Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Twoje (kolor) oczy same się zamykały. Było dobrze po dziesiątej. W związku z tym, że miałaś w szkole zajęcia na siódmą to o tej porze zazwyczaj chodziłaś spać. Teraz jednak leżałaś na kanapie, pół przytomna, patrząc na małego Optimusa, który z przejęciem oglądał program o pingwinach na Animal Planet. 

-Ratchet - mruknęłaś, podnosząc się na łokcie. Medyk przeniósł wzrok z ekranu na Ciebie, poświęcając Ci swoją uwagę - Muszę jechać do domu. 

Jak na zawołanie, mały lider odwrócił głowę w Twoją stronę. Odkąd stał się "taki" nie wypowiedział ani jednego słowa, jednak wydawał się mniej więcej rozumieć, co mówicie. Kiedy powiedziałaś mu, żeby nie wychylał się zza barierek, posłusznie się odsunął. 

-Nie sądzę, aby to był dobry pomysł - odparł. Nic nie powiedziałaś, pozwalając mu rozwinąć myśl - Jesteś jedyną osobą, od której nie ucieka. Nie wiemy czy to, co teraz się dzieje, nie będzie miało na niego wpływ w przyszłości. Wolałbym, żeby nie spędził najbliższej nocy w przerażeniu, to mogłoby wywołać traumę, co w konsekwencji doprowadziłoby do...

-Dobra, dobra. Rozumiem - odparłaś, nie mając siły słuchać o traumach, czy jakimkolwiek innym skomplikowanym temacie - Dobrze, że jest piątek. Napiszę do rodziców, że śpię u koleżanki. 

Wyciągnęłaś telefon z kieszeni i wysłałaś esemesa. Przez dobre kilka minut walczyłaś z mamą, że jesteś prawie dorosła i możesz zdecydować się na spontaniczne nocowanie. Po obiecaniu, iż następnym razem napiszesz jej szybciej, odłożyłaś telefon na stolik i spojrzałaś się na dziecko. Uśmiechnęłaś się do niego i pogłaskałaś po głowie. Zarumienił się na niebiesko, odpowiedział tym samym, po czym wrócił do oglądania filmu. Jack, Miko i Raf wyjechali do domu parędziesiąt minut temu, więc w spokoju mogłaś popodziwiać Optimusa. Nie zmienił się za dużo; jedną z niewielu różnic było to, że był oczywiście dużo mniejszy (sięgał Ci trochę za kolano) i metal, który pokrywał jego ciało, nie był tak zaostrzony. 

-Optimus - powiedziałaś po chwili. Popatrzył się na Ciebie tymi wielkimi, niebieskimi optykami - Muszę iść do łazienki, zostaniesz na chwilę z dziadkiem Ratchet'em, dobrze?

-Dziadkiem?!

-No, wujkiem - malec ponownie się uśmiechnął, co utwierdziło Cię w przekonaniu, że rozumiał, co mówiłaś - Daj mi piętnaście minut, dobrze?

Cmoknęłaś go w czoło i ruszyłaś w kierunku łazienki. Dobrze, że spodziewałaś się niespodziewanego i kiedyś przywiozłaś sobie piżamę wraz z ubraniami na zmianę. Przy okazji, niedawno zamontowali Wam łazienkę, więc nic, tylko testować. 

Zostałaś odprowadzona wzrokiem przez Optimusa, który chwilę później, pchnięty ciekawością, zaczął skradać się w stronę Ratcheta, chcąc sprawdzić, co takiego robi.

***

Wytarłaś włosy ręcznikiem i powiesiłaś go na prowizorycznej suszarce. Czyściutka i przebrana w miękką piżamę wyszłaś z pomieszczenia, po czym ruszyłaś w kierunku głównego pomieszczenia. Kiedy znalazłaś się paręnaście metrów bliżej, usłyszałaś dziecięce chlipanie. Przyśpieszyłaś kroku i po przyjściu na miejsce nie wiedziałaś, czy masz się śmiać czy płakać. Optimus klęczał i cicho płakał, medyk starał się go uspokoić, a przy ścianie stał Bumblebee z kocami w rękach. 

Okazało się, że lider przestraszył się żółtego mecha (jakim cudem można bać się Bee?) i nie potrafił się uspokoić. Skończyłaś więc znowu na kanapie, tym razem owinięta kocem, z malcem na kolanach. Żadne z Was nie rozumiało, czemu tak na niego reagował, ale trzmiel nie mógł zbliżyć się na odległość pięciu metrów, bo ten od razu panikował. Co ciekawe, tylko na niego tak reagował. Przy reszcie po prostu szczelnie owijał się materiałem koca, ale podejrzewałaś, że to przez ogromną nieśmiałość. 

-Już późno, idziemy spać - powiedziałaś, gasząc telewizor. Optimus kiwnął głową ze zrozumieniem i pozwolił ułożyć się na jednym końcu kanapy. Sama przeniosłaś się na drugą stronę i okryłaś drugim kocem. Nie minęło dużo czasu, nim poczułaś, jak coś małego wślizguje się pomiędzy Twoją rękę, a tułowie i mocno ściska. Nie miałaś siły walczyć, pozwoliłaś mu się do siebie przytulić i zamknęłaś oczy w nadziei, że rano Ratchet znajdzie rozwiązanie problemu. Wiedziałaś, że na coś wpadnie, choćby miał pracować do rana. 

***

Rano, poczułaś na sobie coś ciężkiego. Ale to taki ciężkiego, że ledwo mogłaś oddychać. Otworzyłaś oczy i zauważyłaś, że koc, którym się przykryłaś, był nienaturalnie duży. Szybko go odgarnęłaś i Twoim oczom ukazał się Optimus. Dwa razy większy niż wczoraj. Takie przyrosty były u nich normalne? 

Nie miałaś pojęcia co zrobić, więc spróbowałaś delikatnie wysunąć się z ramion, którymi Cię obejmował. Mruknął coś przez sen i przycisnął Cię do siebie mocniej. Jęknęłaś z bólu. Okej, jeśli go nie obudzisz, szansa na wydostanie się z tego uścisku była minimalna. Najpierw postanowiłaś lekko go szturchnąć. Kiedy to nie podziałało, pstryknęłaś go w miejsce na twarzy, gdzie powinien być nos. Potem przestałaś się cackać i chwyciłaś go za ramiona. 

-Optimusie Prime, jeśli zaraz nie zejdziesz to mnie udusisz - powiedziałaś głośno, odsuwając go od siebie. Zaspany otworzył oczy i leniwie się podniósł. 

-Która godzina? - Spytał zaspany. Spojrzałaś na dekoder na telewizorze. 

-Prawie ósma. 

-No to jeszcze można pospać - uśmiechnął się i ponownie na Tobie położył. Tym razem bez skrupułów zrzuciłaś go z łóżka i wstałaś, rozciągając zbolałe kości. 

-Ratchet! Powiedz, że coś wymyśliłeś - powiedziałaś, podbiegając do biało-czerwonego bota. Jego ruchy były znacznie wolniejsze, a oczy przymulone. Widać, że pracował całą noc. 

-Nie krzycz tak. Udało mu się odwrócić działanie tej substancji, ale nie będę mówić ci szczegółów, bo i tak nie zrozumiesz. W nocy pokropiłem go specjalnym płynem, który wywołał gwałtowny przyrost masy metalu, a co za tym idzie postarzenie o kilka setek lat w ciągu jednej nocy. 

-Ale... To uda mu się wrócić do normalności? - Spytałaś po chwili. Mech wzruszył ramionami. 

-Dowiemy się za trzy dni. Tyle zajmie działanie substancji. 

-A nie da się tego może... Przyśpieszyć?

-Nie. To działa na podobnej zasadzie co twój gatunek. W, jak wy to nazywacie, okresie dojrzewania wasze kości najszybciej rosną podczas snu. Z Optumusem dzieje się teraz podobnie, tylko milion razy szybciej i z ciałem i umysłem.

 -Mhm - pokiwałaś głową - Rozumiem. To teraz ma ile lat?

-Na nasze czy wasze? - Spojrzałaś się na niego, unosząc jedną brew - Nie wiem, z trzynaście. A teraz daj mi w końcu odpocząć. 

Medyk powłóczył nogami w kierunku swojego pokoju. Odprowadziłaś go wzrokiem i, gdy ten zniknął za korytarzem, poczułaś, jak ktoś za Tobą stoi. 

-(Imię), poróbmy coś - powiedział, a Ty wywróciłaś oczami. Niańczenia Optimusa ciąg dalszy. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kurde, to się tak przyjemnie pisze, że szok. 
Wpadłam jeszcze na pomysł one-shota z Ratchet'em, ale to nie na osobnej książce, tylko One-shotach. 
A tak poza tym, nie jest za nudno? Jestem dopiero na pierwszym sezonie TFP, więc może nie być niektórych postaci xD Jak zauważycie, że coś jest nielogiczne z serią, to poproszę jakiś pouczający komentarz!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro