Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 44

-Dobrze. Musimy od razu działać.
-Ale jak to... Że niby o 2:30!? - powiedziałam.
-Mhm. Alex da nam jakiś eliksir, żebyśmy nie zasnęli. Musimy ruszać, bo dzisiaj chcą zabić Brandona. - zawiadomiła mnie Sunny. Przestraszyłam się, ale cóż. Raz się żyje. Zadzwoniłam po Roxanę i Alexa, który przyniósł eliksiry. Oczywiście, pogodziłam się z przyjaciółką. Po wytłumaczeniu wampirowi, dlaczego moja mama wie, poszliśmy z kluczami do pokoju ojca. Znaleźliśmy sejf i zaczęliśmy rozmyślac nad kodem. Kurczę... Jakie cyfry mógł ustawić ojciec? Próbowaliśmy moją, Davida oraz mamy datę urodzenia, ale sejf ani drgnął. Na dodatek nie mogłam skontaktować się z tatą. Najwyraźniej, albo nie może się ze mną połączyć, albo po prostu uważa, że poradzę sobie sama z odgadnięciem kodu.
Jakie cyfry mogą być dla niego ważne? Może jakąś data?
-Już wiem! - krzyknęłam. Przecież to było banalne... - Wpisz datę śmierci Davida! - i rzeczywiście- poskutkowało. Otworzyliśmy sejf, a w środku była... kartka. Męczylismy się dla jakiejś głupiej kartki?
- "Annabello, połóż kartkę na środku pokoju, a na niej klucze. Pamiętaj! Możesz wyciągnąć tylko dwie osoby! Myśl rozsądnie!" - odczytałam zawartość kartki. Kompletnie o tym zapomniałam. Więc jakie osoby wyciągniemy. Mama pewnie wie już o chłopakach.
-Mamy do wyciągnięcia trzy osoby. Możemy dwie. Więc... kogo? - spytała Roxana.
-Musimy wyciągnąć ojca! - krzyknęłam.
-Nie. Nie zrobimy tego. - powiedziała Sunny.
-Jak to? Przecież najbardziej ci na nim zależy.
-Wiem... Ale Brandon wyraźnie napisał "myśl rozsądnie". A rozsądnie będzie wybrać Michaela i Austina, a następnie razem z nimi pójść po króla. -co racja, to racja.
-Wszyscy się zgadzają? - spytałam. Oczywiście byli na tak, ale musieliśmy się pospieszyć, gdyż dzisiaj wieczorem zabijają ojca... Zrobiłam wszystko według instrukcji napisanej na kartce. Wszyscy oddaliliśmy się 2 - 3 metry od kluczy, tak na wszelki wypadek. Po chwili zaczęły się one świecić coraz mocniej i mocniej, i mocniej... Następnie światło lekko ustało i nad miejscem, gdzie jeszcze chwilę temu znajdowały się klucze - unosiło się lustro, które zaczęło... mówić?

*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*

Witam!
Następny rozdział za nami. Podobał się? :)

Zapraszam do mnie na priv! ^^
♡♡♡♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro