Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tenerki

Wróciłam do niej, jakby nigdy nic. W tym domu, czułam się tak jak dziadek czuł się w chatce Bogny - bezpieczna. Jaka była jej wersja wydarzeń? Tak szczerze mówiąc, to chciałam wiedzieć wszystko. Co miała do zaoferowania? Gapiłam się na nią kiedy gotowała, bo robiła to jakby kompulsywnie. Przypominała mi artystkę, pełną twórczej inwencji, która nie miała ani płócien do malowania, ani butów do tańca, tylko garnki i ogród pełen warzyw.  Dzisiaj przyszłam po opowieść, która mogła tylko mieć miejsce po rozmowie z dziadkiem.

W środku pachniało już czymś smacznym, przez chwilę myślałam, że ona może tak jak Bogna, dodaje czarów do jedzenia. Zrobiłam się głodna, ale wiedziałam, że czeka mnie najpierw jakiś długi wywód.

- Ty dziecko w cudacznych czasach będziesz żyła, w ciężkich czasach. - oczy Rejtanowej, zrobiły się mgliste, jakby na moment przestała ich używać. Chyba przeniosła się do innego wymiaru, w którym ziemskie zasady fizyki nie są już honorowane. Bez użycia ziemskich zmysłów, obserwowała wydarzenia, które były tak bardzo dalekie współczesnej rzeczywistości, że aż łza spłynęła jej po policzku. Może oglądała czasy... w których ja będę żyła?

- Nie, że głód albo zaraza, ale głupota ludzka. My kobiety zgubimy kobiecość. Będziemy chciały być mężczyznami, będziemy szukać równości w dziedzinach życia, które do nas nie należą. To tak jakby facet chciał konkurować z kobietą o to, kto szybciej zajdzie w ciążę . My nie jesteśmy tu żeby rywalizować, my jesteśmy tu po to, żeby stworzyć coś pięknego - razem. Jesteśmy równi w prawie do życia, miłości i szacunku, ale nie tacy sami! Jest wielu wspaniałych mężczyzn, a tych których już nie ma musimy pamiętać i czcić, bo oni wywalczyli nam świat w jakim żyjemy. Dużo zła się wydarzyło na naszej ziemi, ale jak by nie było, to zawsze będę wdzięczna naszym chłopakom za wolność jaką nam podarowali, za ich ciężką pracę w odbudowie "normalności" za to, że potrafili być opiekunami, którzy do dziś świecą przykładem na kartach historii.

Chcę ci dzisiaj powiedzieć coś bardzo ważnego, ale to nie będzie to możliwe bez zrozumienia dwóch podstawowych energii na naszej planecie; w kulturach wschodnich mówią na to ying and yang. Kobiecość i męskość, to nie tylko zdolność do rozrodu i związane z tym narządy. Te dwie energie istnieją nawet jeśli nie biorą udziału w reprodukcji. Kobiecość to również, sprawiedliwość, wynosząca się z empatii. Wszystko co wspaniałe rodzi się w bólu, to pierwsza z zasad, poruszania się w ziemskiej rzeczywistości. Zapamiętaj to... a nam kobietom przychodzi to bez większego trudu, miłość i ofiarność są wpisane w nasze DNA. Niestety te dwie cechy przez długie lata były uważane za niewygodne, wielokrotnie diagnozowane jako zaburzenia i wyszydzane. Musimy przejść przez co najmniej 45 lat życia, żeby te talenty w pełni się rozwinęły. Musimy poznać różne rodzaje cierpienia, doświadczyć złości, zazdrości, rozczarowania, odrzucenia i nauczyć się leczyć je, najpierw w sobie, a potem w innych. Twórczość każdego rodzaju, polega na przekształcaniu energii, a nie na tworzeniu czegoś z niczego. Kult młodej seksualnej kobiety, zagraża wszystkim aspektom autentycznej kobiecości. Na każdym etapie życia powinnyśmy być cenione za naszą empatię i zdolności twórcze. W dzieciństwie za kreatywność, w młodości za macierzyństwo ... lub oddanie się pasji, która stanie się naszym dzieckiem . W późniejszych etapach, za empatię i sprawiedliwość, wiedzę i zaradność.

Zapomnieliśmy o swojej mocy, tak kobiety jak i mężczyźni. My stałyśmy się służącymi i przez naszą niedojrzałość emocjonalną uwierzyłyśmy, że nasza słabość fizyczna czyni nas poddanymi mężczyznom. Zaczęłyśmy się ich bać ... Zapomnieliśmy, że męskość jest piękna, odważna, opiekuńcza, skupiona. Spełniony mężczyzna chce sukcesu kobiety, a spełniona kobieta chce sukcesu mężczyzny. Chcemy razem tworzyć. Te nasze dzieła, drogi i sukcesy są inne, ale dążą w tym samym kierunku. Nie potrzebne są wyścigi i wchodzenie sobie w drogę, przecież wszyscy dążymy do jak najwyższego stanu ewolucyjnego rasy ludzkiej.

Wojny to okropna sprawa, a my dopiero co uczymy się życia w pokoju. Nasi najwspanialsi mężczyźni zostali nam zabrani, kwiat naszego pokolenia i pokolenia naszych ojców. Spowodowało to dużo anomali, ale jak by nie było, to Nazistów pogonili. Chwała wam za to chłopaki. - Znów wzniosła oczy do góry, jakby mówiła bezpośrednio do osób unoszących się pod sufitem jej domu, albo w niebie.

- A kiedy braknie mężczyzn kochana, to i jakość spada, i trzeba brać co popadnie. Szczególnie my Polki mamy tendencje do bycia "wszystkim", mimo tego, że jesteśmy traktowane jak nic. Wojny nam tylu chłopów zabrały.

Niemcy, przecież tylu wybili, balans został zachwiany, o jednego starało się pięć dziewczyn. Ci co wrócili, z wojny mieli w czym przebierać, ale sami byli też wyniszczeni trudem walki. Dziewczyny, które zostały musiały teraz same zacząć walczyć; o miano żony, albo zadowolić się statusem kochanki. Założenie rodziny, było bardzo trudne dla kobiet, a ich matki patrzyły jak ich mądre i zaradne córki muszą udawać głupiutkie i delikatne, żeby jakiemuś męskiemu ego nie zaszkodzić. Komuniści chociaż gnoje i złodzieje, to jednak pomogli nam się wyemancypować, bo im rąk do pracy było trzeba. Tak właśnie Polki stały się najpiękniejszymi kobietami w Europie - po prostu nie miały wyjścia! Pewnie stały się również kobietami najbardziej zmęczonymi i niedocenionymi.

A to przecież nie tak powinno być, ojcowie powinni nas chronić, a młodzieńcy o nas zabiegać, tak jak robiono to kiedyś. My za to, odwzajemniać tą dobrą energię, pomysłowością, radą i zrozumieniem. Nie wielu zostało wiernych filarom męskości. Wojna wbrew pozorom, szkodzi męskości, a kobiecość zmienia w służebność. Filary męskości musiały ustąpić, rywalizacji, złości i chęci posiadania.

- Jakie to filary?

- Opiekuńczość, Skupienie, Lojalność, Odwaga, Aktywność, Logika i Ofiarność. Natomiast filarami kobiecości są Pomysłowość, Sprężystość, Lojalność i Sprawiedliwość wywodząca się z empatii, Dalekowzroczność, Intuicyjność i Wytrwałość. Widzisz ofiarność związana z ofiarowaniem życia lub pomocy, dana kobiecie przekształca się w miłość, które jest paliwem ofiarności. I tak właśnie jedno przeradzając się w drugie tworzy okrąg pełen wspaniałej energii twórczej.

- Czemu mi o tym wszystkim mówisz? - Niby miała rację, ale nie przyszłam tu po to, żeby słuchać wywodów o tym jak żyć. - Chcę znaleźć mamę, a pani z całym szacunkiem ciągnie już ten monolog przez dobre pół godziny... Spojrzałam na zegar, było już dość późno a ona ciągle nawet nie zbliżała się do sedna sprawy. To co powiedzieli mi pod sklepem, wydawało się tak wielkim przełomem, że przybiegłam od razu tutaj. Dziadek pewnie się martwi... Może ona tylko tak mnie zwodzi, może to prawda, co mówiła mama Gośki, że Rejtanowa była w sekcie i teraz chce mnie do tej sekty wciągnąć.

- Spokojnie - Rejtanowa usiadła na tapczanie - zagalopowałam się, przepraszam.

- Nie ma za co? - odpowiedziałam z automatu.

- Dążę do historii, starego plemienia...- mówiła dalej.

- Ale ja szukam mamy! Nie starego plemienia- przerwałam jej bo nie mogłam wytrzymać. Wszystkie wydarzenia ostatnich dni wycisnęły ze mnie resztki cierpliwości i naprawdę nie wiem jak ją uzupełnić. Doceniam jej dokładność i zaangażowanie w wyjaśnienie mi tej sytuacji, ale czekam już tyle lat, naprawdę mogłaby się pospieszyć.

- To wszystko jest połączone dziecko... Muszę ci to powiedzieć, bo inaczej nie zrozumiesz w co jesteś uwikłana. Dowiesz się o mamie, obiecuję. Chcę ci opowiedzieć o ludziach, którzy żyli inaczej niż my... dużo lepiej. Ty i twoja mama, macie moc przywrócenia takiego życia na ziemi.

- Moc! To jakieś czary niby... Mama Gośki powiedziała, że pani jest w sekcie i że mama uciekła od pani przez takie właśnie historie... Chyba się pomyliłam przychodząc tutaj. Przepraszam muszę już wracać do dziadka, pewnie się martwi. - nie mam już nawet ochoty, żeby czekać na jej odpowiedź. Opary cierpliwości, które we mnie zostały właśnie przemieniły się w coś bardzo łatwopalnego co zaraz doprowadzi do wybuchu ... takiego na jaki może sobie pozwolić tylko nastolatka ... zrobiłam kilka kroków w kierunku drzwi które są zamknięte na starodawny szkobel.

- Może to pani otworzyć?

- Romcia proszę usiądź. Wiem, że musisz już iść, ale ja nie mogą opowiedzieć ci historii twojej mamy bez tego wstępu. - nie wiedziałam co na to odpowiedzieć... Złość w postaci wielkiej czerwono-czarnej chmury kłębiła się w mojej głowie.

- Mogę mówić dalej ? - Zapytała Rejtanowa.

- Tak! - wyjęła pierogi z garnka, a mi od razu zrobiło się lepiej. Chyba głód pozbawił mnie cierpliwości. Uwielbiam te jej wariacje kulinarne. Dzisiaj były zielone pierogi, do których ciasta dodała szpinak a do wnętrza twaróg z truskawkami. Uczta dla oka i podniebienia !

Kiedy ja, koiłam wszystkie bóle emocjonalne pierogami, ona opowiadała o inteligentnej cywilizacji, od której wywodzą się wszystkie rasy ludzki na naszej planecie. Zdrowie i dostatek były ogólnodostępne dla wszystkich istot. Podstawowe funkcje wychowywania potomstwa były inne i miało to odzwierciedlenie w strukturze całego system. Zdaniem Rejtanowej rodzice mieli wtedy dużo łatwiej, bo mogli wychowywać dzieci w zgodzie z samymi sobą. Na przykład ojciec był wybierany przez (matkę), a potem mężczyzna ślubował dziecku, wierność i ochronę do końca swoich dni... nie tak jak teraz, zupełnie nie słusznie, mężczyźni ślubują kobietom i bogu, którego istnienia nikt nie jest pewien!

- Dołożę ci jeszcze - powiedziała, a ja jeszcze miałam 4 pierogi na talerzu!

- Nie dziękuję, proszę niech pani opowiada dalej. I wtedy przeciąg trzasnął drzwiami, jakby chciał zaprotestować, i powstrzymać Rejtanowa przed wyjawianiem historii Trenarek, bo tak właśnie nazywały się plemiona energii żeńskiej. Energię męską nazywano Monsano. Pamiętam, że kiedyś już o nich wspominała, ale tak szczerze mówiąc nie zwróciłam na to większej uwagi. Przyswojenie Rejtanowej i jej wywodów zajmowało mi zwykle kilka dni. To o czym mówiła, wydawało się totalnie szalone, wręcz skandaliczne, ale też w dziwny sposób miało sens.

- Chyba jesteś gotowa, opowiem ci historię jednej z Tenerek, miała na imię Lana.

Według Rejtanowe, Lana, należała do rasy olbrzymów zasiedlających ziemię w czasie ery krzemowej.

Rejtanowa już wcześniej wspominała o epoce krzemowej, w czasie której Ziemię zamieszkiwała rasa gigantów. Temperatura była znacznie wyższa niż dzisiaj, a tamtejsze organizmy oparte na związkach krzemu podobno zasnęły w wyniku obniżania się temperatury. Ich pozostałości ukryte są w postaci wielkich wytworów skalnych. Podobno optymalne warunki dla tych istot i ich otoczenia znajdują się na planecie Wenus, która ma atmosferę składająca się w 96% z dwutlenku węgla, temperatura ma ok 465 stopni Celsjusza, a ciśnienie jest ponad 90 razy większe od naszego.

Epoka krzemowa to czasy, ziejących ogniem smoków, które nam wydają się ogromne, jednak dla przeciętnej Tenerki były zabawnym zwierzakiem, który okazjonalnie pluł ogniem.

Rejtanowa wyjęła z kieszeni kamień. Wygląda dla mnie jak cała galaktyka zamknięta w małym szklanym pudełeczku.

- To jest kamień, który należał do Lany, jednej z pierwszych w linii Twojego rodu.

W naszej temperaturze jest po prostu zwykłym niebieskim agatem. Jednym z wielu kamyków, które można nabyć w sklepach sprzedających kadzidła dla wariatów. Atmosfera w czasach Lany była inna, zawierała więcej wodoru i więcej tlenu, drzewa były gigantyczne i również istoty żyjące na ziemi były ogromne.

- Jak ci gigantyczni ludzie ze swoimi gigantycznymi zwierzętami pomieścili się na naszej planecie?

- Było ich dużo miej, a kiedy mówię gigantyczni to trochę przesadzam... przeciętna kobieta miała trochę ponad dwa i pół metra wzrostu, a mężczyzna nie więcej niż trzy. Poszukaj, informacji o Diabelskiej Wieży, która jest pniem drzewa rosnącego w tamtej epoce. Niedawno mieli coś na ten temat w Świecie Wiedzy.

Kiedy Lana była w dwudziestym powrocie słońca do punktu Kane (czyli według obecnej terminologii miała 20 lat), musiała wybrać swoją pierwszą drogę,  rodzicielstwo lub rozwój pasji.

Siedząc nad brzegiem jednej z otaczających jej krainę rzek, zastanawiała się czy decyzja, którą podjęła jest właściwa. Woda, była dużo gęstsza, niż ta, którą znamy, a dzięki obecnym w niej minerałom, przypominała płynny silikon. Mimo tego, że temperatura, wody i ciśnie były zupełnie inne od dzisiejszych, to okolica na którą patrzyła Lana była piękna i zielona.

W plemionach zamieszkujących tą okolicę, zarówno kobiety jak i mężczyźni musieli udowodnić, że są zdolni do przejścia w dorosłość. Dla obydwy plemion przygotowano co rocznie dziesięć różnych rytuałów, które symbolizowały, różne wybory dorastających członków tej społeczności. Ceremonia zaślubin polegała na obietnicy wierności dziecku, które stworzą jako para, (a nie sobie nawzajem), albo na obietnicy lojalności wobec pasji lub projektu, któremu poświęcą swoje dorosłe życie.

Aby przygotować się do tego procesu, Lana musiała nauczyć się panować nad stanami materii. Jej pierwszym zadaniem było stworzenie czegoś w stylu dzisiejszej piłeczki kauczukowej, z mazi wodnej jaką przelewała przez ręce. Giganci z jej epoki, potrafili manipulować energię i elementami, które ich otaczały, bez użycia maszyn, a jedynie w oparciu o intuicje i praktykę medytacji. Lana była bardzo zdolna, i po kilku próbach stworzyła ten właśnie kamyk, który trzymasz teraz w dłoniach. Była z siebie dumna, wiedziała, że ciężka praca nie poszła na marne i mogła teraz przejść do następnego etapu inicjacji. Stworzenie pierwszej kuleczki, czyli tego kamienia nie sprawiło jej większego trudu. Siedziała teraz w ciszy i delektowała się swoimi pierwszym sukcesem.

Była podekscytowana tym co się wydarzyło i chciała podzielić się tym z najbliższymi. W oddali widziała swoją matkę, która z podejrzliwym wyrazem twarzy szła w stronę Lany. Nie miała wątpliwości, że matka będzie dumna z jej osiągnięcia. Jednak ta, kiedy podeszła bliżej i zobaczyła kamień jeszcze bardziej sposępniała, wydawała się wręcz poirytowana. Lana nie wiedziała jak się zachować, wyciągnęła dumnie rękę na której leżał kamień. Nagle, ku zdziwieniu Lany, matka, wyrwała jej kamyk z ręki i krzyknęła w głos - Jak śmiesz! Przecież wiesz, że mi, krystalizacja wody nie udała się za pierwszym razem... chcesz mnie ośmieszyć! Zawsze byłaś wredna, ale teraz przekroczyła wszelkie granice! - Krzyczała matka Lany, a zazdrość jej matki przybrała w oczach Lany postać dymu, który kłębił się na jej głową. - Wczoraj ci przeszkadzałam zabawą z Dodi bo chciałaś spać, dzisiaj rano nie podobało ci się jak pokroiłam owoce. Rozumiem, że ten kamień jest zemstą?!

Matka Lany była według standardó ich plemienia dziwnie wyglądającą kobietą, nad zwyczaj młodą, która wzbudzała wiele kontrowersji. Otóż, mimo tego, że Tenerki żyły dużo dłużej niż my, to ich ciało, które się z wiekiem zmieniało, było uważane za atut. Atutem były siwe włosy i skóra naznaczona słońcem, rozstępy i lekko obwisły brzuch, były uważane za przejaw owocnego macierzyństwa lub twórczości w kręgach natury i gospodarki. Seksualność uważana była za etap w życiu, którego głównym celem jest utrzymanie populacji. Patrzono na ten czas trochę z przymrużeniem oka, rozumiano zmiany jakie zachodziły w ciałach, które przygotowywały się do rozrodu i nie oczekiwano zaangażowania filozoficznego lub społecznego. Kiedy ten czas przemijał Tenerki oddychały z ulgą. Teraz mogły oddać się praktyce skomplikowanych technik medytacyjnych i rozwijaniu społeczeństwa. Mimo tego, że Tenerki nie przywiązywały zbytniej uwagi do tego co dzieje się z ich ciałem, to czasem te najmłodsze stworzone do sztuki szyły, malowały i tkały dzianiny piękne i estetycznie wspierające rozwój plemienia.

Matka Lany natomiast, miała ciało, które wydawało się dziwnie młode i nie wykształcone jak na kobietę w jej wieku, i wiele osób uznawało to za rodzaj infantylizmu. Kobieta w epoce krzemowej, była ceniona, za wiedzę i za doświadczenie życiowe, a jej atutami, były siwe włosy i opalona skóra, a czasem nawet blizny. Natomiast matka Lany, wyglądała nadzwyczaj młodo, przypominała nastolatkę, z małym jędrnym biustem, który nigdy nie karmił dziecka, płaskim brzuchem, skórą białą jak szczyty góry i co najdziwniejsze, brakiem siwych włosów! Lena często się wstydziła, tego jak wygląda i zachowuje się jej matka. Nie miała w sobie nic z godności innych Trenerek, była jakby zablokowana w czasie. Lana czasem czuła, jakby to ona była odpowiedzialna za opiekę i zdrowie swojej matki, a nie odwrotnie. Tak jakby to była jej mała nieznośna siostra, której Lana musi ustępować i pomagać kiedy ta się potknie. - Nigdzie nie pójdziesz, a kamień zostanie ze mną, aż do zgromadzenia po twoim dwudziestym szóstym powrocie słonica do Kane!- Mamo! krzyknęła Lana ja jestem gotowa, będziesz ze mnie dumna. - Nie chodzi o ciebie, ja nie jestem gotowa! -Mimo tego, że Lana była zawsze posłusznym dzieckiem, postanowiła, że tym razem nie odpuści... Zaplanowała, że zaczeka aż matka zaśnie i wtedy wykradnie kamień. Niestety minęło kilka nocy, a matka Lany jakby wiedząc o zamiarach córki, chowała kamień każdej nocy w innym miejscu. Zrezygnowana Lana, postanowiła, że spróbuje, skrystalizować podobny kamień, po raz kolejny, mimo że było to wbrew zasadom plemienia Tenerek. Pomyślała, że nie ma to większego znaczenia, prędzej czy później matka odpuści, a Lana odzyska pierwszy kamień, który będzie mogła zniszczyć, i zostać tylko z jednym, tak jak nakazują zasady.

Tym razem wybrała się nad rzekę nocą, kiedy matka spała, wiedziała, że o tym kamieniu nie może wiedzieć nikt. Nocą rzeka miała kolor miodu. Wiedziała, że kamień który stworzy będzie wyjątkowy, bo mało kto robi to w nocy. Dzięki doświadczeniu przy tworzeniu pierwszego kamienia, cytrynowo miodowa kulka powstała bardzo szybko. Kiedy Lana, z zadowoleniem zaczęła oglądać kamyk w blasku księżyca, zauważyła, że kamień zaczyna nabierać koloru słabej kawy. Po kilku minutach kamień był zupełnie brązowy i jakby posypany, okruszkami złotego miodu. Lana nie wiedziała, że jedna Tenerka, jest w stanie stworzyć dwa kamienie o różnych właściwościach. Myślała, że pierwszy stworzony kamień, na daje Tenerce zdolności, które są określone jego właściwościami i zostają z nią na całe życie. Była pewna, że każdy następny jest kopią pierwszego kamienia. 

- Czy to znaczy, że tworząc nowy kamień z innymi właściwościami, zyskałam coś czego nie mają pozostałe Tenerki? - pomyślała, - wydawało mi się, że obydwa kamienie będą takie same- na początku przeraziła się tym co zrobiła, zastanawiała się, czy powinna o tym komuś powiedzieć. A może po prostu czekać? Może nic to nie zmieni?

Kiedy Rejtanowa opowiadała mi tą historię, nie mogłam w nią uwierzyć. Wydawała się ona być bajką, a nie historią rodzinną.

To była moja pra pra pra par babcia?- musiałam się upewnić, że Rejtanowa, nie pomieszała historii mojej babki, z jedną z tych, które gdzieś usłyszała.

Dużo więcej niż 4 razy pra..., ale tak pochodzicie z tej samej linii- wydawało mi się, że słyszę dumę w jej głosie. Tak jakby chciała mi przekazać, że to jest coś wyjątkowego. Poprawiła swój niebieski PRL- owski fartuch w różowe kwiatki i wstała od stołu.

Na tym etapie moja kochana muszę przerwać historię Lany.

Bo wszystkie historie muszą się połączyć w całość.

Rejtanowa wyjęła zdjęcie Polaroid z kieszeni starej, kurtki, która jeszcze pachniała Ameryką i dodała:

- Tego dziecko szukamy.

Na zdjęciu była raczka dziecka, trzymająca granatowo turkusowy kamyk mieniący się od blasku Polaroidu.

- To ten kamyk ! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro