Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

   Miesiąc po próbnym egzaminie praktycznym, mam już prawdziwy. Odbędzie się dzisiaj. Nie powiem, że jestem spokojna. Ponieważ wcale nie jestem! Właśnie środek nocy, a ja nadal nie zmrużyłam oka. I wszystko przez ten stres. Chyba znowu jutro do academii przyjdzie jakiś zombie o imieniu Yui... Tak, zapowiada się ciekawie.

   Parę godzin później jakoś dałam radę zasnąć na pół godziny. W te pół godziny miałam strasznie dziwny sen. Malutka ja stoję przed swoimi rodzicami i wyciągam do nich swoje rączki. Jednak ani tata ani mama nie podnoszą mnie, tylko uśmiechają się. Po tym jak mój ojciec pogłaskał mnie po głowie, rodzice zaczęli odchodzić do kłębu dymu. Miałam ochotę za nimi pobiec, ale nie umożliwia mi to koścista postać z kosą w ręku. Następnie zostaje odciągnięta w przeciwnym kierunku do kłębu dymu przez jakieś postaci. Po dłuższej chwili rozpoznaje Gokiego i jego ciepłą twarz, później widzę uśmiechających się wujka Minato oraz ciocie Kushine, która ciągnie mnie w stronę bramy Konohy. Nie protestuję, tylko po raz ostatni spoglądam w stronę kościstej postaci. Jednak nie zobaczyłam jej ani moich rodziców. Z zrezygnowaniem popatrzyłam w stronę wioski, tuż przed mną stała grupką trzech uśmiechających się osób. Obito, Nee - san oraz Nii - san.  Później podszedli Mikoto i Yukine. Zaczęłam śmiać się i rozmawiać z nimi. Podczas tego na mojej prawej ręce rozkwitały nowe kwiaty sakury o różnych kolorach. Potem gdzieś zaczęliśmy iść.

  Academia. W drzwiach widziałam Aki. Podbiegłam do niej i przytuliłam. Ona natomiast zaczęła głaskać mnie po mojej głowie. Przyjemne uczucie. Po chwili Aki przestała to robić i zaczęła ciągnąc mnie w jakimś nieznanym mi kierunku. Znajdowałam się teraz na malutkim polu treningowym gdzie kiedyś skaleczyłam swoje ręce. Nie wiem po co i dlaczego ale podszedłam do drzewa, którego kora w tamtym dniu ucierpiała. Nadal widać na nim ślady krwi. Sama nie rozumiejąc przyczyny, odwróciłam się o 180°. Teraz widzę przed sobą Łasica. Jednak coś jest nie tak... W pewnym momencie Itachi rozdzielił się na dwie części, swoją ciemną oraz jasną stronę. Jasna zaczęła iść w moją stronę, chcąc coś powiedzieć, jednak nieumożliwiła mu to ciemna strona. Po tym jak ten pierwszy został złapany, bez skutku zaczął próbować wyrwać się i coś powiedzieć.

   Nie rozumiejąc o co chodzi, chciałam do nich podejść, jednak w tym momencie obudziłam się. Co to było??? Tylko takie myśli zajmowały miejsce w mojej głowie w tych chwilach. Jednak gdy usłyszałam pukanie do drzwi do pokoju, ocknęłam się.

   Parę godzin później skończyłam egzamin. Mam nadzieję, na dobre wyniki. Mogłam już iść, jednak stwierdziłam, że poczekam na moich przyjaciół. Byłam strasznie ciekawa ich wyniku. Niby nie miałam powodu martwić się o nich, ale dla czegoś nie mogłam przestać przeżywać. Po dłuższej chwili wcześniej spomniane osoby wyszły z sali oraz od razu skierowali się w moją stronę. Dostrzegłam, że posiadają ochraniacze, co oznacza, że zdali. Nie mogąc ukryć szczęścia podbiegłam do Uchih i rzuciłam się na nich.

   – Nawet nie wiecie jak strasznie cieszę się, że cała nasza trójka zdała! - po tym moje oczy lekko zaszkliły się, jednak nie zaczęłam płakać. Natomiast Łasic zaczął lekko chichotać, a Aki aż parsknęła śmiechem.

   – Naprawdę miałaś jakieś wątpliwości co do tego? My najlepsza trójka w klasie, jeśli nawet nie w całej Academii i mieliśmy nie zdać? Naprawdę jesteś głupia. - po tym dziewczyna zaczęła jeszcze bardziej śmiać się tak, że prawie wszyscy zwrócili uwagę na nas. Natomiast ja nie przejmując się resztą, udałam obrażoną i odwróciłam głowę w bok, a ręce skrzyżowałam po piersiami. Widząc to Aki lekko uspokoiła się i powiedziała. - No już, już. Nie dąsaj się. Lepiej chodźmy do naszych krewnych.

   Na to ja oraz Łasić lekko kiwnęliśmy głowami. Po chwili byliśmy na podwórku przed Academią, gdzie stało sporo osób dorosłych. Zaczęliśmy szukać osób które po nas przyszły. Jednak wpadłam na świetny pomysł, by szybko i skutecznie znaleźć mojego Nii - sana. Na tą myśl szeroko uśmiechnęłam się, a towarzysząc mi dwójkę przeszedł dreszcz. Itachi w pośpiechu zapytał.

   – Nie mów mi, że właśnie wpadłaś znowu na jakiś głupi pomysł. Jeśli tak to radzę od razu z tego zrezygnować. - ja natomiast tylko poszerzając uśmiech odpowiedziałam.

  – Skąd że. Tylko wymyśliłam jak szybko mogę znaleźć mojego Nii - sana. Od razu przepraszam za wasz urażony słuch oraz dumę. Radzę zatkać uszy - w tym momencie nabrałam powietrza do płuc, a moi towarzysze odeszli od mnie na krok po czym wykonali polecenie. Następnie z całej siły wydarłam się - Kaszalocie!

   Dam jak domyślałam się większość spojrzała na mnie z zdziwieniem, jednak nie przejęłam się tym, tylko zaczęłam czekać aż zjawi się mój Nii -  san. Nie musiałam długo tego robić, ponieważ już w następnej chwili obok mnie stał zły braciszek ( on nienawidzi kiedy ktoś tak do niego mówi. Nawet bardziej niż gdyby ktoś powiedział Bakakashi ) oraz Nee - san oraz Obito. Gdy Kakashi miał już zamiar coś powiedzieć, szeroko uśmiechnęłam się i pokazałam mój ochraniacz. Jego złość natychmiast znikła, a na jej miejsce przyszła duma, podobnie stało się tak samo z Nee - san i Obito. Tyle, że w ich przypadku wspomniane poczucie zastąpiło rozbawienie przed chwilą zaistniałą sytuacją.

   Następnie Nii - san lekko pogłaskał mnie po głowie mówiąc " Jestem z ciebie dumny ", po czym zbliżyła się Nee - san z jej przyszłym chłopakiem ( patrz : Obito ) i mocno mnie przytulili. Prawie nie udusiłam się, ale to mała błachostka. Później do nich dołączyła się Aki, a Łasic poszedł w ślady mojego braciszka i pogłaskał mnie po głowie. Podczas gdy wszyscy rozmawialiśmy, do nas podeszła czwórka dorosłych ludzi. Od razu rozpoznałam ich. Przywitaliśmy się, ale że ja nie byłabym sobą gdybym nie zrobiła coś dziwnego. Dlatego zamiast po prostu przywitać się, powiedziałam "Dzień dobry wujku Fugaku, ciociu Mikoto. Dzień dobry wujku Izune, ciociu Rishi." Chyba w tym momencie Nii - san miał ochotę zapaść się pod ziemię, przez moje zachowanie, a w przeciwieństwie do niego Obito tłumił śmiech. Na szczęście dorośli odreagowali lekkim uśmiechem ( oprócz wujka Fugaku. To by był cud gdyby on też zareagował jak i reszta. W sumie od razu widać, że Łasic to syn tego mężczyzny ).

   Chwilę później jeszcze trochę wszyscy porozmawialiśmy, po czym skierowaliśmy się w swoje strony.

   Następnego dnia, mieliśmy zjawić się w academii po raz ostatni, by poznać swoich sensei'ów. Starym zwyczajem przybiegłam do klasy jako ostatnia, ale też starym zwyczajem nie zostałam na tym przełamana przez nauczyciela, ponieważ on spóźnił się.

   Następnie sensei zaczął jakiś wywód na temat " Jakimi shinobi macie zostać w przyszłości" jednak nie słuchałam go. Teraz strasznie martwiłam się i prawie, że modliłam się bym trafiła do drużyny wraz z dwójką dobrze znanych mi Uchihów. Myślę, że nie zniosę innych osób oprócz nich. Chyba moje zachowanie zostało zauważone przez Itachiego, ponieważ lekko szturchnął mnie, tym samym dając mi do zrozumienia, że mam na niego spojrzeć. Tak też uczyniłam. Brunet odezwał się.

   – Nie przeżywaj aż tak bardzo. Jeśli nie będziemy w jednej drużynie, to wcale nie oznacza, że to koniec naszej przyjaźni. - pomimo takich miłych słów jego głos jak zawsze był szorstki oraz zimny. Jednak pomimo tego zdowałam wyczuć w nim przyjazny ledwo odczuwalny ton. Na tą myśl mimowolnie uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową. 
 
   Nadeszła ta chwila w której w końcu sensei zaczął czytać skład poszczególnych grup. Zaczęłam strasznie bać się, by mnie pocieszyć Aki moją rękę ujęła w swoją. Pierwsza drużyna. Nic. Druga. Też nie my. Trzecia. Usłyszałam nazwisko Uchiha I mimowolnie spięłam się. Został wyczytany Itachi. Później Aki. Moje serce zaczęło walić jak szalone. Nie zdziwię się jeśli to było słychać w całej sali. Sensei wyczytał ostatnią osobę.

   W tym momencie zaczęłam trochę trzęść się i moje oczy trochę zaszkliły się. Popatrzyłam to na przyjaciela to na przyjaciółkę, nie mogąc uwierzyć w to co właśnie usłyszałam. Natomiast oni tylko uśmiechnęli się. Teraz byliśmy oficjalnie drużyną 3. Jednak z tego co usłyszałam nauczyciel nie powiedział nam kto będzie naszym sensei'em, tylko podał miejsce gdzie mamy udać się, czyli pole treningowe academii.

   Po 15 minutach, większość niezadowolonych już od dziś Geninów, w pośpiechu udała się na różne miejsca. Natomiast ja i dwójka Uchihów spokojnym krokiem podążaliśmy w potrzebnym nam kierunku. Po chwili znaleźliśmy się na miejscu, a tam spotkała nas trójka legendarnych Saninów. Strasznie zdziwiło to nas, jednak jak później dowiedzieliśmy się, że to nie jest żaden żart. Chwilę rozmawialiśmy, po czym rozeszliśmy się w różnych kierunkach. Saninie w jedną, drużyna 3 w inną.

   Gdy przekroczyliśmy bramę academii, Aki zaczęła coś mówić. Nie wsłuchiwałam się, pogrążona w swoich myślach. W pewnym momencie zrozumiałam jakim jestem szczęśliwym człowiekiem. Sama tego nie zauważyłszy w pewnym momencie przestałam dotrzemywać im kroku i stałam na jednym miejscu. Po tym gdy popatrzyłam się na ich plecy, po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Jakim do cholery jestem szczęśliwym człowiekiem, ponieważ mam tak wiernych przyjaciół.

   Dwójka momentalnie zauważyła, że zwolniłam. Po tym szybko obrucili się w moją stronę i na ich twarzach pojawił się niepokój oraz troska. Aki szybko podbiegła do mnie posyłając przy tym pytające spojrzenie. Ja tylko wtuliłam się w nią nie mogąc niczego z siebie wydusić. Z niewiadomych mi powodów po moich policzkach spływały kolejne łzy. Kuzyn i kuzynka nie wiedząc co o tym myśleć po prostu stali w milczeniu wpatrując się w moją osobę. Po chwili jedynie co zdowałam z siebie wydusić było ciche "Dziękuję". Jednak trochę później nadal wtulając się w Aki powtórzyłam to trochę głośniej i pewniej, dodając przy tym jeszcze parę słów.

   – Dziękuję, że jesteście. Wy, Kakashi, Rin, Obito, wujek Minato, ciocia Kushina, Mikoto, Yukine i reszta. Naprawdę dziękuję. Nawet nie wiem czym sobie na to zasłużyłam. Czym zasłużyłam na was? Powiedz mi Aki. Itachi. Proszę. - chyba dziewczyna najwyraźniej zrozumiała o czym mówiłam, ponieważ zaczęła głaskać mnie po głowie po czym odpowiedziała.

   – Wszystkim sobie na to zasłużyłaś. Miałaś straszną przeszłość i należy ci się. I to nie jest tak, że to ty na nas zasłużyłaś, to my nie zasłużyliśmy na tak piękną osobę, jaką jesteś. - w tym momencie strasznie zdziwiłam się. Nie sądziłam, że powie mi coś takiego. Jeszcze do tego po chwili odezwał się Itachi, kładząc przy tym swoją rękę na moje lewe ramię.

   – Akiko ma całkowitą rację. Radzę ci już nigdy więcej tak nie mówić i nie oceniać siebie tak nisko. Ponieważ nie zasługujesz na to byś traktowała siebie jak kogoś gorszego. Zapamiętaj to sobie raz i na zawsze.

   Właśnie w taki sposób zaczęła się moja przygoda shinobi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro