Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21

Po kilku godzinach udaliśmy się do lekarza, oczywiście poszedłem tam za namową ukochango, sam raczej bym tego nie zrobił. Niestety, nie usłyszałem tego co chciałbym usłyszeć, moja ciąża była poważnie zagrożona, niby było okey, a przynajmniej dla mnie i Mikołaja, Sac też tak myślał. Wszyscy się przeliczyliśmy.

Załamany usiadłem na korytarzu spuszczając łebek w dół.

-N-nie chce ich stracic-zalkalem, a ukohany klęknął na przeciwko.

-Spokojnie...denerwując się i płacząc na pewno nie uda ci sie ich urodzić zdrowych, a tego nie chcesz prawda?-kiwnąłem glowa na tak- Będzie dobrze....obiecuję ci to-w jego oczach widziałem silną wolę, wiem że przy nim nie mam się o co martwić.

Kilka miesięcy później, maluchy się urodziły, potrzebna była cesarka, acz kolwiek okazało się że mam możliwość urodzenia dziecka w sposób naturalny.

Teraz leżę w sali i czekam na ukochanego, który w momencie porodu był za granicą w pracy.

"O wilku mowa" przemknęło mi przez myśl kiedy stanął w drzwiach i popatrzał na mnie z łzami w oczach. Podszedł do mnie i pogłaskał po głowie, cmokajac ją po chwili.

-Mamy czterech chłopców, jeden jest taki jak ja, jeden jest taki po części, i są tacy dwaj co nie mogą zajść, ale spłodzić mogą. Jak ich nazwiemy?-usmiechnalem sie, a Sacra zabrał jednego z maluchów na ręce.

-Moj skarb-usmiechnal się i popłakał trzymając w ramionach naszego synka.

-Ten jest najsilniejszy i podobny do ciebie jak nie wiem co.-usmiechnalem się.

-Ty będziesz Maya..-cmoknalem go w policzek.

Po około godzinie mini sprzeczki, która tylko i wyłącznie mnie rozbawiła, ustaliliśmy że omega będzie miał na imię Niki, Beta-Kacper, Alfa pierwszy((tzw. Syneczek tatusia)) Maya, a drugi Alfa-Yuki.

Mimo wszystko patrząc na nas, nikt nie spodziewałby sie, że odrobinę szczęścia jakiej ja potrzebowalem, była we mnie przez tyle miesięcy.

Teraz mam wspaniałego chłopaka i czwórkę wspaniałych synów.






Sacus, zacznijmy od tego, że nie mamy dzieci, a więc...no...ale za to mam wspaniałego narzeczonego, za co ci cholernie dziękuję. Wiesz, dla mnie zawsze będziesz moim bohaterem, kochankiem, przyjacielem, dupkiem, chłopakiem i narzeczonym w jednym. Wszystko co potrzebuje do życia to ty.

A do kotletów ...o ile jakie kolwiek tu trafia, jestem pod wrażeniem, że mimo wszystko dużo ludzi jeszcze mnie czyta, co prawda znaczna większość lubi czytać moje opko którego nienawidzę, tak chodzi mi o to opko, ono było stworzone dla żartu i śmieszy mnie fakt, że przyjęło się najlepiej, ale powiedzcie czy chcecie właśnie taki styl pisania czy nie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro