Część 10/?
Gabriel zasłonił się ręcznikiem i spojrzał na syna
- Zaraz przyjdę
Blondyn spojrzał na ojca i szybko odwrócił zwork
- Dobra.. myślałem że dalej śpisz - po czym szybko wyszedł z pokoju
- kilka dni później -
Gabriel wszedł do swojego pokoju i zaczął wypakować rzeczy z wyjazdu. Za tydzień miał wrócić do pracy, co nie zbyt go cieszyło
Nagle Nathalie weszła do pokoju
- Gabe, przejrzałam skrzynkę pocztową, zobacz co znalazłam..
Gabriel wziął kawałek kartki od niej i zaczął czytać
"Park, 23:00, dziś"
Gabriel spojrzał na Nathalie z pytającym spojrzeniem
- Co to ma znaczyć
- Nie wiem.. ale chyba ktoś chce się z Tobą spotkać w tym miejscu, o tej godzinie.. ale to nie wszystko, najprawdopodobniej karta była wrzucona kilka dni temu.. tu jest druga, to samo pismo
"Zapłacisz za to co mi zrobiłeś, i za to że musiałem siedzieć w więzieniu, przyjdź do parku o 23:00 albo twój bachor dostanie"
Gabriel spojrzał na zegar, była godzina 19:56
- Pójdę tam
- Zwariowałeś?
- On grozi Adrienowi.. - Mężczyzna spojrzał na nią - jestem pewien że to on..
- Ja i Dawid pójdziemy z Tobą..
- Nie trzeba, pójdę sam..
Nagle usłyszeli krzyk
- TATO
Gabriel szybko wybiegł na dwór
- ADRIEN? GDZIE JESTEŚ?! - Gabriel szybko wybiegł za bramę i zobaczył Adriena biegnącego w jego stronę, a za nim jakiś facet w czarnej kominiarce, miał przy sobie nóż i coraz szybciej zbliżał się do Adriena.
Gabriel nie tracił czasu, podbiegł do Adriena i podniósł go po czym zaczął szybko biec w stronę bramy. Gabriel szybko okrył Adriena ramionami i gdy brama zaczęła się zamykać, w ostatniej chwili nożownik zrobił lekką ranę cięta na ramieniu Gabriela, lecz na szczęśliwe brama zamknęła się przed jego nosem. Mężczyzna westchnął gdy zobaczył że nożownik ucieka, wstał i podszedł do Adriena
- Jesteś cały?
- Tak.. dziękuję tato.. - Adriena dyszał i powoli wstał
Dawid i Nathalie wyszli z rezydencji
- Powiadomiłem już policję - Dawid podszedł do Adriena i sprawdził czy wszystko jest okej
- Będę musiał tam pójść....
- 23:00 -
Mimo zakazu, pod niewiedzę Nath i Dawida, Gabriel ubrał się w czarną bluzkę, spodnie i wyposażył się w gaz pieprzowy. Zaczął iść w stronę parku i stanął przy drzewie, był całkiem sam, wszędzie było ciemno. Ostrożnie rozejrzał się dookoła i zobaczył czarną postać zmierzającą w jego kierunku, Gabriel stanął w miejscu i stłumił strach.
Mężczyzna w kominiarce, czarnym ubraniu, podszedł do niego
- Widzę, że zdecydowałeś się przyjść, mądry wybór - Mężczyzna ściągnął kominiarkę
Było tak, jak Gabriel myślał, ojciec.
- Czego chcesz - starał się mówić opanowanym tonem, lecz w środku chciał uciekać
- Pieniędzy - warknął
- A co ja jestem, bankomat?
Mężczyzna przyparł Gabriela do drzewa i uderzył go w brzuch
- Jestem twoim ojcem więc rób to co mówię
- Nie jesteś idioto, zapomniałeś już jak zamordowałeś Anthony'ego Agreste huh?
- Gabriel uderzył go z całej siły w twarz i warknął
Mężczyzna odsunął się i wyciągnął nóż
- Albo dajesz kasę, albo przyniosę twoje zwłoki do pokoju twojego bachora
- Grozisz mi?
Mężczyzna podszedł bliżej Gabriela i przyłożył nóż do jego brzucha
- Ostatni raz mówię, dawaj kasę
Gabriel szybko kopnął go i użył gazu pieprzowego, i zaczął uciekać.
Wyciągnął telefon i zadzwonił na policję lecz nie zdążył nic powiedzieć.
Mężczyzna rzucił się na Gabriela i szarpnął nożem po jego brzuchu. Gabriel szybko się rozejrzał, aby upewnić się że nikt go nie widzi. Znów użył gazu pieprzowego aby oślepić ojca.
- Nooroo! Daj mi mroczne skrzydła! - przemienił się w Władcę Ciem i rzucił się na ojca, który był wyraźnie zaskoczony widokiem Władcy ciem przed sobą.
Nagle Władca Ciem usłyszał syreny policji i uderzył ojca ostatni raz w twarz
- Gnij w pudle śmieciu - skoczył na dach budynku i przyglądał się uważnie poczynanią policji. Zabrali go..
Udało się..
Gabriel zaczął iść po dachach budynków w stronę swojej rezydencji, krwawił coraz mocniej, z każdym krokiem było mu trudniej oddychać
Gdy zszedł z budynków, schował się i przeszedł przemianę
- Mój Panie..
- Nie martw się Nooroo.. schowaj się
Stworzonko posłuchało go i schowało się w kieszeni bluzki Gabrysia
Mężczyzna stanął obok bramy do domu i usiadł, nie miał siły już dalej iść, nie miał telefonu przy sobie , a nie dał rady wstać aby naciskać dzwonek. Powoli zaczął tracić przytomność
To be continued 😏🧚♀️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro