Rozdział 14.
Minął tydzień od tamtego incydentu. Mikołaj z samego rana wyrzucił obcą kobietę z domu.
-Wiki? Możemy porozmawiać?-zaczął rozmowę mężczyzna. -Kochasz mnie?-zapytał, a ja otworzyłem usta zdumiony.
-Ja...-zaschło mi w gardle.
-Masz być szczery.-powiedział oschłym tonem.
Oczka momentalnie zaszły mi łzami. Bardzo zależało mi na Mikołaju, ani nie chciałem go stracić, lecz myśl, że miałbym z nim być sprawiała, że żołądek mi się ściskał.
-Błagam nie krzyczy, błagam, zależy mi na tobie, a-ale...-nie wytrzymałem i wręcz wybuchnąłem płaczem. Przytulił mnie mocno i pocałował w czoło. Szeptał jakieś uspokajające słówka.
-Nienawidzisz mnie, prawda? -spojrzał na mnie i klepnął lekko w ramię.
-Musiałbym być idiotą, ale skoro mnie nie kochasz jak tą jedyną osobę, to może pokochasz mnie jako brata. Co ty na to?
Popłakałem się wtulając w niego i co chwilę dziękując.
Jak już emocje opadły i mniej więcej pogodziliśmy się z losem, ja i Mikołaj zaczęliśmy rozmawiać.
-Wiki? A nie wpadł ci może w oko ktoś ostatnio?-spojrzał na mnie podejrzliwie, a ja bardzo starałem się to ukryć.
Niestety, mój zdradziecki rumieniec powiedział prawdę. Mikołaj urządził tak zwana wojnę na poduchy, oraz łaskotał mnie do puki nie powiedziałem mu o kogo chodzi co trwało pół godziny.
-To kto to jest? No łaskotał mnie.
-S-Sacra!-wykrzyczałem, a Mikołaj się uśmiechnął.
-Wiesz, że on cię zna jako kobietę?
-No, nie do końca.
Opowiedziałem mu o wydarzeniu, kiedy się zgubiłem.
-Cóż, to tłumaczy czemu cię tak długo nie było. Ale cóż...On jest hetero...z tego co usłyszałem. Więc może będzie się tobą zajmował, ale będziesz musiał nauczyć się jak być kobietą. Zaczynamy od...-spojrzal na kalendarz- jutra, a może niedługo go w sobie rozkochasz. Nauka potrwa z tydzień, on aktualnie szuka pracy, ale takiej na wakacje. Trochę innej niż tamta.
Od razu wyczułem, że kłamał i spojrzałem na niego złowrogo.
-Dobra!-poddał się. -Wyrzucili go. -zaśmiał się.-ale to dobrze. Teraz będzie się zajmował tobą...
Moja twarz zbledła na samą myśl, o tym co może zajść miedzy nami.....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro