Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XIV

𝚂𝚎𝚛𝚐𝚒𝚘 𝚁𝚊𝚖𝚘𝚜

Rano wyszedłem wcześniej z pokoju, bo chciałem uszykować mu ubrania, bo nie mógł tam pójść sam. Wziąłem mu jakieś dresy, białą koszulkę i zastanawiałem się nad bluzą, ale w końcu żadnej nie wybrałem. Słyszałem, jak mnie woła, skomli, a wręcz błaga żebym przyszedł. Wróciłem i zobaczyłem, że dalej leży w moim łóżku. Dałem mu ubrania, łącznie z bokserkami. Podziękował mi tylko cichym mruknięciem. Kiedy w końcu wyszedł z łazienki założyłem mu też swoją bluzę. Do dziś ją nosi i nawet wisi na jakimś honorowym wieszaku.

- Chodź Lukita idziemy do salonu - pokiwał głową i zdałem sobie sprawę, że on jeszcze śpi. Zatrzymałem się na chwilę, bo niby się nad czymś zastanawiałem, więc Chorwat poszedł pierwszy i o to mi chodziło. Przekroczyłem z nim próg kuchni i razem zaczęliśmy śpiewać mu sto lat. Na początku śmiertelnie się wystraszył i złapał mnie mocno za rękę. Może zapomniał, że miał urodziny? No nie wiem, ale jego mina potem była przednia. Wręczyliśmy mu prezenty, ale ja musiałem być oryginalny. Pocałowałem go soczyście w policzek i zacząłem podrzucać. No i dałem mu też sokowirówkę, z której do dziś się cieszy. Tak kupowałem prezent na ostatnią chwilę. Iker przeklinał moje imie aż następny miesiąc, ale ja nie wiedziałem, o co mu chodzi. Przecież to był zajebisty prezent. Hiszpan mówił, że już prezerwatywy byłyby lepsze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro