Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

Sacra! Mocno złapałem rękę Mikołaja.

-Dzień dobry. -przedstawiła się pewna kobieta.-Jestem narzeczoną tego pana-kobieta cmoknęła chłopaka w policzek.

*Po przywitaniu i kilku drinkach później*

Mikołaj i ta kobieta gaworzyli wesoło. Mikołaj położył kobiecie dłoń na udzie, które ścisnął po chwili. 

Patrzyłem na to z obrzydzeniem, o dziwo nie przejmując się tym co Mikołaj robił mi, oraz tym, że kiedyś go kochałem.

Zauważyłem, że nie tylko mi jest obojętny partner. Jemu chyba też, co wywnioskowałem z jego obojętności.

Zaraz po tym jak Mikołaj z tą kobietą udali się do sypialni, ja udałem się do  Sacry który wcześniej wyszedł na balkon.

-Hej.-zacząłem rozmowę trochę bardziej piskliwym głosem.-Jestem Wiktoria..-Mikołaj kazał mi tak mówić.

-Sacra.-spojrzał na mnie a papieros w jego ustach spadł na podłogę. -Masz piękne oczy...

-Dziekuje...-zaśmiałem sie. -Nie zareagujesz? Mikołaj już pewnie przeleciał kilka razy twoja narzeczoną, a ty nie reagujesz?

-Nie jest moją narzeczoną, wziąłem ją od tak sobie...

-Jestes prawiczkiem?-zapytałem, na co chłopaka spojrzał na mnie dziwnie.

Zacząłem się bronić, że to nie tak jak myśli, że przepraszam i nie chciałem, a on tylko się zaśmiał i pocałował w policzek. Spłonąłem rumieńcem.

-Tak, jestem jeszcze, a co?

Nie wiem skąd wzięła się we mnie ta odwaga, ale zbliżyłem się do niego i zacząłem odpinać jego koszulę. Nie wyraził sprzeciwu wręcz przeciwnie, posadził mnie na rampie i zaczął całować moje ramie. Było mi tak przyjemnie, mogłem dotykać jego ciała tak bez karnie. Robiłem to delikatnie, ale kiedy ugryzł mnie w ramię, a ja jęknąłem wbiłem mu paznokcie do krwi, Jego reakcja była wręcz wspaniała.

Odchylił delikatnie głowę jęcząc głośno. Zacząłem robić mu rany na placach.

Chłopak zaczął wsuwać dłonie pod moją sukienkę, akurat w tedy się opamiętałem, lecz zanim co kolwiek zrobiłem, on się zatrzymał i pocałował tak namiętnie, tak zachłannie i tak przyjemnie jak nigdy. Jego język z moim w szalonym tańcu.

Odepchnąłem go delikatnie.

-Wybacz, nie wiem co we mnie wstąpiło.-spuściłem główkę, a on tylko mnie przytulił i pocałował w uszko.

-Jesteś piękna. Dobranoc...-pocałował mnie i wyszedł, co potwierdziło trzaśnięcie drzwiami.

Moje oczy skierowały się w niebo,  a po chwili zaszły łzami rozmazując mi rzeczywisty obraz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro