Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

   Dzisiaj w nocy miałam wyjątkowo niespokojny sen. Cały czas budziłam się gdy tylko usłyszałam najmniejszy szelest. W takich momentach przeklinam ten mój wyostrzony słuch. No i w końcu poddałam się z próbami zaśnięcia i zaczęłam rozmyślać nad tym co mam zrobić. Nie chcę narazić te trzy osoby drogie mojemu sercu, ale z drugiej strony jeśli pójdę na tą misję to nararze na niebiespieczeństwo Itachiego i Aki. Wyjście bez wyjścia... Jakież to upierdliwe. A jeszcze bardziej upierdliwy jest ten fakt, że to właśnie ja muszę o tym zdecydować.

   Z każdą chwilą bardziej i bardziej pogrążałam się w tych nieprzyjemnych myślach, więc żebym ostatecznie nie załamałam się, spokojnie usiadłam za stół i patrząc na księżyc zaczęłam rysować na jakieś karteczce wszystkie osoby które są dla mnie ważne. W międzyczasie nadal rozmyślałam. Tyle że tym razem o moim życiu. Jakież ono jest... Dziwne? Straszne? Smutne? Okropne? A może jednak ładne i szczęśliwe? Chociaż co do ostatniego to nie jestem pewna. Na to wskazuje mój tatuaż na prawej ręce. Strasznie dużo na nim czarno - niebieskich kwiatów. Wręcz powiedziałabym, że za dużo żebym mogła bez zastanowienia powiedzieć, że moje życie jest piękne.

   No bo powiedzmy szczerze. Człowiek który stracił swoją rodzinę oraz przyjaciół w 5 lat a później jeszcze przez 2 lata był torturowany raczej nie może mieć stabilną psychikę. Większość ludzi po prostu nie wytrzymałaby po tym i raczej popewniła by samobójstwo. I wiecie, nie jestem wyjątkiem. Gdyby nie to że spotkałam tak miłych ludzi i gdyby nie to że taka była ostatnia wola moich rodziców, nie przedłużała bym tej męczarni. No bo po co? Życie jest bez sensu gdy nie masz żadnego celu. Staje się puste. I tak właśnie wygląda moje.

   W międzyczasie skończyłam rysować szkic i o jakie było moje duże zdziwienie gdy na pierwszym planie znalazł się Itachi wraz z Aki. Chyba zrobiłam to podświadomie... Heh a jednak są takie ważne osoby bym aż tak bardzo dopracowywałam szczegóły ( przeważnie portret kończę na szkicu. Rzadko kiedy kończę go w całości. Robię to tylko wtedy gdy rysuję osoby które są dla mnie ważne. Im więcej detali tym bardziej tą osoba jest dla mnie bliska ). Przez te dwie osoby moje nastawienie do życia zmieniło się całkowicie. Myślę, że moi rodzice nie poznaliby mnie po moim terazniejszym charakterze. Myślę, że oni by w ogóle mieli wątpliwości co do tego czy jestem ich córką.

   Nagle obok mnie usłyszałam jakiś szelest. Odruchowo odwróciłam głowę w tą stronę. Mojemu oku okazała się Mikoto leżącą na łóżku, która właśnie teraz natarczywie wpatrywała się we mnie. Bez słów zrozumiałam iż wilczyca żąda wytłumaczenia dlaczego nie śpię.

   - Przepraszam Mikoto jeśli obudziłam ciebie. Po prostu nie mogę zasnąć. To nic takiego. - w tym momencie posłałam jej nikły uśmiech i wróciłam wzrokiem do kartki.

   - Kłamiesz. Zbyt dobrze znam ciebie, żebym mogła to stwierdzić. Co się stało? - z tymi słowami przyjaciółka wstała i podeszła do mnie. Następnie usiadła na moich kolanach tylko po to by mogła spoglądać w moje czarno-szare oko. Wiedziała, że nie umiem kłamać gdy ona patrzy się w moje oko.

   - Masz rację, stało się coś, ale niestety ale nie mogę ci o tym powiedzieć. Nie dlatego, że nie ufam tobie, tylko dlatego, że po prostu nie mogę i już. Ale nie przejmuj się. Za jakiś czas przejdzie. Obiecuję. - po tych słowach przytuliłam wilczycę. Właśnie tego teraz potrzebowałam, ciepła innego stworzenia. Ale z nie wiadomej dla mnie przyczyny jej mięciutkie futerko nie było aż tak wygodne jak zazwyczaj. Nie dawało ono aż takiego poczucia bezpieczeństwa.

   Chociaż nie sądzę żeby cokolwiek lub ktokolwiek teraz mógłby mi pomóc. I tu nagle w głowie zobaczyłam tak dobrze znanego mi człowieka z klanu Uchiha. Itachi. Dlaczego to właśnie on? Dlaczego to właśnie przy nim czuję się tak bezpiecznie, tak dobrze, tak jak gdyby nie istnieje lepsze miejsce na ziemi. Dziwne ciepłe uczucie gdy o nim wspominam... Cholera jasna co się ze mną dzieje? Dlaczego mój organizm reaguje w taki sposób? To raczej przez zmęczenie. Oby tak było. Trochę później Mikoto jednak namówiła mnie bym spróbowałam znów zasnąć. I już wtulona w wilczycę zasnęłam.

___---Time Skip---___

   Obudziłam się dosyć wcześnie, wraz ze wschodem słońca. No to akurat nie jest podobne do mnie, ponieważ nie należę do poranich ptaszków. Jeśli już tak pomyśleć byłabym bardziej sową. O tak, zdecydowanie tak. Żadna znana mi siła nie jest w stanie wyciągnąć z ciepłego łóżeczka, no chyba, że ktoś powie że jest jedzenie lub że idę na trening ( nie wliczam koszmary ), to wtedy wstaje natychmiast. No i tak stało się dzisiaj. Przypomniałam sobie, że Łasic stawia dango oraz sake i zerwałam się jak poparzona. I co z tego że to za parę godzin, skoro mogę już teraz zacząć zbierać się.

   Z tym nastawieniem wstałam z łóżka i podszedłam do szafy. I teraz mam delemat... Czy mam się ubrać jak zawsze czy może trochę inaczej? Minęła 1, 2, 3, 5, 7, 10, 15 minut a ja nadal nie zdecydowałam. Nie no tak nie może być żebym aż tak długo zastanawiałam się. I w ogóle od kiedy zastanawiam się nad swoim ubiorem? Dobra po prostu wezmę trochę inne ubranie.

   Nareszcie otworzyłam swoją szafę z nadzieją znaleźć w niej jakieś rzeczy które dziś ubiorę, ale w tym samym momencie na moją twarz spadła spora kula z ubrań. No i super... Ja naprawdę muszę to kiedyś posprzątać. Kiedyś... Eh obiecuję to sobie od dwóch lat...

   Na szczęście z pośród tego bałaganu znalazłam parę rzeczy które interesują mnie. A mianowicie siateczka z długimi rękawami zakrywająca brzuch, top koloru kremowego oraz krótkie, obcisłe, szare spodenki. Myślę, że dzisiaj tylko zabandażuje klatkę piersiową, bo zapomniałam wyprać najwygodniejsze staniki...  :'/

   Po dłuższej chwili byłam ubrana. Czyli teraz zostało mi tylko zapchać tą górkę z ubrania z powrotem. Eh w takich momentach cieszę się z tego, że mam sporo siły w rękach inaczej nie dałabym rady. Gdy skończyłam się z tym męczyć, poszłam spokojnym krokiem do łazienki. Tam uczesałam się oraz standardowo użyłam matowej ciemno-brązowej szminki.

   Myślę, że dzisiaj nie chcę zakładać ochraniacza... Co by tutaj w tedy zrobić. Mój zwrok zaczął analizować otoczenie i w pewnym momencie natrafił na parę czystych rękawiczek bez palców z znakiem Konohy. No i super, ukradnę ich u Nii - sana. Może po tym przeżyję, ale to takie tam, błahostka. Szybko sięgnęłam po nie. W następnej chwili zniknęłam z łazienki.

   Weszłam jeszcze tylko do pokoju by wziąć mój płaszcz. Później w spokoju zeszłam na dół by zrobić sobie kawę. Bo bez niej nie ma szans że wyjdę na dwór. Już od academii "uzależniłam" się od tego napoju. I gdyby ktoś przed moją śmiercią dałby mi wybór między sake a kawą, zdecydowanie wybrałabym to drugie.

   Chwilę później wyszłam na dwór. I co z tego, że do spotkania zostało mi 2 godziny? Ja po prostu przejdę się po ulicach Konohy, wykorzystując to, że o tej porze większość ludzi dopiero budzi się. W takich chwilach ta wioska wygląda najlepiej.

___———Time Skip———___

   Gdy do spotkania zostało 5 minut ruszyłam w stronę knajpy, przed którą mam spotkać się z Itachim. Nie spieszłam się zbytnio, ponieważ byłam bardzo blisko miejsca spotkania. Jednak gdy byłam parę metrów przed knajpą zamurowało mnie. Właśnie widzę Łasica rozmawiającego z jakąś inną dziewczyną. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że ta s*ka wygląda dosłownie tak jak ja.

   W następnej chwili mój przyjaciel wszedł z nią do środka. O nie! Przecież ten ch*j nie zorientował się że to nie ja i postawi jej MOJE dango i sake! Nie ma takiej możliwości! Z tymi myślami z znacznie przyśpieszonym niż wcześniej krokiem poszłam w ich kierunku. No a to że byłam strasznie wkurzona to zamiast spokojnie otworzyć drzwi, zrobiłam takie typowe "z buta wjeżdżam".

   Teraz każda znajdująca się w tym miejscu osoba patrzyła się na mnie z przerażeniem. Jednak nie zwróciłam na nich uwagi. Od razu zaczęłam szukać zwrokiem Kruka oraz tą su*zkę. Znalazłam. No to pora kogoś opieprzyć.

   Zaczęłam zmierzać w stronę tej dwójki z szerokim uśmiechem. Tyle, że już dawno temu wyrosły mi kły i to wcale nie wyglądało jakoś pięknie czy też uroczo. Parę sekund później znalazłam się przy stoliku, który przeważnie zajmuje z Łasicem. Ten gnoj zdecydowanie nie rozumie to co się tutaj dzieje, bo strasznie zdziwioną twarzą lustruje mnie ( chociaż dla innych on nadal wyglądał obojętnie ). Jak on mógł pomylić mnie z jakąś żałosną podróbą?!?

   – I jak wam czas mija? Dobrze co? - moje słowa aż ociekały jadem. Dalej zwróciłam się wyłącznie do Uchihy - Nie myślałam, że umówiłeś się z jakąś inną dziewczyną. Trzeba było mnie uprzedzić wiesz? Nie przerywała bym waszej randki czy co tam macie. - w tym momencie odezwała się podróba.

   – Kim ty w ogóle jesteś i jakiem prawem kopiujesz mój wygląd?!? Jesteś nieśmiertelna czy coś?! - w tym momencie spojrzałam na nią z chęcią mordu. I to niby ja kopiuje? Ty s*ko nie masz nic do powiedzenia. Miałaś siedzieć sobie cicho, póki nie skończyłam opieprzać Itachiego. Jakim cudem ten ch*j z klanu Uchiha pomylił mnie z kimś takim? No dobra czas przestraszyć tą szmatę.

   Co zrobić aby przestraszyć człowieka? Oczywiście, że uśmiechać się jak psychopata że skłonnością do zabijania. "Uroku" dodadzą jeszcze moje już długie kły.

   – Posłuchaj powiem to tylko raz. Jeśli życie ci miłe, zamknij swoją jadaczkę i nie odzywaj się. Chociaż najlepiej by było gdybyś w ogóle wyszła z tej knajpy. - ta jednak nic sobie z tego nie zrobiła, a na odwrót wstała by być na równi ze mną.

   – I ty myślisz, że posłucham się jakieś podróby!? Wypi*pszaj ztąd dopóki tego nie zrobiłam ja! - no i jeszcze jeden dowód na to, że ta szmata jest podróbą, nigdy przez nigdy nie drze ryja w takich okolicznościach. W takich sytuacjach zachowuję zimną krew i tylko w potrzebnym momencie krzyczę. Tą rzecz zdaje się zauważył Itachi, no powiedział.

   – Słyszałaś co powiedziała, wyjdź ztąd. - jak to miał w zwyczaju powiedział najbardziej zimnym głosem jakim tylko potrafi. Jednak do dziewczyny nie dotarło, bo powiedziała

   – Słyszałaś?! Teraz spi*rdalaj ztąd! - po tych słowach miałam ochotę mocno walnąć sobie w łeb, ale powstrzymałam się od tego. W tym momencie Itachi bardziej utkwił w niej wzrok, po czym stwierdził.

   – To było powiedziane do ciebie. - w tym momencie dziewczyna zamarła. 

   – Ale jak to? Itachi - kun przecież to ja jestem ta prawdziwa! - na to określenie aż skrzywiłam się. Nigdy w życiu tak do niego nie powiedziałabym. Następnie dziewczyna zaczęła się jeszcze o coś wydzierać, a moja cierpliwość w wyjątkowo szybkim tempie malała. W końcu uaktywniłam shakugan i piekielnie niskim, zimnym oraz wrogim tonem powiedziałam.

   – Liczę do 10 i ciebie tu nie ma. - ta się nie przyjęła dalej wydzierając się. Doliczyłam do 6 i nie wytrzymałam. Złapałam ją w genjutsu. No to teraz pobawimy się.

   Gdy dziewczyna zorietowała się gdzie jest, spróbowała się wyrwać, ale to na nic. Ja tylko pojawiłam się przed nią i mocno uderzyłam w brzuch. Ta schyliła się od bólu, jednocześnie plując krwią. Zaśmiałam się na ten widok, ponieważ wiem że to tylko początek. ( Niestety ale nie opiszę tutaj w jaki sposób Yui torturowała tą dziewczynę, bo nie mam na to ochoty ani pomysłu. Jednak jeśli kiedyś zechcecie przeczytać ten opis, to po skończeniu tej powieści umieszczę parę ekstra rozdziałów ^^ )

   Po tym jak stwierdziłam, że wystarczy i wypuściłam ją z mojej iluzji. W rzeczywistości to trwało kilka sekund, jednak w jej głowie, oi... Znacznie więcej. Dziewczyna bardzo przestraszyła się, a co więcej z piskiem wybiegła z knajpy już w swojej formie. Ucieszyłam się na ten widok i z satysfakcją usiadłam na jej miejsce. W tym momencie napotkałam trochę zdziwione spojrzenie Łasica.

   – No co? Ja tylko wsadziłam ją na parę sekund w genjutsu. - po tym w końcu dyzaktywowałam shakugana.

   – Nie sądziłem, że aż tak bardzo wkużysz się.

   – Oi naprawdę? - teraz mój głos znów przeciekał jadem - A myślisz, że jak miałam zareagować na to, że właśnie pomyliłeś mnie z jakąś inną dziewczyną i chciałeś JEJ postawić MOJE dango i sake. - po tym zakładałam swoje ręce pod piersi a głowę odchyliłam w bok.

   – Oi no nie donsaj się. Musisz przyznać że jej technika była bardzo dokładna. - w międzyczasie zmieniłam pozycję i położyłam się na stole tak, że moje ręce służyły mi jako poduszka a głowa skierowana w stronę tego debila.

   – No może i tak, ale nie zauważyłeś, że ona ma inną czakrę niż ja? - teraz spytałam się bardziej z smutkiem, bo tak też się czuję.

   – Nie zwróciłem na to uwagi. Gome, gome. Na pocieszenie powiem, że nie tylko dziś mogę postawić ci dango i sake a jeszcze jakiegoś innego dnia. Co ty na to? - w tym momencie moje oko aż promieniowało z szczęścia. Zresztą cała twarz tak samo.

   Chwilę później do nas podszedła wyraźnie przestraszona kelnerka po to by zabrać zamówienie. Jakie duże było moje zdziwienie gdy zorientowałam się, że to Hinatka.

   – O mój Boże! Hina to na pewno ty? Co tu w ogóle robisz? Nie wiedziałam że tutaj pracujesz.

   – Dzień dobry Itachi - san. Witaj Yui-san. Co do twojego pytania to ja tylko pomagam mojej cioci. Ona pracuje tutaj i wyjątkowo dzisiaj nie mogła przyjść. Czy chcielibyście coś zamówić? - Itachi tylko twierdząco kiwnął głową i popatrzył na mnie porozumiewałczo. Uznałam to za znak, że mogę wybrać wszystko czego zechce.

   – No to poproszę cztery duże porcje dango oraz jedną butelkę z sake. - w odpowiedź usłyszałam tylko nieśmiałe "dobrze". Po chwili wróciłam do leżenia na stole. Zamyśliłam się. Ale oczywiście, że ktoś musiał mi przerwać tą czynność. I ten ktoś to Kruk.

   – Jak się czujesz po wczorajszym?

   – Szczerze?

   – Tak.

   – Okropnie. Nie mogłam dzisiaj dobrze spać. Co chwila budziłam się gdy słyszałam najmniejszy szelest. Nienawidzę ten mój wyostrzony słuch. - ten tylko popatrzył się na mnie z troską w oczach.

   – Nie masz zamiaru o tym opowiedzieć? - nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała, ale nie mogę. Nie chcę żebyś ty też się martwił. Dlatego szybko odpowiedziałam stanowczym " Nie ".

   Później rozmawialiśmy już normalnie na wszystkie tematy. A gdy dostaliśmy jedzenie oddałam mu dwa tależyki z dango, a sama wzięłam się za wcinanie mojej części. Zaproponowałam jeszcze oczywiście sake ale ten nie chciał. Mówi się trudno. Więcej dla mnie. Na szczęście iż że jestem uczennicą Tsuna - sensei to mam mocną głowę. Siedzieliśmy tak dobre dwie godziny rozmawiająć. Po czym stwierdziliśmy, że pójdziemy się spytać czy 5 Hokage ma dla nas jakąś misje. Tyle, że najpierw musieliśmy znaleźć Aki i się ją spytać czy pójdzie z nami.

   Jakie było nasze duże zdziwienie gdy zobaczyliśmy ją w towarzystwie jakiegoś chłopaka, najprawdopodobniej z klanu Hyuga. Oho jeśli to ten chłopak który podoba się jej to przyznam, że ma naprawdę dobry gust. Niechętnie podeszłam do nich ( niechętnie, ponieważ nie chciałam im przerywać, bo wyglądają razem tak uroczo ).

   – Yo, Aki. Przepraszam, że przerywam wam ale muszę się szybko o coś zapytać. - to zdanie bardziej skierowałam do chłopaka niż do niej, bo zauważyłam jego zaciekawiony wzrok. Po tym już naprawdę zwróciłam się do niego.

   – Spokojnie nie ukradnę ci jej. Jestem tylko jej przyjaciółką, nie gryzę. A tak a propos to mów mi Yui.

   – Kira. Kira Hyuga. - teraz spojrzał na Aki - Poczekam na tamtej ławeczce. Nie śpiesz się Akiko - chan. - Po tych słowach skierował się w bok a Aki zdezorientowana spojrzała na mnie.

   – Oczywiście przepraszam ciebie, że właśnie przerwałam twoją randkę - w tym momencie ona spaliła buraka. Ehh czy ona musi zachowywać się jak Hinata? - ale ja z Itachim mamy pewien pomysł. Co ty myślisz na temat wspólnej misji? - teraz dziewczyna spoważniała i spojrzała na mnie a później na osobę za moimi plecami. Po tym tylko głośno westchnęła.

   – Przepraszam ale nie będę mogła. Od jutra mam sporo pracy w szpitalu, a bezemnie nie dadzą rady. Idźcie we dwoje. No bo przecież tak długo nie widzieliście się. - po tym dziewczyna uśmiechnęła się, a ja z Łasicem poszliśmy w stronę biura Tsuny-sensei. Jednak nagle Aki złapała za mój nadgarstek przytrzymując, a swojemu kuzynowi powiedziała żeby szedł przodem i że za chwilę do niego dołączę. Popatrzyłam się na nią z niemym pytaniem ale gdy dopiero chłopak odszedł powiedziała. - Słuchaj to jest twoja szansa. Możesz w końcu na dłuższy czas pobyć razem z Itachim sam na sam. Wykorzystaj to. - później przyjaciółka pobiegła do jej przyszłego chłopaka a ja zamurowana wstałam na miejscu. O co jej chodzi? I co z tego, że sam na sam z Krukiem? Szansa? Jaka jeszcze szansa? Szansa na co? Co to w ogóle oznaczało?

   Gdy skończyłam rozmyślać pobiegłam w stronę Łasica z gorącymi policzkami. Dlaczego z gorącymi policzkami? A ch*j go wie...
  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro