Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

RRRRREEEYYYYNICOOOO

JEEEEEEEJ! Jedziemy! Tutaj oni jeszcze nie są razem, gdyby ktoś się nie domyślał.

Nico wyszedł ze swojego domku. Padało, było ciemno. Jego ulubiona pogoda. Nastrój polepszyło mu to, że jeszcze dziś miała przyjechać Reyna. Reyna! Jak on jej dawno nie widział. Rozejrzał się. Hotel dla rzymskich gości był już prawie skończony. Annabeth się starała, projektując go. Następne godziny zleciały mu na spacerowaniu. Myślami jednak co chwilę wracał do Reyny. Wtedy usłyszał. Zamieszanie w Obozie. Pobiegł tam. Dojechali! W sensie Rzymianie dojechali. Było ich łącznie 12. Nico podbiegł dalej i przytulił się do niej. Chyba wiecie, do kogo.

-Ale ja cię dawno nie widziałem!

-Ja ciebie też! - powiedziała ze śmiechem.

Oderwali się od siebie.

-Pozwól, że przedstawię ci resztę. To jest Gwen i Dakota, ich znasz.

Skinął głową.

-OK. Reszta to: Mark, Michael, Jazzmyn, Maya, Ann, Jodie, Tom, Khio i Kiran. Nikt z nich nie zna swojego boskiego rodzica.

-Może dziś przy ognisku...?

-Może - uśmiechnęła się.

OK, więcej nie zdążę. Jutro na pewno zdążę to skończyć, ale rozdziału w książce głównej raczej nie będzie. Narka!

I tak oto z one - shota zrobi się chyba three - shot. Zapraszam :D

Oprowadził ją po Obozie. Była tam już, ale od przebudowy prowadzonej przez Annabeth wszystko się zmieniło. Doszli do domku gościnnego.

-Tu zamieszkasz - oznajmił chłopak.

-Yhm - powiedziała Reyna - wygląda całkiem fajnie.

Był to wielki, drewniany budynek stylizowany na starsze czasy. Mimo swej ogromności wydawał się przytulny.

-Jak coś to wiesz, gdzie mnie szukać - stwierdził Nico.

-Pewnie - odpowiedziała pretorka z uśmiechem.

I została sama przed swym nowym na tydzień domem. Will podał jej klucze. Numer 44. W środku była nawet winda. Po krótkiej chwili Reyna znalazła się przed drzwiami. Otworzyła je i weszła do środka. I opadła jej szczęka. Pokój zawierał:

-Ogromny telewizor na pół ściany,

-Królewskich rozmiarów łóżko,

-PS4,

-Lodówkę z fantą, colą itp.,

-Magnetofon i płyty,

-Gitarę.

Reyna lubiła grać na gitarze. Hylla kiedyś ją tego nauczyła. Uśmiechnęła się, ale postanowiła, że najpierw utnie sobie drzemkę.

Tym czasem Nico się nudził. Łaził po pokoju, ćwiczył szermierkę, rzucał nożami ale nie był w stanie powstrzymać się od myślenia o Reynie.

-Tak tu nudno bez niej... - powiedział sam do siebie na głos.

W końcu, po jakiejś godzinie, wziął jakieś chipsy które mu zostały i skierował się w stronę "hotelu". Przy wejściu zapytał Willa:

-Który po-

-44 - uśmiechnął się syn Apolla.

-Dzięki.

Wszedł do środka. Winda, schody... Nie. Lepiej cieniem. Po chwili stał już przed drzwiami. Zapukał. Zapukał drugi raz.

-WEJŚĆ!

Jak powiedziała, tak zrobił. Potem ogarnął, dlaczego musiał pukać 2 razy. Cały pokój wypełniała muzyka. Konkretnie z magnetofonu leciało "Radioactive" Imagine Dragons, a do tego Reyna grała na gitarze i śpiewała. Nico uśmiechnął się. Akurat to znał na pamięć. Rzucił się na łóżko, usiadł obok i chwilę później zaczęli fałszować razem. Kiedy kawałek się zakończył opadli na materac, zaśmiewając się bez powodu.

Dobra, jutro to skończę. Się wciągnąłem w pisanie tego three - shota :D


Jej, skończę go dzisiaj! A jak nie to zrobię z niego nową historię xD

-To co teraz robimy? - zapytała Reyna.

Nico popatrzył na nią z uśmieszkiem.

-Masz tu taki wielki telewizor - powiedział - a na szafie stoi Sinister... OGLĄDAMY HORROREK!

Tja. Nico wymawiał "horrorek" takim tonem, jakby mówił "mały słodki kotek wymiotujący lodami truskawkowymi". No cóż. W sumie to było spoko.

****************************************************************************************

Film skończył się.

-To co teraz? - tym razem zapytał Nico.

-Mam tu wi-fi. Może South Park?

-Yhm, miła odmiana po horrorku.

-Dobra, odcinek... "Kenny Dies"?! Nie widziałam. Dawaj!

15 minut później Nico wydmuchał nos i, zalewając się łzami, wykrzyczał:

-NIE! KENNY NIE MOŻE TERAZ ZEJŚĆ! A STAN? JESZCZE GO NIE ODWIEDZIŁ... - rzucił chusteczką w ekran.

-Nico, cicho... - uspokoiła go pretorka, sama już dawno płacząca.

Chłopak spojrzał na nią. Pociągnął nosem i wytrwał do końca. Spojrzał znów na Reynę. Chrapała cicho na jego ramieniu. Nie miał serca jej zdjąć, więc tylko położył się, ostrożnie, by jej głowa nie upadła. Zasypiając stwierdził, że był to zdecydowanie najlepszy dzień w jego życiu.

Skończyłem "one - shota" xD. Jestem mistrzem Wattpada :D






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #info