Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2023r.n.e.Rozdział 2. Nędzna wycieczka z cyganką na ogonie.

Wycieczka do muzeum historycznego z klasą. Gorzej być nie morze. Pomyślcie sobie, idziecie do muzeum w parku. By wejść do budynku trzeba było przejść ze sto schodów. Niby mało ale to położenie jest takie... eh. No ale nie da się obejść całą drogę  bez bójek.

„Dennis nie bij jego, to niegrzeczne." "Tomasz nie przezywaj młodszych."

-Emilianno nie skacz po schodach- tak mam na imię Emilia. Nic nie znaczące imię. Fajnie by było mieć na imię Zosia czyli mądrość, albo chociaż Maryla, herbata. No ale cóż. Musiałam przestać skakać po schodach, mimo że nie chciałam. Czemu? Bo osoby które zawsze szły na końcu były ogromnymi łobuzami które akurat musiały się uwziąć na mnie. A przy nauczycielu iść nie wypadało. Bo bym im bardziej podpadła. A niestety jestem za niska by utrzymać ciągłe tempo w środku grupy na schodach.

-Ej gollum! Już nie ma takiej swobody jak w lesie czy w jaskini, co?- to był Anastazy. Normalnie to bym mu strzeliła liścia, ale szkoła zakazała potyczek poza szkołą by sprawiać lepsze wrażenie. Musiałam puścić ten komentarz. Gdy weszliśmy na sam szczyt, pierwszy raz zachwyciłam się i jednocześnie zdenerwowałam, mimo że nie było tu niczego poza moją klasą co by mnie wkurzyło czy podekscytowało. I tym że stragany z pamiątkami posiadały gumy, telefony i granaty rażące prądem. Albo że jakaś cyganka namawiała nas na wywróżenie przyszłości z tali kart albo herbaty, a pani powiedziała że dopiero po muzeum. W rezultacie czekaliśmy całe dziesięć minut w deszczu, bo coś tam się przewróciło.

Tematem tej wystawy były mity pomorsko-mazurskie, które wcale nie były związane z morzem. 

-A więc około w czasach wczesnego średniowiecza. Neptun i Amfitryta czyli władze tamtych rejonów o imieniu z mitów grecko-rzymskich, władali ze złotym wiekiem do momentu gdy wraz z powodzią od morza bałtyckiego w jeziorze pojawiła się orka ;Jestem smokiem nie orką;. Dano jej na imię wściekła płetwa ;czarna nie wściekła; bo szarżowała na łodzie rybacki przy tym głodząc miasto. Władcy postanowili okiełznać potwora. Użyli sprytu i rozumu. I zabili potwora. ;Nie bo ja jeszcze żyje;. Niestety nikt nie wie ;Milia; jak potwór zginą. Ale ;Milia; jedną z kości orki możemy milia; znaleźć w Krakowie ...

-To nie prawda- co we mnie wstąpiło nie wiem. Na szczęście byłam w Krakowie i szybko odpowiedziałam- w Krakowie leżą niby kości smoka które są naprawdę kośćmi dwóch nosorożców i walenia. Ale ten waleń to płetwal błękitny a nie orka- powiedziałam swoje usprawiedliwienie. Ale ten głos... dochodził jakoś jakby z ziemi i mówiła jakbym ją znała. Milia to skrót mojego imienia. Dziwne, co nie?

Przez resztę odprowadzki po muzeum nikt się do mnie nie odzywał. Okazałam że coś wiem i miałam czelność zwrócić nauczycielowi błąd. Co sprawiało że byłam mądra i głupia jednocześnie. Gdy wreszcie skończyliśmy wycieczkę w muzeum mieliśmy iść sobie pokupować pamiątki. I wtedy pani powiedziała że nie mimo że obiecała nam pół godziny wolnego czasu. Że mamy jeszcze czas na zdążenie na trzy lekcje. Ale ja miałam zegarek i wiedziałam że w poniedziałek mamy sześć lekcji a już rozpoczęła się siódma. Myślę więc że nasza pani od Info jest rasistką i nie chce przebywać w towarzystwie cyganki. Mam też dowód bo nasza pani mogła by nauczać fizyki ale sala fizyczna jest obok Sali naszej ukochanej pani od muzyki która jest afro-amerykanką.

Po wróceniu do szkoły i uświadomieniu że w poniedziałki mamy sześć lekcji a nie dziewięć, wróciłam do domu. Mieszkam w małym mieszkaniu z ciocią. Mamy widok na tory kolejowe, gdzie podobno mają wybudować kolejną stacje pociągów mimo że już jest jedna. Szczęśliwie z planami budowlanymi, i wojną na Ukrainie stacje wybudują najwcześniej za piętnaście lat.

Mama obniosła porażenia nerwu w okolicach szyi, przez co obecnie spoczywa w szpitalu. Jest niepełno sprawna. Taty nie znam. Dostałam od niego parę listów na urodziny i tyle. Podobno został wrobiony w paraliż mamy, ale nie wszyscy tak myślą. Według mnie ma pracę za granicą gdzieś daleko.

Moja ciocia zaś jest taką fajną osóbką, którą każdy chciałby mieć za matkę chrzestną. Ma krótkie kruczo czarne włosy i zielone oczy takie same jak ja czy moja mama. Jest bardzo miła i z nią nigdy się nie nudzę. Oglądamy razem Netflix wieczorami. Każdego dnia robi mi inny obiad, a prace domowe każe mi spisywać z brainly by nie tracić czasu, zamiast grać w planszówki czy gry karciane. Pracuje w weekendy w sklepie z cukierkami i dzięki temu mam darmowe słodycze, i dodatkowo jako psycholog internetowy od którego można nabyć radę. Pracowałaby u mnie w szkole gdyby nie to że wymagania do pediatry są by po zeznaniu powiedzieć „radź sobie sam" a ona naprawdę pomaga. Po prostu idealna ciocia.

Zobaczyłam ją stojącą w przedpokoju z niepewną miną. Wiedziałam co chce powiedzieć.

-Ciociu nie wyjeżdżaj na żadną delegacje! Proszę!

-Nie mogę, wyjeżdżam- zmarkotniałam. Niestety moja ciocia jest często wzywana na delegacje, bo w psychologii często dochodzi do zmian.- Ale nie na delegacje. I nie wiem jak to dopasować do twojej szkoły- oczy mi rozbłysły, i wezbrała we mnie nowa nadzieja.

-Jedziemy odwiedzić twoją mamę- wyobraźcie sobie że dostaliście darmowy bilet do Disneyland 'u, albo że wygraliście w totka dziesięć tysięcy złoty. Tak się właśnie czułam. Ale był też niepokój. Poprzednim razem gdy ją odwiedziłyśmy nie ruszała się i nie pamiętała mojego imienia, a jeszcze wcześniej nawet nie wyszłyśmy z domu i połączyłyśmy się online, ale wtedy ona rozłączyła się. Ale mimo tego cieszyłam się.

-Wyjeżdżamy wieczorem w czwartek, a w piątek spotykamy się z twoją mamą. Wracamy w sobotę. Jak było w muzeum?

-Super, wystawa dotyczyła się mitów pomorsko-mazurskich-  Skłamałam co do pierwszego.

-A czy ty wiesz że w te lato jedziesz pierwszy raz na pieczarki. Dokładnie tydzień po zakończeniu szkoły. I pytanie kupowaliście w muzeum pamiątki?- Znacie sami tą odpowiedź. Więc stwierdziłam że skłamię.

-Tak, ale ja zapomniałam pieniędzy. Więc, czy mogę tam wrócić w czwartek przed wyjazdem to kupię coś dla mamy.

-Jasne, a teraz muszę dodatkowo zapracować w sklepie by później nie musieć nadrobić straconą sobotę

Nie mogłam się doczekać czwartku. A dni dzielące mnie od niego się tak ciągnęły. Na przykład we wtorek na fizyce rozmawialiśmy o ciśnieniu hydrostatycznymi mogłabym przysiąc że nie trwało to czterdzieści pięć minut, raczej pięćset. Lub na geografii przespałam pół lekcji bo czułam że te lodowce mnie wykończą. Ale plastyka w środę oczywiście nie mogła się tak ciągnąć. No ale w końcu nadszedł czwartek. Ciocia zwolniła mnie z dwóch WF-ów i od razu poleciałam na górkę w parku. Zajęło mi to szybciej niż z klasą bo nie było tłumu i mogłam swobodnie skakać. Na miejscu poszłam do sklepiku z pamiątkami i kupiłam dwa magnesy i przytulankę w kształcie czarnego smoka, która w przeciwieństwie do przytulanek z Krakowa wyglądała jak całkiem normalny, a nie z radioaktywny z Czarnobyla, smok. Wyszło tanio, za wszystko zapłaciłam trzydzieści pięć złoty gdy nagle usłyszałam za sobą znajomy głos.

-Czy wywróżyć ci przyszłość Teraz eraz żadna pani ci nie zabroni. Zajmie to tylko pięć minut- szczęśliwie tamta cyganka nadal miała swoje stanowisko. A raczej ciemno fioletowy namiot kupiecki z kurtynami. Podeszłam i zapytałam.

-Ile to będzie?- wtedy mi szepnęła do ucha.

-Dla nie odwiedzających muzeum gratis- weszłam do środka a ona zasunęła kurtyny. W środku był stolik, dwa krzesła i na ścianach wisiały półeczki z najprzeróżniejszymi rzeczami. Na stole stała szklana kula z biało niebiesko zieloną mgłą w środku. Usiadłam na jednym z krzeseł a ona na drugim.

-Aby zobaczyć twoją przyszłość muszę poznać twoją przeszłość- wzdrygnęłam się- ale nie z twoje go teraźniejszego życia. Tylko poprzedniego

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro