Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Podziemie: sieć spisków - Rhaenys598 | Zoyene

Podziemie: sieć spisków Rhaenys598 to historia fantasy stanowiąca pierwszy tom większego zbioru i łącząca w sobie elementy różnych gatunków i stylów. Jest już zakończona, a po zapoznaniu się z całością, mam wrażenie, że jest to jedna z pierwszych poważniejszych prób literackich – taka, w której wszyscy eksperymentujemy, popełniamy błędy i nie zauważamy jeszcze pewnych niezręczności. Nim jednak wspomnę więcej o tym, jakie elementy skłoniły mnie do takiego odbioru tekstu, słów kilka o jego okładce i opisie. Wymaga też zaznaczenia, że recenzja zawiera niewielkie spoilery dotyczące fabuły, niezbędne dla omówienia pewnych wątków.

Na pierwszy rzut oka

Podziemie praktycznie od razu pozwala się poznać jako historia fantasy. Ten gatunek sugeruje już okładka, która przedstawia widzianą prawdopodobnie z jakiejś jaskini wieżę. Motyw dość typowy dla fantasy, niestety niewiele mówi o samej historii. W dodatku biała wieża na jasnym tle jest ledwie widoczna i dopiero powiększenie okładki pozwala dojrzeć, co się na niej znajduje. Funkcjonalność okładki nieco więc kuleje w stosunku do estetyki.

Niestety, niewiele więcej informacji o fabule historii dostarcza opis. Dowiadujemy się z niego o zerwaniu pokoju w świecie nadnaturalnym i powrocie starych wrogów. Czytelnik znajduje w nim potwierdzenie, że opowiadanie jest z gatunku fantasy oraz że cała historia dotyczyła będzie niepokojów na najwyższych szczeblach władzy; brakuje mi jednak konkretu, który wyróżniłby tę historię na tle innych o podobnej tematyce. Opis zawiera również błędy – w tym brakującą spację lub pojawiające się bez potrzeby słowo „chwilę" – które warto poprawić dla lepszego pierwszego wrażenia.

Styl

Tekst Podziemia pozbawiony jest niepotrzebnych, często przeszkadzających ozdobników, w tym zdjęć zamiast opisów lub stosowanych w tekście emotikonów. Pod tym względem jest estetyczny, schludny, prawidłowo podzielony na akapity. Jednak już pobieżne przejrzenie go pozwala zauważyć, że strona techniczna wymaga dopracowania. Od razu rzucają się w oczy dywizy w miejscu pauz lub półpauz – być może zasługa Wattpada, lecz występująca konsekwentnie w całym tekście. Ta drobna rzecz może z miejsca odrzucić czytelników, którzy uznają, że niewłaściwe stosowanie tych znaków świadczy o niedbałości autora i dlatego warto przyłożyć do nich sporą uwagę.

Zdarza się również, szczególnie w początkowych rozdziałach, że gubią się spacje między myślnikiem, a kropką kończącą zdanie. Stosunkowo często pojawiającym się błędem jest też nieprawidłowe stosowanie imiesłowu, który odnosi się do innego podmiotu niż czasownik, na przykład: „Arrenowi serce pękało, widząc Elinor w takim stanie" (serce nie mogło widzieć Elinor).

Te błędy są jednak w większości łatwe do poprawienia, co może szybko polepszyć odbiór tekstu przez czytelników.

Chciałam jednak napomknąć o elemencie stylu, który ma wpływ na większość składowych opowieści i będzie bezpośrednią przyczyną większości moich dalszych uwag. Jest to ogromna skrótowość w opisywaniu miejsc, zdarzeń, emocji. Opisy w historii są mało szczegółowe, a często wręcz pomijane, co może powodować wrażenie, że rzeczy dzieją się zbyt szybko lub nienaturalnie. Wyrazistym przykładem jest sytuacja, w której bohaterka rozmyśla nad czymś podczas lekcji, po czym w następnym akapicie nagle rozmawia z koleżanką. Jak się okazuje, rozmowa odbywa się na przerwie, jednak w międzyczasie autorka nie opisała końca lekcji, wyjścia na korytarz czy spotkania ze znajomą. Podobne sytuacje mają miejsce bardzo często, przez co bohaterowie zdają się „teleportować", ich działanie nie zawsze jest logiczne, a rozmowy pozbawione są naturalnych plotek „o niczym", zamiast tego pędząc w kierunku nadanym przez fabułę.

Triggery!

Ważnym elementem Podziemi są występujące w fabule triggery (elementy, które mogą wywołać u czytelników poważny dyskomfort, złe samopoczucie lub przywołać traumatyczne wspomnienia), o których warto oddzielnie wspomnieć. W powieści można znaleźć dwa takie wątki: gore oraz przemoc seksualną. Niestety, żaden z nich nie jest wyraźnie oznaczony w opisie ani nawet tagach, choć w przypadku poruszania takich wątków jest to wysoce zalecane.

Gore pojawia się już w prologu i towarzyszy czytelnikowi przez większość historii. Czasami „atakuje" z zaskoczenia w scenach, w których trudno by się tego spodziewać – nie jest obudowane niepokojącymi opisami i poczuciem zagrożenia. Pojawia się wielokrotnie, prawdopodobnie, aby pokazać czytelnikowi charakter świata, w którym nawet w najbardziej niewinnej scenerii może pojawić się najbrutalniejsza przemoc. Czasami wydaje się jednak nadmiernym środkiem i wypada nierealistycznie, szczególnie zestawione z neutralnym środowiskiem i takimiż wydarzeniami.

Inaczej wygląda sytuacja w przypadku przemocy seksualnej. W jej przypadku odnoszę wrażenie, że autorka nie miała świadomości, że porusza ten wątek. Jedna z bohaterek w pewnym momencie historii budzi się w pokoju hotelowym w samej bieliźnie i w towarzystwie znajomego ze szkoły. Kiedy zaczyna się martwić, czy nie została zgwałcona (sama ubiera to w słowa „czy tego nie robiliśmy"), kolega przekonuje ją, że nie, jednak można odnieść wrażenie, traktuje to jak przysługę („Ciesz się, że nie wykorzystałem sytuacji"). Również koleżanki bohaterki, kiedy plotka o tej sytuacji roznosi się po szkole, nie okazują jej wsparcia – potrafią powiedzieć do niej „musisz być silna, nie możesz pokazać mu słabości" oraz „no wiem, po alkoholu robi się różne rzeczy". Trudno więc znaleźć chociaż jedną osobę, która wykazuje empatię wobec ofiary potencjalnego gwałtu. Ani razu też uczynki bohatera nie są nazwane wprost przemocą. Odnoszę wrażenie, że w przypadku tego wątku miało miejsce przekopiowanie przez autorkę elementów znanych z innych dzieł, jednak bez zrozumienia rządzących nimi mechanizmów. Warto przyjrzeć się temu wątkowi, a szczególnie jak rozwija się relacja bohaterów. Wątek przemocy seksualnej, chociaż popularny, jest bardzo skomplikowany i poważny, w związku z czym odpowiedzialne podejście do niego to często kwestia nieszkodzenia innym.

Świat bogaty, ale...

Podziemiu nie można odmówić bogatego świata pełnego różnych nadnaturalnych istot i zadziwiającej magii. Bardzo szybko okazuje się, że zaludnia go mieszanka przynajmniej siedmiu ras pochodzących z różnych wierzeń, w tym wilkołaki czy anioły i demony. Każda z tych ras rządzona jest przez swojego lidera i zamieszkuje własny obszar, czasem dokładnie sprecyzowany, jak Piekło, czasem pozbawiony takiego dookreślenia. Dodatkowo pojawiają się rasy, których członkowie nie należą do Rady, często nieinteligentne i tylko pobieżnie wspomniane.

Całe bogactwo świata nie zostaje jednak niestety czytelnikom przedstawione, a jego zasady – wyjaśnione. Poszczególne rasy poznaje się przede wszystkim przez pryzmat wywodzących się z nich głównych bohaterów. O pozostałych rasach wiemy bardzo niewiele. Sam fakt, że historia nie skupia się na ekspozycji nie jest problemem; to wręcz dobrze, że autorka nie popełnia błędu ograniczenia się do wciągnięcia czytelnika w wymyślony przez siebie świat, zaniedbując przy tym bohaterów i akcję. W tym wypadku jednak nieco więcej informacji bardzo by się przydało, by nadać więcej realizmu. Problem ten widać wyraźnie, gdy chodzi o zasady rządzące społecznością nadnaturalną. Niektórzy jej członkowie zostają surowo ukarani za morderstwo, podczas gdy innym zostaje to odpuszczone i nikt nawet ich wyraźnie nie szuka. Być może kryje się za tym jakaś zasada, czytelnicy jednak nie poznają jej, przez co prawo może wydawać się niekonsekwentne.

Innym elementem, w którym odczuwalny staje się brak wiedzy o świecie, jest sposób funkcjonowania poszczególnych ras. Wszystkie one wydają się bardzo podobne, a od ludzi odróżniają je tylko magiczne moce i szczegóły wyglądu. Kultura i zachowania wszystkich z nich wydają się niemal identyczne, przez co brakuje naturalnej różnorodności. Dodatkowo w pewnym momencie czytelnik dowiaduje się, że anioły i demony powstają ze zmarłych osobników innych ras, a jednocześnie anioły mogą być w ciąży i rodzić dzieci – choć nie rozumiem, dlaczego miałyby mieć dwa różne sposoby rozmnażania. Zdecydowanie odczułam, że brakuje wyjątkowych cech, które charakteryzowałyby poszczególne rasy jako różnorodne społeczeństwa.

Ostatnim elementem budowy świata, o którym chcę tu wspomnieć, jest magia. Jako czytelnicy nie poznajemy rządzących nią zasad, przez co z jednej strony wydaje się niezrozumiała, z drugiej – wszechpotężna. I rzeczywiście można odnieść wrażenie, że przy pomocy magii bohaterowie są w stanie dokonać wszystkiego, co sobie wyobrażą. Tym dziwniejsze wydaje się, gdy czasami tego nie robią, choć mogliby w ten sposób zmienić sytuację na swoją korzyść. Większość z tych sytuacji prawdopodobnie ma sens, jednak znowu – czytelnikowi brakuje informacji, żeby go zrozumieć.

Gdzie siedmiu się bije...

Liczba postaci występujących w historii, nawet przy tak licznych rozdziałach, jest bardzo duża. Tylko „głównych bohaterów" (w tym wypadku tych, z czyich punktów widzenia opisywane są wydarzenia) jest ośmiu. Każdy z nich, oprócz własnej opowieści, ma też własnych bohaterów drugoplanowych i epizodycznych. Przy takiej różnorodności problematyczne byłoby opisanie każdego, dlatego skupię się na kilku postaciach, których kreacja wiele mówi o ogólnym sposobie tworzenia bohaterów.

Na pierwszy ogień idzie Chloe, jedna z bardziej charakterystycznych postaci w historii. Już od pierwszych scen z jej udziałem zwracają uwagę jej butność, arogancja i agresja. Stanowi typową bully – piękną, żądną popularności, okrutną – niestety, z dwóch powodów wpadającą w schemat i przez to nieciekawą. Po pierwsze w historii nie znajduje się żadne uzasadnienie dla jej podejścia i potrzeby znęcania się nad innymi – poza faktem, że jest demonem z przerostem ego. Po drugie i być może ważniejsze, świat nie reaguje na jej zachowanie i nie stara się mu przeciwdziałać. Chloe może wszystko i na tyle też sobie pozwala, nie spotykając się przy tym z odpowiednią reakcją świata przedstawionego. Nawet gdy publicznie dokonuje morderstwa i podważa wszystkie autorytety, nikt nawet nie myśli o zareagowaniu. Demonica nie spotyka się z trudnościami również wtedy, gdy przychodzi jej prowadzić wojnę – do tego stopnia, że pozostałe, teoretycznie bardziej doświadczone, postaci mogą jej jedynie przytakiwać i gratulować. Wydają się wręcz przy niej nieistotni. Sprawia to, że postać z potencjałem – który wykazuje szczególnie wątek jej relacji rodzinnych – staje się nierealna i jakby przeklejona do świata, który udaje, że nie zauważa jej wyczynów. Drobna zmiana polegająca na próbie utemperowania jej przez innych bohaterów oraz postawienie na jej drodze więcej trudności, które musiałaby pokonywać własną pracą, znacznie by ją urealniło.

Z kolei Skye wydawałaby się idealną ofiarą dla demonicy, na szczęście nie wpada w ten schemat. Zamiast tego jednak bardzo szybko ląduje w innym – ofiary męskiego bully'ego, z którym wchodzi w niezdrową relację. Mimo to na plus tej postaci działa fakt, że jest skupiona na swoim codziennym, szkolnym życiu i ma jeden wątek, który ciągnie przez prawie całą historię. Dodaje jej to realizmu i sprawia, że łatwiej się z nią utożsamić – problemy z prześladowaniem w szkole wydają się większości czytelników bliższe niż plany przejęcia świata. Dodatkowo bohaterka ma przed sobą wyraźny cel i dąży do niego, nie pozostając bierną kukiełką rzuconą na pożarcie wydarzeniom. Jednak w przypadku tej postaci wyjątkowo daje się odczuć brak opisów emocji i zagłębienia się w psychikę bohaterów. Jako ofiara przemocy wchodząca w relacje ze swoim oprawcą, Skye potrzebuje opisu emocji, by wypaść naturalnie i zrozumiale.

Specyficzną grupą są przywódcy poszczególnych ras zasiadający w Radzie. Tylko część z nich stanowi głównych bohaterów, ale chociaż te postaci są niezwykle istotne dla losów całego świata, dowiadujemy się o nich bardzo niewiele. Nie znamy prawie żadnych faktów z ich przeszłości. Wydaje się, że dla większości celem samym w sobie jest władza i utrzymanie jej, motywacje więc również pozostają tajemnicą. Ta tajemniczość nie ujmowałaby niczego postaciom stojącym tak wysoko w hierarchii tego świata, gdyby historia nie była opisywana z ich punktów widzenia. W tym wypadku zdecydowanie lepiej wypada na przykład Eliela, która jest równie tajemnicza, jak pozostali rządzący, jednak czytelnik właśnie tego oczekuje, gdyż nigdy „nie wchodzi do jej głowy".

Obok bohaterów głównych występuje też oczywiście wielu bohaterów drugoplanowych i epizodycznych. I trzeba przyznać, że w przypadku Podziemi jest ich rzeczywiście bardzo wielu. Mam wręcz wrażenie, że niektórzy nie pełnią w tekście żadnej istotnej funkcji i równie dobrze mogliby zostać zastąpieni przez inne postaci. Choćby brat Skye pojawia się na początku, po czym znika, by pod koniec powieści powiedzieć siostrze „uważaj na siebie" i nie mieć żadnego wpływu na fabułę. Podobnie sprawa ma się ze współlokatorkami tej bohaterki.

Część postaci drugoplanowych rzeczywiście ma znaczenie, jak choćby Matt czy Dannel. W przypadku większości jednak być może warto byłoby zmniejszyć ich liczbę, ale za to sprawić, by poszczególne postaci były istotniejsze, miały swoją rolę do odegrania i szansę na zapadnięcie czytelnikom w pamięć.

W tej grupie wyróżnia się Aloys. Po pierwsze pojawia się on w historiach różnych bohaterów, dzięki czemu stanowi rodzaj łącznika. Po drugie to jedna z bardzo niewielu postaci, w których przypadku wygląd został opisany w sposób charakterystyczny. Chociaż makabra w jego wyglądzie została pociągnięta do poziomu groteski, to jedno wspomnienie o zielonych szwach wystarczy, by czytelnik i bez imienia wiedział, z kim ma do czynienia, a dzięki wielokrotnemu przewijaniu się bohatera – również czego można się po nim spodziewać. Tym bardziej żałuję, że w pewnym momencie znika bez śladu i chociaż wydawał się bardzo istotny, ostatecznie wydaje się zapomniany.

Bez względu jednak na ich znaczenie w tekście, z kreacji bohaterów przebijają często popularne stereotypy. Kobiety opisywane są przede wszystkim jako piękne i to piękno bywa w przypadku niektórych podkreślane w każdym rozdziale. Jeśli pojawiają się głupiutkie bohaterki uwieszone na ramieniu bully'ego, to są to tlenione blondynki z dużymi piersiami i w krótkich spódniczkach. Wśród koleżanek głównej bohaterki znajduje się ta, która zawsze chodzi w bluzach i trampkach, nie cierpi imprez ani zakupów (którymi żyją wszystkie pozostałe koleżanki) oraz woli przesiadywać z chłopakami. Brakuje mniej stereotypowych cech, dzięki którym bohaterowie mieliby szansę się wyróżnić; zamiast tego zlewają się z innymi identycznymi bohaterami książek tego samego gatunku. Większości z nich wystarczyłaby jednak jakaś wyjątkowa, przełamująca schemat cecha, by stali się dużo wyrazistsi.

Trudno opowiedzieć o bohaterach, nie zwracając też uwagi na relacje między nimi. W przypadku Podziemi jednak utrudnia to brak opisów ich uczuć i emocji. Między bohaterami dzieją się różne rzeczy, jednak czasami trudno ocenić dlaczego – tutaj szczególnie uwidacznia to romans w „specjalnej grupie". Bohaterowie poznają się i praktycznie od razu zaczynają ze sobą sypiać. Każde z nich mogłoby mieć przynajmniej kilka powodów, by tak się zachować, jednak nie dowiadujemy się, który z nich jest prawdziwy – a przez to niełatwo zrozumieć ich relację ani realnie ją ocenić. Na tym tle wyróżniają się związki, o których co nieco wiemy i które dzięki temu znajdują jakieś uzasadnienie, nawet jeśli nie do wszystkich będzie ono przemawiało – jak między Asshai i Dannelem.

Opowiedzcie mi wszyscy swoją historię

Fabuła Podziemi przez większość czasu kręci się wokół głównego tematu powrotu starego zagrożenia. Jednak ze względu na mnogość bohaterów jest podzielona na wiele mniejszych historii, które ostatecznie nie układają się w całość. Większość głównych bohaterów nie tylko nie spotyka się, ale nawet nie wie o swoim istnieniu. Jeden z wątków na żadnym etapie nie jest związany z tym odwiecznym zagrożeniem. Każdy działa po swojemu i zajmuje się przede wszystkim swoim życiem. Wrażenie chaosu zwiększa pojawianie się wątków pobocznych, które również nie wynikają w żaden sposób z głównej fabuły, a czasami zaczynają się bardzo późno w powieści i nie znajdują rozwiązania – jak w przypadku dziwnych podróży Skye. Paradoksalnie historia mogłaby stać się pełniejsza, gdyby umieścić w niej mniejszą liczbę postaci i wątków, ale za to rozwinąć i skomplikować istniejące.

Szczególnie warto zwrócić uwagę, czy na pewno wszystkie występujące elementy fabuły wnoszą coś do historii. Oprócz wspomnianych podróży Skye podobny problem dotyczy gier terenowych – które występują tylko na samym początku, nie kreują w wyraźny sposób charakteru postaci, po czym po prostu zostają przez wszystkich zapomniane – czy historii Lyskiana. Część z nich będzie prawdopodobnie kontynuowana w drugiej części, pozostałe jednak mogą wymagać bardziej wyrazistego zamknięcia już w aktualnej historii.

Niestety, podobnie jak kreacja postaci, również fabuła nie jest wolna od stereotypów oraz elementów, które z powodu braku dokładniejszego opisu wydają się nierealistyczne lub nielogiczne. W pewnym momencie jedna osoba uzbrojona w nóż zaczyna grozić grupie „bandziorów", którzy dyrygują obecnymi w okolicy, żądnymi krwi mordercami. Mimo oczywistej różnicy sił, grupa natychmiast i bez protestów poddaje się, a następnie robi to, czego zażądał bohater. Innym razem grupa bohaterów stara się przesłuchać więźniów używając tortur, chociaż eliksir prawdy jest tak prosty i popularny, że potrafi go przygotować uczennica liceum. Takich dziur fabularnych pojawia się stosunkowo wiele i nawet jeśli niektóre z nich mają uzasadnienie w konstrukcji świata, czytelnik nie ma okazji się o tym dowiedzieć, oceni je więc negatywnie. Jeszcze raz chcę zaznaczyć, że warto przejrzeć poszczególne wątki i zastanowić się nad tym, czy rozwiązanie, które przyszło nam do głowy na etapie planowania, na pewno jest najsensowniejszym w kontekście konstrukcji świata – często zdarza się, że pierwotny pomysł musimy znacznie zmienić.

Niektóre ciekawe wątki mają również tendencję do zbyt szybkiego kończenia się. Bardzo duży potencjał wykazuje historia Crossa i jego dążenia do władzy. O samej postaci, jej historii i motywacjach wiemy jednak bardzo niewiele, a zamiast dworskiej intrygi praktycznie od razu dostajemy jej skutki. Umyka więc to, co w tego typu historiach najbardziej przyciąga czytelników i co również w Podziemiach ma szansę zainteresować sporo osób.

Brakująca atmosfera

Jest jeszcze jeden element, który wyraźnie cierpi na niedoborze opisów – jest to napięcie. Niektóre sceny aż proszą się o powoli, lecz konsekwentnie budowane napięcie. Scena próby, której zostaje poddana Asshai przed spotkaniem z Arbitrem, mogłaby być niezwykle klimatyczna i zapadająca w pamięć właśnie dzięki spowalnianiu akcji opisami i większym wyczuciu w budowaniu atmosfery niepokoju. Identyczny problem dotyczy śmierci bohaterów, która w obecnej formie wzbudza niewielkie emocje. Przeciwieństwem zaś są opisy walki, które dzięki właśnie zwięzłości zyskują odpowiednią dynamikę.

Podsumowanie

Po zapoznaniu się z całością Podziemi odnoszę wrażenie, że pomimo licznych pomysłów i dobrego filaru dla głównej historii, na etapie tworzenia zabrakło jeszcze odrobiny doświadczenia pisarskiego. Niektóre elementy wydają się nie do końca przemyślane, podczas gdy w przypadku innych mam uczucie, że zabrakło panowania nad całym tym bogactwem. Wątkami i bohaterami występującymi w tej powieści można by obdarować trzy książki – ponieważ jednak znalazły się w jednej, wszystko wydaje się skrótowe i nie rozwija swojego potencjału. Gdyby Podziemia skupiały się na mniej licznych, jednak bardziej rozbudowanych elementach, wyłoniłby się realny potencjał pomysłu na świat, bohaterów oraz fabułę opartą na popularnym i często pozytywnie przyjmowanym przez czytelników wątku starożytnego zagrożenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro