Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ostatnia melodia - buziaki_kicia | Czepliwa Zołza

Czy możliwa jest miłość między nastolatką i starszym od niej o dekadę mężczyzną? Być może. Ale czy będzie to związek usłany różami? Prawdopodobnie nie, bo przecież żaden taki nie jest. Nikt jednak nie powiedział, że nie warto chociaż spróbować. I bohaterowie „Ostatniej melodii" Buziaki_kicia taką próbę podejmują. Czy z happy endem? Na razie nie wiadomo. Nie ulega jednak wątpliwości, że będą musieli pokonać wiele przeszkód, aby chociaż się do tego zbliżyć.

Opis historii sugeruje nam, że będzie to romans z wątkiem tajemnicy, trudnej przeszłości. Osobiście lubię takie połączenia, więc miałam dość spore oczekiwania. Czy autorka im sprostała? Powiedziałabym, że połowicznie.

Zacznijmy jednak od samej fabuły. Głównym bohaterem i jednocześnie narratorem jest Remigiusz – facet przed trzydziestką, który niedawno zakończył dość poważny, długoletni związek. Za namową swojego najlepszego przyjaciela, Maksa, udaje się do klubu, gdzie poznaje Stefanię – wydawałoby się beztroską nastolatkę. Dziewczyna na tyle intryguje Remka, że ten postanawia kontynuować znajomość. Bohaterowie zbliżają się do siebie, ale Remi czuje, że Stefa coś przed nim ukrywa. Często znika i nie odpowiada na próby kontaktu, a pytana o to, co się dzieje, unika tematu. Remigiuszowi jednak coraz bardziej zaczyna na niej zależeć. I w ten oto sposób staje przed dylematem – czy doszukiwać się prawdy, czy po prostu zaufać dziewczynie. Tym bardziej że sam też ma za sobą niełatwą przeszłość.

Na pierwszy rzut oka fabuła wydaje się dość intrygująca. Zwłaszcza że, jak jest zaznaczone w opisie, Remigiusz jest agentem CBA, więc czytelnik spodziewa się, że będzie to dość istotna kwestia w kontekście całej akcji, dostarczy trochę dreszczyku emocji. Niestety tak nie jest. Przynajmniej na razie. Problem w tym, że opis znacznie wyprzedza to, co dzieje się w opowiadaniu. Za nami czternaście opublikowanych rozdziałów, a na przykład nie pojawiło się jeszcze „poważne zawiadomienie", o którym mowa właśnie w opisie. Podobnie jest z informacją o długoletnim związku Remigiusza – z historii dowiadujemy się o nim dopiero w rozdziale piątym, a aż prosi się, aby wspomnieć o Konstancji znacznie wcześniej. Tak więc opis jak najbardziej zachęca, ale nie do końca zgrywa się z tym, co dostajemy w początkowych rozdziałach. I szczerze mówiąc, nie wiem, jak rozwiązać ten problem. Bo zubożenie opisu mogłoby spowodować mniejsze zainteresowanie czytelników, a z kolei przyspieszenie tempa akcji mogłoby zaburzyć całą oś fabularną.

I właśnie co do akcji to pojawia się tu pewien paradoks – w stosunku do opisu, tak jak wspomniałam, jest ona dość powolna, ale jeśli spojrzeć na nią pod kątem rozwoju relacji głównych bohaterów, to przebiega stosunkowo szybko. Na szczęście nie jest to instant love, ale i tak trochę zaskoczyła mnie taka nagła fascynacja Remka nastolatką, do której na początku nawet nie miał ochoty podejść. Mimo wszystko cieszę się, że nie wylądowali w łóżku już w pierwszym rozdziale, bo przez chwilę się na to zapowiadało. Zdecydowali się na kolejne spotkania i to mi się podoba, ale miałam wrażenie, że podczas tego wspólnie spędzonego czasu nie starali się tak naprawdę poznać siebie nawzajem. Momentami rozmowy były dość powierzchowne, przez co czytelnik nie miał za bardzo szansy, by dowiedzieć się więcej o tych bohaterach. I o ile w przypadku Stefy można to zrozumieć, bo z założenia ma być postacią tajemniczą, tak o Remigiuszu chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej. Owszem, w dalszych rozdziałach dostajemy trochę informacji na temat jego sytuacji życiowej, ale i tak czegoś mi brakowało. Trochę trudno zrozumieć bohatera, o którym niewiele się wie. Na plus mogę jednak zaliczyć to, że kiedy już pojawia się jakiś istotny dla bohaterów temat, choćby sprawa z Konstancją, to jest on poruszany w dialogu, a nie w narracji. Dzięki temu możemy obserwować reakcję drugiego bohatera i uniknąć podwójnego przytaczania zdarzeń, co mogłoby znudzić czytelnika.

Nie da się też nie zauważyć, że większość scen, zwłaszcza początkowych, rozgrywa się w klubach, na imprezach lub w mieszkaniu Remka. Niby to w niczym nie przeszkadza, ale ja chętnie zobaczyłabym bohaterów w innym otoczeniu, w różnych sytuacjach, bo to też pozwala lepiej ich poznać. Nie obraziłabym się również za więcej nawiązań do pracy Remigiusza.

Pojawiły się drobne luki fabularne, głównie przy scenach z Konstancją, która zjawia się znikąd. Rozmawiałam już z autorką na ten temat, więc mam nadzieję, że zostaną one uzupełnione. Nie obyło się również bez pewnych schematów typowych dla romansów. Nie są one jednak bardzo ostentacyjne, więc można przymknąć na to oko.

W początkowych rozdziałach zabrakło mi trochę opisów uczuć, przemyśleń bohaterów. Narracja skupiała się na tym, co działo się wokół nich, a nie co w związku z tym czuli. Od rozdziału mniej więcej piątego pojawiły się nawiązania do przeszłości Remigiusza i jego wewnętrznych rozterek. Zaczął też dostrzegać, że zależy mu na Stefie nie tylko jak na dziewczynie, którą mógłby zaciągnąć do łóżka. Podobało mi się więc to, że skupił się na swoich uczuciach wobec niej, a nie wyłącznie postrzeganiu dziewczyny pod kątem jej cielesności, co nie do końca odpowiadało mi na początku historii. Tak więc plus za rozwój postaci w dobrym kierunku pod tym względem.

Skoro jesteśmy już przy Remigiuszu – szczerze mówiąc, nie umiem stwierdzić, czy ten bohater zachęca, czy odpycha czytelnika. Są momenty, w których wzbudza niechęć i zachowuje się dość porywczo, a nawet infantylnie, ale bywają też takie, kiedy wykazuje się dojrzałością i zrozumieniem – szczególnie wobec Stefy. Ładnie była też pokazana jego łagodniejsza strona poprzez wątek ze zwierzętami (który również mógłby być trochę bardziej rozbudowany – na przykład, dlaczego tak właściwie je wszystkie przygarnął), ale chwilę później pokazany jest w sytuacji, kiedy niepotrzebnie reaguje na coś agresją. Obawiam się, że mamy tu pewną niekonsekwencję w budowaniu postaci. Przypuszczam, że celem autorki było pokazanie jej wielowymiarowości, ale w takim przypadku oczekiwałabym dobrego uargumentowania takich, a nie innych zachowań bohatera. I tego mi tutaj zdecydowanie zabrakło. To, co najbardziej wzbudza niechęć w stosunku do Remka, to fakt, że nieraz zdawał sobie sprawę, że postępuje źle, ale nic z tym nie robił, nie próbował tego zmienić. Z jednej strony można to zrzucić na karb tego, że każdy ma przecież wady, ale dorosły mężczyzna chyba bardziej powinien zastanowić się nad swoim postępowaniem i jego konsekwencjami. Nie odczułam też, żeby bardzo cierpiał po rozstaniu z Konstancją. Niby o tym mówi, ale jakoś tak bezemocjonalnie. Natomiast to rozdarcie między dwoma kobietami, które pojawia się w dalszych rozdziałach, jest jak najbardziej zrozumiałe, ale można by jeszcze bardziej podeprzeć je emocjami. Tak naprawdę Remigiusz cały czas ma jakieś wątpliwości, dylematy i dobrze, że tak jest, bo to nadaje mu autentyczności. Chciałabym jednak, aby było to trochę pogłębione, bo wtedy nadałoby to całej historii większego znaczenia, bardziej skłoniło czytelnika do refleksji.

Jeśli chodzi o pozostałych bohaterów – Stefa jest tajemnicza, ale taka ma być. Wydaje się dość dojrzała jak na swój wiek, więc pewnie niejedno w życiu przeżyła. Nie wiemy o niej wiele, ale to akurat mi nie przeszkadza, bo możemy odkrywać jej sekrety razem z Remim. Maks z kolei może wywoływać dość negatywne emocje w czytelniku, ale ja go w sumie polubiłam. Ta postać jest konsekwentnie prowadzona od początku do końca i chociaż miałoby się nieraz ochotę porządnie nim potrząsnąć, to jednak wzbudza (przynajmniej we mnie) jakąś nić sympatii. Podobało mi się także to, jak wygląda przyjaźń Remigiusza i Maksa – jest dość specyficzna, ale widać, że chłopaki się wspierają i zawsze mogą na siebie liczyć. O Kostce w sumie też niewiele można powiedzieć, ale czuję, że ta postać jeszcze trochę namiesza.

Zauważyłam, że autorka ma zamiłowanie do dość oryginalnych imion. Mamy Remigiusza, którego była dziewczyna to Konstancja, ojciec Klemens, nowa dziewczyna Stefania, a jej koleżanka to Florencja. Właściwie nie ma to większego znaczenia dla fabuły, ale takie nagromadzenie rzadko spotykanych imion (zwłaszcza wśród młodych ludzi) jest dość dziwaczne. Wrzuciłabym tam jakąś Anię czy Olę dla równowagi. Bardzo się jednak cieszę, że akcja rozgrywa się w polskich realiach. Już trochę przejadła mi się ta amerykańska rzeczywistość, więc dobrze jest znaleźć się na rodzimym podwórku.

Styl pisania autorki jest przystępny, rozdziały czyta się szybko. Niektóre opisy mogłyby być odrobinę skrócone, ale z reguły dobrze równoważą się z dialogami. Momentami pojawia się dość dosadne słownictwo, zwłaszcza w rozmowach Remka i Maksa, ale wynika to z charakteru postaci. Tak więc uznaję to za w pełni uzasadnione, bo nadaje narracji autentyczności. Na plus mogę też zapisać humor, jaki pojawia się w opowiadaniu. Czasami bywał odrobinę infantylny, ale generalnie trafił w moje gusta.

Błędów językowych nie ma zbyt wiele, a jeśli już, to są to raczej drobnostki. Czasami występował problem z odmianą w bierniku rzeczowników nieżywotnych rodzaju męskiego, pojawiało się „mi" zamiast „mnie" na początku zdania oraz brakowało przecinków przy wtrącaniu przekleństw. Zauważyłam też, że autorka ma skłonność do dziwnego szyku zdania, gdzie zamienia rzeczownik z przydawką, na przykład „pod dziewczyny koszulką", „ze Stefy gardła", „Maksa siostry". Brzmi to dość nienaturalnie i jednak zmieniłabym to na: „pod koszulką dziewczyny", „z gardła Stefy" i tak dalej. W pewnym momencie pojawiło się też zbyt częste powtarzanie określeń typu „moja piękna licealistka" (przy czym ani razu nie było wspomniane, że faktycznie Stefa chodzi do szkoły), „mój rocznik zero jeden" czy też nadużywane słowo „panna". Rozumiem, że to miało wyrażać czułość Remka wobec Stefy, ale powtarzane co drugi akapit stało się odrobinę sztuczne.

Podsumowując, historia zapowiadała się naprawdę dobrze i niewątpliwie ma potencjał. Odbiega jednak nieco od tego, co podaje nam opis – póki co jest to romans obyczajowy, a kwestia tajemniczej przeszłości Stefy znajduje się na dość odległym planie. Liczę jednak na to, że w najbliższych rozdziałach wysunie się znacznie do przodu, bo w ostatniej części coś zaczęło się w tym kierunku dziać. Wydaje się, że cała historia powinna być oparta na emocjach, ale tych trochę tu brakuje. Pogłębiłabym też charakterystykę bohaterów, zwłaszcza Remigiusza. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem ciekawa, jaki sekret tak naprawdę skrywa Stefa i czy związek między tą dwójką ma jakiekolwiek szanse na przetrwanie. Zastanawia mnie też, do czego odnosi się tytuł opowiadania – na razie niewiele było o muzyce, poza tym, że Stefania lubi śpiewać, ale liczę na to, że pod koniec historii jakieś wyjaśnienie się pojawi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro