mnie z zażenowaniem tak jak nigdy chce powiedzieć " Naprawdę Yui? NAPRAWDĘ? ".
- No dobrze nie mam nic przeciwko.
- O to dobrze. Jeśli co to mów mi Yui. I tak teraz przechodząc do rzeczy. Jesteś przyjacielem Naruto. Mam rację?
- Tak.
- To dobrze, bo mam dla ciebie coś od niego. - teraz wyciągnęłam z kieszeni kupon na darmowy ramen w Ichiraku Ramen. Podałam go chłopaku mówiąc - Naruto prosił powiedzieć, że gdybyś tylko znalazł wolny czas, żebyś odwiedził Konohę jako jego przyjaciel. Też on strasznie nie może się doczekać gdy pójdzie z tobą na ramen. - miętowe tęczówki zabłyszczały z radości.
- Dziękuję.
- A i jeszcze mam list do twojej siostry. Może wiesz gdzie je... - w tym momencie do biura z buta wszedł jakiś chłopak z kapturem oraz fioletowym makijażem na twarzy. Za nim już na spokojnie wkroczyła dziewczyna o blond włosach, które są związane w cztery kucyki. Czyli to jest Temari. Jestem tego pewna. Nic nie mówiąc szybko podeszłam do dziewczyny. - No hej. Mam na imię Yui. A ty Temari. Zgadza się?
- Eto... Tak. Skąd znasz moje imię?
- Oi no spokojnie, nie zjem ciebie przecież. Mam dla ciebie list od twojego chłopaka. - po tych słowach w stronę dziewczyny zwróciły wzrok jej bracia, a ona spaliła buraka. - Eto... Czy to był jakiś sekret? Jeśli tak to bardzo przepraszam. - w międzyczasie podałam dziewczynie list a sama potarłam się o tył głowy z zakłopotaniem.
- Dzięki. I tak to był sekret... Ale to już nieważne - teraz blondynka posłała swojemu rodzeństwu spojrzenie mówiące " Jeśli chociażby słowo wypowiecie na ten temat, to już nie zobaczycie jutrzejszego poranka. " Chłopaki tylko głośno przełknęli ślinę. - A tak wracając. Co tutaj robicie?
- Przed chwilą zameldowaliśmy o skończeniu misji.
- Rozumiem. Mam nadzieję że nie będziecie teraz wyruszać z powrotem? Zostańcie na noc u nas. O ile hotel niestety jest cały zajęty. - popatrzyłam się na Łasica błagalnym wzrokiem. Ten tylko westchnął.
- Niech będzie. Mam nadzieję, że to nie jest duży problem.
- Ale skąd, że. To chodźcie. - po tym zwróciła się do swoich braci. - No to nara chłopaki.
(W domu Temari )
- Hej Yui.
- Tak?
- No bo jest jeden malutki problem.
- Jaki?
- Mamy tylko jeden pokój gościnny i nie wiem czy to dobry pomysł byś spała w nim wraz z Itachim. - a czyli o to chodzi...
- Rozumiem o co się martwisz, ale to nie jest żadny problem. Znam Łasica od academii i wiem, że nic mi nie zrobi. Poza tym jestem od niego lepsza jeśli chodzi o tajjutsu. Więc możesz się nie martwić.
- Jesteś tego pewna?
- Absolutnie.
- No dobrze. - Temcia na chwilę zamyśliła się, po czym znowu odezwała się - Wiem, że jutro wyruszasz z powrotem, ale do nocy zostało jeszcze trochę czasu. Czy skusisz się na babski wieczór? - O. Mój. Boże. Ona jeszcze się o to pyta?
- No jasne, że tak!
- To dobrze. Zaraz tylko przygotuje pokój dla was i idziemy do mojego królestwa ( patrz : pokój ).
( 7 godzin później. )
- No dobrze Temcia. Muszę już chyba iść spać. Tym bardziej, że zostawiłam Itachiego samego, więc będę musiała się tłumaczyć z tego.
- Rozumiem. Ale czekaj mam jeszcze jedno pytanie.
- Jakie?
- Czy może potrzebujecie jakieś broni czy coś? Bo wiem, że misja jest rangi A czyli dosyć niebezpieczna. - hm... Myślę, że to nie zaszkodzi.
- Gdybyś mogła. Nie potrzebujemy za dużo tylko parę kunajów oraz shurikenów.
- No dobrze, to poczekaj tu trochę.
- Hai.^^ - blondynka wyszła z pokoju, a ja zaczęłam rozmyślać o walce, którą będziemy musieli stoczyć. Nie zapowiada się najlepiej. Mam złe przeczucia co do niej...
W tym momencie w szybę zapukał ten sam dziwny kruk, z szarymi piórkami na głowie. Dziwne... Dlaczego jest tutaj? Czy on leciał za nami cały czas? Nie wiedząc co z sobą zrobić, otworzyłam okno, a ptak natychmiast wleciał do pokoju. Trochę polatał po pomieszczeniu, po czym usiadł na mojej ręce. Zaczęłam mu się z zaciekawieniem przyglądać się. Już chciałam pogłaskać po jego głowie, lecz w tym momencie Temcia weszła do pokoju.
Zaczęła iść w moją stronę, po czym wyciągnęła broń o którą poprosiłam.
- Proszę. A teraz leć spać. Musisz być wypoczęta do jutra. Czeka na ciebie długa podróż powrotna.
- Heh, dzięki. I tak wiem. No to wtedy ja uciekam. Dobranoc Temari.^^
- Dobranoc Yui.
Kątem oka popatrzyłam na swoją rękę, jednak nie zauważyłam na niej żadnego ptaka. A to dziwne. Mam takie wrażenie jakby wyparował... Ok... No to fajnie, że mam już chalucynacje. Naprawdę potrzebuje odpoczynku. Weszłam do pokoju w którym będę dzisiaj nocować. Na jego środku zauważyłam medytującego Łasica. Postanowiłam więc nie przeszkadzać i po cichu weszłam do pokoju.
- I jak się bawiłaś? - ups... Chyba nie jest zbyt zadowolony...
- A wiesz nawet bardzo dobrze. Właśnie dzisiaj poznałam moją nową przyjaciółkę. - teraz Itachi spojrzał na mnie z urazą. - No dobra, przepraszam.
- A za co niby? - w jego głosie można wyczuć nutkę rozbawienia. No nie, nie mówcie mi, że będzie się teraz ze mną droczyć. Jeb*ny Uchiha... Nie lubię cię...-_-
- Dobrze wiesz za co.
- Doprawdy?~ A mi się wydaje, że nie.~. Może ty byś chciała powiedzieć?~ - obiecuję, że kiedyś ukatrupię tego debila. Dlaczego to ja wiecznie muszę się tłumaczyć? No za co mi taka kara? ( niby oczywiście, że mogłabym go zignorować, ale później strzeli takiego focha, że z dobry miesiąc nie odezwie się... Jest gorszy od dziewczyny z okresem... )
- Aaaaaaaaaaaaaaaa. Wkurzasz!
- Wiem.~ Ale ja nadal czekam aż mi powiesz za co przepraszasz.
- No dobra! Przepraszam za to, że zostawiłam ciebie na cały dzień, w nieznajomym miejscu, na rzecz Temari! Zadowolony?!?
- Tak. I to bardzo. - w tym momencie Łasic wstał i zaczął zbliżać się do mnie. Z jakieś przyczyny, moje nogi stały się jak z waty. I dlaczego ja tak reaguje? Kurde organizm! Ogarnij się wreszcie!
W międzyczasie, gdy ja przeklinałam wszystko na czym świat stoi, Itachi stał tuż przy mnie. Dzielily nas jakieś parę centymetrów odstępu. Za blisko. Zdecydowanie za blisko. Poczułam duże pieczenie na policzkach. Zchyliłam głowę do dołu, by nie mógł zobaczyć mojej twarzy. Moje serce zaczęło bić mocniej. Czułam się strasznie dziwnie...
Jednak Łasicu ta bliskość chyba nie przeszkadzała. Stał spokojnie, a w następnej chwili zrobił to czego nie oczekiwałam od niego. Przynajmniej nie w tym momencie. Kruk zaczął lekko głaskać mnie po głowie, mówiąc.
- Czyżbyś się mnie bała Yu-Yu? - a on skąd zna tą pieszczotliwą formę?!? A zresztą, dlaczego jego głos wydaje się być niższy niż zawsze? Co się tu w ogóle dzieje?!!? - Oi, no przepraszam. Nie chciałem ciebie wystraszyć. Już dobrze. - Dlaczego on mówi do mnie jak do jakiegoś pieska? Nie no chalo policja! W tym pokoju znajduje się zoofil! Weźcie go stąd zabierzcie. Proszę... Po chwili Itachi odszedł od mnie i położył się w śpiwór na podłodze. Po czym powiedział - Śpisz na łóżku. A teraz szybko zmykaj do łazienki, umyć się. Jutro wyruszamy z samego ranna.
Kiwnęłam głową i po tym jak wzięłam ubrania szybko wyszłam z pokoju. Bałam się cokolwiek powiedzieć, bo mógłby usłyszeć mój trzęsący się głos.
A tego nie chcę. Pod strumieniem gorącej wody, zaczęłam rozmyślać o moim przyjacielu. Dlaczego ja na niego tak reaguje? Dlaczego czuję takie dziwne uczucie w brzuchu gdy on się na mnie patrzy? Dlaczego moje serce za każdym razem przyśpiesza gdy go widzę? Dlaczego aż tak mi na nim zależy? Dlaczego?
A może ja się ...? Nie to nie możliwe...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro