życie bez nich//miraculum
To było całkiem fajne życie. Razem z przyjaciółmi bawiliśmy się całymi dniami. Pewnego słonecznego dnia do klasy przyszedł nowy chłopak. Miał na imię Adrien. Był jakiś dziwny. Zawsze jednak mieliśmy w nim wsparcie. Pewnego dnia ja Chloe i Alya szłyśmy przez park...
13 listopada...
-jak tam dziewczynki?-spojrzały po sobie zapewne nie chcąc jej czegoś powiedzieć.
-ej przyjaźnimy się tak?-zapytała patrząc na nie lekko zirytowana.
-no wiesz...
-Powiedz nam w koncu-wtracila się Chloe.-zakochalas się?
-jasne chyba w tobie-rumience oblały jej policzki. Czuła że są ciepłe ale spuściła lekko głowę sprawiając że jej włosy opadły na twarz.
-ostatnio chodzisz zakrecona-zwrocila jej uwagę mulatka.
-zagrajmy w pytania-zarzadzila blondynka-my pytamy ty odpowiadasz
-ale tak się w to nie...
-to moja gra Mariś-podrzucila włosy jak miała to w zwyczaju pokazując swoją wyższość by zaraz przytulić przyjaciółki i pociągnąć je w stronę karuzeli.
-blondyn?-zapytała patrząc na ciemnowłosą.
-tak.
-przystojny?
-tak.
-znamy go?
-tak.
-Adriennn!-krzykneła Chlor wstając.
-skąd to wiesz?!
-co?-dziewczyno wskazała na ogrodzenie gdzie operierał się Adrien i Nino.
-zagadka rozwiązana-dziewczyny przybiły piątkę. Ciągnąc Marinette za ręce pognały do chłopaków.
-Nino!-Alya rzuciła się na szyje mulata.
-Adrien przytul Marinette-dziewczyno pchnęły go w jej stronę. Zarumieniona poczuła jak zostaje podniesiona i obkreciłeś dookoła.
-Adrien!!!-krzykneła ze śmiechem. Parę osób spojrzało na nią a ta śmiała się tylko w niebo głosy i gdy chłopak postawił ja na ziemi przytuliła go z całych sił.
////
Chloe była straszna aż do momentu gdy Adrien nie wszedł pierwszy raz do szkoły oraz gdy jej mama umarła na ciężka nieuleczalną chorobę. Potem zaprzyjaźniliśmy się a chłopcy zaczęli za nami latać. Byłyśmy przecież najlepsze. Tak zawsze mówiła Chloe. Najlepsze.
15 listopada
Właśnie do końca wleciał nowy film o królowej lodu na który wszyscy chcieli iść. Chłopcy jako dżentelmeni zaprosili swoje-już-dziewczyny do kina. Znaczy się Adrien zaprosił Marinette, Nino Alye a Chloe że spuszczoną lekko głową szła z nimi. W pewnym momencie przystanęła by przejrzeć się w szybie auta a odbijające się słońce nie dało jej zobaczyć co jest w środku nagle szyba się odsunęła a dziewczyna zalała się rumieńcem patrząc na swoją sympatię. Odskoczyła jak oparzona na co jej przyjaciele zaczęli się śmiać.
///
Kolejne dni były takie same. Pełno nauki, zero zabawy a do tego masę chorób które spadły na dziewczyny.
29 grudnia
-dlaczego was nie rozłożyło a my siedzimy zakatarzone?!-wściekła się Alya widząc przez wieloosobowa rozmowę jak jej przyjaciele czyli Adrien i Nataniel śmieją się i co chwila patrzą na nie ze współczuciem. Gdy do rozmowy doszedł Nino równie zdrowy jak reszta chłopaków nawet Marinette zazwyczaj spokojny duch krzyczała coś o zdrowiu i o tym że mogła wtedy wyjechać z nimi na te Karaiby czy gdzie tam oni byli. Dopiero gdy zaczęło ja boleć gardło a na piętro zajrzała jej mama ucichła ale dalej pod nosem wyzywała choroby.
-musze odrobić lekcje. Trzymajcie się dziewczyny-powiedział się rozłączył co po chwili zrobiła też Chloe potem Nino, Nataniel,Marinette i Alya. Każdy z nich położył się na łóżku i patrzył w sufit oprócz Nata który wyszedł z domu i skierował się do pizzeri gdzie najlepiej mu się rysowało.
///
Nataniel musiał wyjechać do rodziny a z racji iż nie każda z nas miała partnera do wyjścia to przez ten miesiąc (styczeń) nigdzie nie wychodziliśmy chyba że na jakieś drobne przyjacielskie wycieczki do centrum handlowego, muzeum gdzie Alix zawsze miała dla nas darmowe wejściówki albo spotykaliśmy się u mnie na wieczorkach filmowych które czasami trwały paręnaście godzin. Czwartek był naszym dniem! Ale oprócz tego zdążyło się coś...niezwykłego...
6 stycznia
Siedząc już w miarę zdrowym na zajęciach plastycznych poczuła że coś się wydarzy. Marinette choć była niezdara o wielkim sercu miała też często przeczucia. Nie tylko ona. Adrien był czasami niczym kot potrafił się skradać i wyczuwać zagrożenie zanim się wogóle pojawiło. Przez pół lekcji obydwoje wiercili się ona coś szkicując i wyrzucając co chwila kolejne kartki do kosza które Alya zbierała by potem Marinette nie zdzierała sobie gardła krzycząc że te projekty wcale nie były takie złe. Adrien za to włożył do uszu słuchawki i patrzył tępo w okno szukając czegoś co pomogłoby mu rozwiązać problem jakim było ciągle przeczucie pojawienia się czegoś dziwnego. Nawet Chloe nie siedziała malując paznokci jak co zajęcia tylko stukała w wyświetlacz telefonu jakby co najmniej się z kimś kłóciła.
Wszystko się wyjaśniło gdy każde z nich wróciło do domu. Na biurku lub szafce każdego z nich leżało małe pudełko z chińskimi znaczkami i rysunkami. Ciekawsze było to że po otworzeniu ich z każdego wyleciało magiczne stworzonko zwane Kwami o mocy której nikt z nich by nie wymyślił.
-okay-wszyscy założyli biżuterię i pozamieniali się w bohaterów w lateksowych wdziankach.
-musze wszystkim powiedzieć...-powiedzieliście jednocześnie i położyli się spać.
///
Od kiedy Miracula były w naszym posiadaniu pojawił się Władca Ciem. Nowi złoczyńcy tworzeni przez niego że złości i nienawiści często dawali nam wycisk. Potem oczyszczalni motyla z ciemnej nocy i wszystko wracało do normy. Choć mu wiedzieliśmy kim jesteśmy inni znali nas tylko z pseudonimów.
3 grudnia
Biegli po fachu śmiejąc się w niebo głosy. Nagle przed nimi wyrósł wielki śnieżny potwór. Alya aka Lisica zagrała krótko na flecie i uderzyła w ziemię. Teraz dla bałwana byli niewidzialni.
-co teraz?-zapytała patrząc na przyjaciół.
-biedra ja ma plan-powiedzial kot za co dostał od Mari w ramie. Ciemnowłosą zamknęła oczy i gdy je otworzyła widziała rozwiązanie.
-plan jest taki...
...
Dzięki iluzji Lisicy biegli niewidzialni a żółw trzymał nad nimi osłonę na wszelki wypadek. Biegli na bałwana i wtedy biedronka użyła szczęśliwego trafu. Trzymała w ręce dość duże lustro.
-tylko nie zbij bo 7lat nieszczęścia.
-w takim razie zaraz ci je oddam-usmiechnęła się cwaniacko i przybliżyła do kota. Ten cmoknął ja w policzek i przybliżył się do lisicy.
-Alya musisz nakarmić kwami. Zamień się za rogiem a gdy wrócisz wyczarujesz nam słońce-powiedzial na biedronkę a ta kiwnęła głową. Nino aka żółw/pancernik poszedł z nią. Szybko wrócili i schowali się obok innych bohaterów za kominem.
-trzy
-dwa
-już-Alya rzuciła swoim zaklęciem w niebo a słońce które się odbiły od lustra uderzyły w bałwana sprawiając że ten zaczął się topić. Szybko okazało się że to sklepikarz z pobliskiej budki z lodami. Chloe zabrała mu z ręki gałązkę a biedrona rozwaliła ja i złapała Akume.
-niech to placek co tu się stało?-zapytał facet a piątka bohaterów przybiła żółwika.
-ZALICZONE!-krzyknęli i rozbiegli się w swoje strony.
1rok później...
Bałam się jak chyba jeszcze nigdy nowy rok szkolny zapowiadał się świetnie a ja zaczęłam chodzić z Adrienem.
2wrzesnia
-nie bój się. Czuję kwami twoich przyjaciół są niedaleko-powiedziała Tikki i gdy weszły do szkoły cała czwórka spojrzała na nie z uśmiechem. Z torby każdego wychylała się głowa kwami. Długie uszy Trix-kwami lisicy-wystawaly najbardziej. Uśmiechnięta granatowo włosa podeszła do nich i uścisnęła każdego po kolei omijając Chloe z którą wykonały swoje ręczne powitanie niczym (Peter i Ned że spidermana).
Adriena powitała całusem w policzek i razem ruszyli do klasy.
Gdy usiedli w ławkach a lekcja się zaczęła poczuli silne trzęsienie ziemi. Spojrzeli najpierw za okno a następnie po sobie. Wszyscy panikowali. Chloe udawała że płacze z przerazenia, Adrien wybiegł ciągnąc za sobą Mari a Alya i Nino podeszli do Chloe i pociągnęli ja na zaplecze.
-ej ale nie rozmazana się co nie?-zapytała blondynka przeglądając się w lusterku. Mulaci zaśmiała się tylko i wszyscy zamienili się w superbohaterów. Wyskoczyli przez okno i ruszyli w stronę wieży Eiffla gdzie stał olbrzymi potwór a na jednym z budynków stał dam Władca Ciem.
-Nie możliwe-powiedziała Lisica i zatrzymała się tak gwałtownie że kurz z dachu podniósł się nad ziemię.
-on nie jest prawdziwy na pewno.-powiedziala Królowa Pszczół.-nigdy się nie pokazywał.
-a jeżeli uznał że to już jego czas?-zapytał czarny kot gdy kucnął obok nich.
-nie ważne co się stanie wiedzcie że was kocham-powiedziała Biedronka a wszyscy spojrzeli na nią wystraszeni.
-Biedrona nie! Wszystko się uda jak zwykle-dziewczyna spojrzała na niego. Od rana wiedziała że coś się wydarzy.
-Mam przeczucie że może wam...nam się coś stać.
-damy radę w końcu...-zaczełam kot
-jesteśmy super-powiedzieliście wszyscy a Biedra przyglądała im się.
-jasne. Jesteśmy super-pisneła żółwika i skoczyli w stronę wielkiego potwora ale zza niego wyszła nagle cała armia zakumanizowanych.
Biedronka złapała kota za dłoń i zrobiła krok w tył.
Każdy walczył używając swoich mocy i tego co stanęło im na drodze. Gdy każdy po kolei tracił siły na dachu stanęła biedronka. Wiedziała że nie dadzą rady. Upadła na kolana a wtedy za nią stanął Władca Ciem.
-jezeli oddasz mi swoje miraculum oni nie zginął Biedronko. Ale czarny kot też musi to zrobić. Innaczej powitamy nowego zloczynce-stuknal w swoją łaskę w której siedziała akuma. Jeżeli dam mu moc będzie w stanie sprawić że oni znikną.
-ja...
-Biedronko!-krzykneła przerażona Lisica i w tym momencie jej ciało przebił miecz zamienionej Kagami. Z ust lisicy popłynęła krew a ona sama upadła na ziemię. Miecz został wyciągnięty a z brzucha zaczęła lecieć krew jeszcze bardziej.
-Oddaj mi Miraculum Biedronko!-krzyknął władca ciem.
-ostatnio co zrobie-powiedziala podnosząc się.-to oddanie ci go. Zaczęła uderzać w niego jojo ale ten zgrabnie unikał ciosów.
-wiedziałem jesteś zbyt bohaterska by pomyśleć o przyjaciołach.-pstryknął a wielką Bobo dzidzia machnęła ręką uderzając żółwia który poleciał w budynek. Opadł bez życia na ziemię i biedronka nie wiedziała czy jeszcze żyje i czy jego osłona go obroniła.
-KOTAKTLIZM!-Usłyszała i spojrzała przerażona na kota. Szybkawica przekręciła jego rękę i biedronka widziała tylko jak Chloe rozsypuje się w pył. Potem kot zostaje rzucony na wieżę Eiffla.
-oddaj mi MIRACULUM!!!
-nigdy!-swoim jojo uderzyłam w jego miraculum i gdy ono spadło władca ciem zamienił się w Gabriela Agresta. Przerażona zabrałam przypinkę i zobaczyłam że wszyscy złoczyńcy są już odmienieni. Pobiegłam do czarnego kota ale on...ledwo oddychał...Chloe nie żyła tak jak lisica. Żółw leżał nie przytomny.
-co ty zrobiłaś!-krzyknął Gabriel.
-wszystkie panu ufali.-pomohlam podnieść się czarnemu Kotu.
-a pan własnego syna tak traktuje-kot trafił do szpitala po drodze przemieniając się. Tak samo było z żółwiem.
///
Leżeli w szpitalu kilkanaście dni aż kiedyś podczas snu...maszyna zaczęła głośno pikać. Byłam tam i podbiegłam do nich a oni już...nie oddychali. Wszyscy zostali pochowani przy wielkim pomniku w parku. Nigdy tam nie przyszłam. Znaczy byłam tam gdy był pogrzeb. Wtedy jeszcze pomnik nie był skończony. Potem omijałam to miejsce szerokim łukiem. Gabriel jednak nie trafił za kratki. Adrien poprosił mnie bym nikomu nie mówiła co tam się stało. Miraculum Dalej należało do mnie a miraculum władcy ciem było na samym dnie. By nikt go nigdy nie znalazł...I nigdy nie sprawił żeby Paryż...i cały świat cierpiał.
,,Rozdział jest napisany na podstawie komiksu z piosenką ,,Las Da Dee,,
,,
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro