Rozdział 7 "Sława"
8.09. Poniedziałek 8:40
Weszłam do szkoły pewnym krokiem i od razu każde spojrzenie było skierowane na mnie. Uśmiechnęłam się lekko, ale nie dałam po sobie poznać, że zauważyłam podziw w ich oczach. Ta "sława" pojawiła się, gdy w pierwszej klasie gimnazjum wzięłam udział w szkolnym "Mam talent". Wszyscy usłyszeli, jak śpiewam i... chyba im się spodobało Wtedy też zaczęłam umawiać się z Austinem, który nareszcie mnie zauważył. Już od pierwszej klasy trochę się w nim podkochiwałam. A gdy zechciał się ze mną umowic- skakałam ze radości. Dosłownie. Austin to najlepsza rzecz, jaka kiedykolwiek mi się przytrafiła. Czasami wkurza się o byle co, ale, jak go przeproszę, znowu jest jak dawniej.
Pierwsza lekcja. Spojrzałam na plan- religia. Na szczęście dzisiaj spałam dłużej niż zwykle, bo szłam na 8:50. Wstałam o 7:00, bo na 8:13 miałam autobus. Sala 19. Blisko, bo na parterze. Odłożyłam plecak i zaniosłam kurtkę do szafki. Spojrzałam, a przy niej stał ten sam chłopak, którego widziałam 1 września w parku!!! Otarłam oczy. Uffff... Nikogo tam nie ma. Pewnie mi się przewidziało.
Po odłożeniu kurtki na miejsce poszłam do sali i przywitałam się z Rox.
-Hej! -powiedziała.
-Hej! Zamierzasz dzisiaj zmieniać się w bezmózgie zombi? Bo wiesz, chciałabym trochę odpocząć...
-Postaram się dzisiaj być grzeczna. -oznajmiła Rox.
Weszłyśmy do sali. Od razu pół klasy zerwało się z krzeseł, aby zrobić nam miejsce. Wybrałyśmy ostatnią ławkę pod oknem. Zawsze siadałyśmy przy niej, bo czasami jacyś chłopacy mieli blisko w-f (*wychowanie fizyczne). I w czasie religi także. Klasa 3a. Uuuuuu... Sportowa. Było na co popatrzeć. Zwłaszcza, że właśnie do tej klasy uczęszczał Austin.
Po religi była jeszcze geografia, matma i plastyka (dostałam 6! ). Następnie historia i niemiecki, ale Rox zerwała się z dwóch ostatnich lekcji. W poniedziałki mało policji jeździło po ulicach, bo nikomu nie chciało się wstawać do pracy. Na historii ogrom dziewczyn i chłopaków chciał ze mną usiąść, ale odmówiłam. Wiedziałam, że dzieje się tak, bo jestem popularna. No, oczywiście oprócz Rox. Ona przyjaźniła się ze mną już od przedszkola.
Usiadłam (oczywiście) w ostatniej ławce pod oknem. Sama. Historia, jak zwykle, była nudna.
-A teraz- powiedział nasz wychowawca pan Bryan (czyt. Brajan) w środku lekcji- muszę wam coś oznajmić. Będziemy mieli nowego ucznia! Chciałbym przedstawić wam...
《》《》《》《》《》
Przepraszam was, że rozdział jest taki krótki, i że nic ciekawego w nim się nie dzieje. Zrozumcie mnie- święta. Postaram się jednak, żeby następny był o wiele dłuższy.
Kocham was :* i dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdki ☆
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro