Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Eyesight in the fog - noturbusinessbby | xxAneKo

Tańczyłam kiedyś. W liceum. W czasach, gdy tak jak główna bohaterka opowiadania Eyesight in the fog autorstwa noturbusinessbby przeżywałam okres buntu i nastoletnie rozczarowania światem, który poznawałam, ze świadomością, że wkrótce się to skończy. Dlatego pierwsze akapity, mówiące o wykorzystaniu tego beztroskiego czasu jak najlepiej, przypomniały mi, na czym polega bycie nastolatkiem. A idea młodzieńczego roztargnienia i tej specyficznej wolności, jaką posiadają nastolatkowie, to coś, czym to opowiadanie jest przesiąknięte jak bawełniana koszula po letnim deszczu. Dodając do tego na pierwszy rzut oka zwyczajną historię, otrzymujemy całkiem naturalny i rozbudowany utwór. Utwór, którego motywem przewodnim jest taniec.

Jeśli się nad tym zastanowimy, życie jest trochę jak taniec. Pełne pasji, emocji, sukcesów i porażek, których, tak jak tanecznych układów, musimy się nauczyć. Choreografia, jaką wybierzemy, zależy od nas i sami musimy zdecydować, czy będzie wyćwiczona, czy improwizowana.

Josselyn Hargove, główna bohaterka, choć początkowo ma z góry ułożony plan na życie, ostatecznie wybiera improwizację, gdy zmotywowana przez nieznajomego chłopaka, postanawia wyjść z przytulnej klatki zwanej rutyną i staje na tanecznej scenie.

Joss to siedemnastolatka mieszkająca w małym miasteczku na Florydzie. Poznajemy ją jako zgrabną, pyskatą, choć niezbyt pewną siebie dziewczynę z pasją, której życie na pierwszy rzut oka wydaje się ułożone i spokojne. Ma oddanych przyjaciół, wyrozumiałą mamę, troskliwego brata i psa, którego w dzieciństwie skrzywdziła imieniem najbardziej wkurzającego wilkołaka w popkulturze (przykro mi, czas się przyznać, ale od zawsze byłam #teamEdward), co w dalszych rozdziałach przerodzi się w uroczy, choć jak dotąd jednostrzałowy gag komediowy.

Jednak za woalem sielankowego życia kryje się tragedia, która ma spory wpływ na to, kim stała się nastolatka. Josselyn ma dość wybuchowy charakter, twarde zasady i choć potrafi wiele znieść, w głębi duszy jest bardzo wrażliwa. Początkowo wywarła na mnie niewielkie wrażenie, obojętnej na wszystko, z pozoru grzecznej nastolatki, zagubionej we własnych uczuciach, która nie do końca wie, jak wyrazić samą siebie.

Wtedy na scenę wkracza Jackob Tyler, tajemniczy i arogancki tancerz z zamiłowaniem do dwóch kółek. Chłopak z początku jest skryty i małomówny, wbrew temu, co myśli o nim Josslyn, od początku widział w niej talent do tańca i w swoim szelmowskim stylu popchnął ją w kierunku sukcesu. Jake to stereotypowy, przystojny badboy i mimo że to znany i przerobiony schemat, nie odczułam go zbyt wyraźnie, czasem wręcz miałam nadzieję na ostre kłótnie między nimi i soczyste wyzwiska, które Joss rzucała głównie w swoim kierunku.

Bohaterka uparcie doszukuje się w nim najgorszych cech, po czym denerwuje się na siebie, że zbyt szybko go oceniła, bo przecież nienawidzi szufladkowania innych tylko po pozorach. Tak, Joss ewidentnie ma zadatki na masochistkę. I faktycznie, jej małostkowość i doszukiwanie się problemów tam, gdzie ich nie było, potrafiło mnie zniechęcić do jej osoby, do tego stopnia, że marzyłam o tym, by to Jake dla odmiany utarł nosa jej. I nie zawiodłam się, bo oboje okazali się do siebie bardzo podobni.

W dniu rozpoczęcia ostatniego roku szkolnego na spacerze ze swoim czworonogiem Josselyn spotyka Tristana, chłopaka jednej ze swoich przyjaciółek, koszykarza i członka znanej grupy tanecznej Pięćset Pięć. Wraz z nim jest Tyler.

Joss daje się sprowokować i tańczy z koszykarzem tylko po to, by zrobić na złość dwunożnemu Jackobowi. W rezultacie ten zaprasza ją na tajne, rzadkie wydarzenie taneczne: „Młodą Noc". Jej starszy brat, William, nie jest przychylny temu pomysłowi, co, patrząc przez pryzmat jego przeszłości, jest dowodem na hipokryzję dziedziczoną w krwi Hargove'ów. Zachęcona przez przyjaciółki, bliźniaczki Camillę i Cassandrę, postanawia zaryzykować i „zrobić z siebie idiotkę", co prowadzi do szeregu ciekawych zdarzeń zakotwiczających o dalszą fabułę.

Po Młodej Nocy Joss zostaje uratowana przez swojego rywala, mimo że pod wpływem zgubnych procentów nawrzucała mu w iście pijackim, florydzkim stylu.

Jakkolwiek na początku wygląda relacja tych dwojga, od początku wiedziałam, że nasz boski chłopak, pod maską skrywa uczucia, które boi się pokazać, a nasza wyszczekana dziewczyna w głębi duszy pragnie kogoś, kto mógłby ją zrozumieć.

W miarę jak dziewczyna odnajduje się w nowej sytuacji i oswaja się z myślą, że zawdzięcza chłopakowi więcej, niż by chciała, między nią a Jake'iem tworzy się więź, początkowo zupełnie pokręcona, pełna tajemnic, które doprowadzają ją do szału. Odnajdują w sobie kilka wspólnych cech i pasji. Mimowolnie zbliżają się do siebie, jednak mam wrażenie, że jednej z bliźniaczek to nie pasuje i trochę liczę na rozwinięcie tego wątku w przyszłości, bo jak na razie jej przyjaciółki, oprócz motywu z kłopotami rodzinnymi, nie mają do zaoferowania więcej niż wsparcie dla Joss przy wyborze garderoby na wszelakie wyjścia. A kilka ich było do tej pory.

Wcześniej mówiłam o tym, że opowiadanie jest rozbudowane. Jak na taką ilość rozdziałów (jedenaście, warto wspomnieć, że są przez autorkę konsekwentnie opisywane pod względem ilości znaków) mamy tu kilka wątków o różnym spektrum. Jest humor, dramatyzm, tajemnica i wiele konfliktów, które można ciekawie rozwinąć. Bohaterowie nie są płaskimi, papierowymi kukiełkami a świat przedstawiony jest wiarygodny. Jednak są pewne niespójności merytoryczne. W USA pełnoletność (tu konkretnie chodzi o możliwość legalnego spożywania alkoholu) obywatele osiągają dopiero w wieku dwudziestu jeden lat, wyjątkiem jest na przykład Alabama, ale tam, jak wiadomo, wyznają ideologię Sweet Home Alabama, więc z zasady pozwalają sobie na naginanie przepisów.

Historia mimo pewnych niedociągnięć merytorycznych i stylistycznych rozwija się niczym kwiat o świcie, a każdy płatek to kolejna myśl i wątek, które mają szansę zabłysnąć w pełnym słońcu poranka. Wewnętrzne dramaty nastolatków i dylematy, co ubrać na imprezę, by nie wyglądać jak w worku na ziemniaki, to jedynie ułamek. W historii przewijają się poważne tematy, takie jak konflikty z rodzicami czy nawet żałoba. Jednak jeśli kogoś to odstrasza, to chcę uspokoić, można tu odnaleźć odpowiednią dawkę humoru w młodzieżowym stylu i wartką akcję.

Zapis dialogów wymaga korekty i choć można znaleźć na ten temat dużo poradników internetowych (nawet w naszych skromnych progach możecie znaleźć wpis na ten temat), nie powstrzymam się i zamieszczę szybki kurs o didaskaliach, kropkach i pauzach.

Już wstałaś? – zapytała jej siostra, gdy stanęła w drzwiach kuchni.

– Sen – prychnęła ciemnowłosa. – Jak mam spać, gdy w tym kraju jest łamana konstytucja?! – krzyknęła, machając rękami.

– Zrobię ci kawy. – Chwyciła puszkę ze sproszkowanym zbawieniem i posłała jej uśmiech pełen rozbawienia.

– Nigdy więcej – zaczęła Aneko, ziewając – nie biorę recenzji po pijaku.

To oczywiście zmyślona sytuacja. Ja nie mam siostry, kawę robię sobie sama.

Wróćmy do recenzji, znów się zapędziłam.

Styl autorki pasuje do typowej młodzieżówki. Jest pełen wewnętrznych rozterek, slangu i przekleństw, co swoją drogą momentami było zbyt przesadzone, a wierzcie mi, znam się na bluzgach. Szczególnie irytowały mnie autodissy Joss, która stale nazywała się idiotką i przegrywem. Rozumiem, że to celowy zabieg, który pokazuje, jak bardzo w siebie nie wierzy, ale czasem miałam ochotę piznąć ją tam, gdzie nakłada puder, za psychiczne znęcanie się nad nieletnią. Jednak całość wypada naprawdę dobrze. Czytając kolejne rozdziały, bawiłam się dobrze, autorka wplatała między wersy wiele wartości, czasem wręcz filozoficznych spostrzeżeń, a w wypowiedzi bohaterów słowa, których już dawno przestałam używać. Odnalazłam też kilka nawiązań do popkultury, oczywiście typowo młodzieżowej, co wywołało lekki uśmiech. I nawet jeśli poczułam się odrobinę staro, lektura nie była gehenną, jak to często mi się zdarza w przypadku takich tytułów.

Narracja prowadzona jest w czasie teraźniejszym, co pozwoliło mi wczuć się w nastrój i wyobrazić sobie atmosferę i krajobraz upalnej Florydy. To, co jednak osobiście nie przypadło mi do gustu, to zbyt okazałe i niepotrzebne opisy ubiorów niemal każdej postaci. Domyślam się, że w utworze o tańcu wygląd i wrażenia wizualne są bardzo ważne, jednak jak dla mnie ograniczenie ich do niezbędnych, pomogłoby zachować płynność i rytm.

Co tu dużo mówić, utarty motyw, amerykańskie „high school" i inspiracje tanecznymi hitami filmowymi takimi jak Step Up, sprawiły, że napaliłam się na energiczne i ekspresyjne opisy tańca. Potem zdałam sobie sprawę, że to pierwszy raz, gdy faktycznie czytam coś o tańcu. Wyjątkiem jest uboga scena, bodajże tanga, w 365 dni, ale moja podświadomość usilnie próbuje się pozbyć tej książki z pamięci. Więc umówmy się, że nie jest łatwo opisać, jak ktoś tańczy. Autorka przyznała się (spokojnie, to była uprzejma rozmowa, nie przesłuchanie, w Bractwie mam pseudonim „Kulturalny Szpieg"), że sama nie jest tancerką. Mimo to uważam, że stanęła na wysokości zadania, sceny tańca, choć może nie są wyniosłe i napchane wymyślnymi krokami i profesjonalnym żargonem, pozwoliły mi wyobrazić sobie kocie ruchy Josselyn. Autorka również okazała się pomysłowa i oprócz muzyki dodanej w mediach, zadbała o wizualizację, łącząc lirykę z wideo. Typ narracji zdecydowanie nadaje temu klimatu, pozwala widzieć taniec „tu i teraz".

Opowiadanie jest lekką, choć nie mówię, że łatwą lekturą. Idealną dla tej grupy wiekowej, która nie musi jeszcze płacić rachunków, oraz tej, która musi robić sobie pranie samemu. Dla pierwszych to rozrywka i odskocznia, wykreowany świat, który być może jest odbiciem ich własnego, dla tych drugich — nostalgiczna podróż do czasów, gdy dopiero odnajdywali samych siebie.

Bo w końcu młodość to czas podejmowania złych decyzji, kształtowania pasji i snucie marzeń. Pewnego dnia musimy wyjść ze swoich przytulnych skorupek, niczym opierzone pisklęta i stanąć przed wyborami, na które nie jesteśmy gotowi. Ale tylko od nas zależy, jak poradzimy sobie z ich konsekwencjami. Czy naszym bohaterom wystarczy odwagi, by rozłożyć skrzydła i polecieć w stronę horyzontu za marzeniami? Dowiecie się tego, tylko jeśli przeczytacie Eyesight in the fog.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro