XXX
𝚂𝚎𝚛𝚐𝚒𝚘 𝚁𝚊𝚖𝚘𝚜
Spałem w najlepsze i miałem cudowny sen, ale oczywiście nic nie trwa wiecznie. No oprócz mojej miłości do Luki.
- Wstawaj patałachu - klepnął mnie delikatnie w udo. Otworzyłem oczy jeszcze nie przytomny. Czy on śmiał mnie obudzić i zaburzyć mój sen?
- Lukita chodź do mnie spać - powiedziałem zaspany i rozłożyłem ramiona, a on tylko kiwnął przecząco głową. Zamknąłem oczy i chwilę czekałem. Otworzyłem je chwilę później i się podniosłem. - Chodź tutaj - niezadowolony pociągnąłem go za nadgarstki na łóżko. Jeszcze mój słodziak nie będzie chciał ze mną spać.
- Sergio ja chce iść - położyłem się na nim i mocno go przytuliłem. Szach mat. Teraz nie mógł mi uciec, a ja mogłem spokojnie znowu spać.
- No i idziemy spać - szepnąłem i jeszcze mocniej go objąłem. Potem się tłumaczyłem trenerowi, że nie było nas dlatego, że ze sobą spaliśmy. Spędziliśmy więcej czasu na tym, żeby zrozumiał, że nie chodziło mi o seks. Modrić się w tedy mocno zawstydził, ale wyprostowałem sytuację.
- A już myślałem - Iker szepnął mi na ucho i pokiwał głową. - Nic z Ciebie nie wyrośnie - przewróciłem oczy. - Wyprostuj się - walnął mnie w plecy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro