Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6.

Pov. Mikołaj.

Stałem nad chłopcem, Na prawdę nie wiedząc co robić. Wziąłem więc czarny koc (worek* dop.Aut) i delikatnie go nim przykryłem jednocześnie biorąc chłopca na ręce i zanosząc do pokoju. (Dop.Aut. czytaj: zacząłem go jeszcze przyduszać aby upewnić się, że nie żyje. Poćwiartowałem go i włożyłem do worka wynosząc go do śmieci, kiedy jego zwloki zaczęły produkować nie za przyjemny zapach- Chętnie byś tak ze mną zrobił....)

Opatrzyłem delikatnie jego rany, co chwilę sprawdzając jego puls. Chłopak żył, ale po zmierzeniu przeze mnie temperatury, po prostu sie przeraziłem. Prawie czterdzieści stopni. Nie mogłem w to uwierzyć i szybko zacząłem czegoś szukać. W tym momencie mała wiewiórka wdrapała się na ramię chłopaka i ugryzła go w szyje.  Szybko wziąłem zwierzę i postawiłem za okno, zamykając je później. Spojrzałem na chłopca. Jego dłonie drżały. Pomyślałem że jest mu zimno, więc zaniosłem do pokoju pod pierzynę i zostawiłam samego.

Next Time....

Pov.Wiktor.

Obudziłem się i pierwsze co pamiętam to to, że wszystko wydawało mi się nie naturalnie duże, a ja sam malutki, jak było. Zeskoczyłem z łóżka, co dziwne na czworaka, i wyszedłem przez szparke w drzwiach.

Zszedłem na dół i udałem się za cudownym zapachem, suszonych owoców i orzechów.

Nagle zauważyłem, że z jasności, w pomieszczeniu, nagle nastała ciemność. Nie wiedziałem co się dzieje i dopiero gdy ktos obrócił pomieszczenie okazało się ze włożył mnie do pudełka. Był to Mikołaj, który w tamtym okresie nie za bardzo mnie cieszył.

-Słuchaj Avi, ja wiem ze może nie polubiłas Wiktora, ale to miły chłopak i pewnie nie długo się przyzwyczaisz, daj mu szansę, co ty na to?

-O co ci chodzi? Czemu jesteś duży, a ja mały? -chłopak momentalnie odskoczył w tył i wziął w dłoń pęk rzodkiewek.

-Ty gadasz?!

-Tak wiem, mój ojciec też mnie nie słyszy, więc się ciesz, że ty możesz...-chciałem coś dodać, ale mi przerwał.

-Zaczekaj! Wiktor?!-szybko po coś pobiegł, po czym wrócił do mnie z małym lusterkiem.

To co w nim ujrzałem zszokowało mnie do tego stopnia, że wpadłem do doniczki z kapturem, a mimo to nie odczułem bólu.  W lusterku było odbicie małej wiewiórki z puszystym ogonkiem, za którego Mikołaj mnie złapał.

-A teraz czekaj, musze coś ci zrobić- wyciągnął strzykawkę z igłą.

Wiem, że był wcześniej weterynarzem, ale kiedy przystawił się twarzą do mnie, a ja podrapałem go po nosie, przez co mnie puścił, a ja uciekłem pod sofe, modląc się aby mnie nie znalazł. Zanim jednak się spostrzegłem, uderzyłem w ścianę i przewróciłem widząc gwiazdki. Zasnąłem znów chwilę po tym, śmiejąc się, że jestem głupi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro