XXXII
𝚂𝚎𝚛𝚐𝚒𝚘 𝚁𝚊𝚖𝚘𝚜
Wstałem wcześniej od niego i przez to, jak na mnie leżał zrobiło mi się cieplej, ocierał się o mnie kroczem. Lekko odłożyłem go na bok, a on przytulił się do poduszki. Poszedłem do łazienki ulżyć sobie. Cicho jęczałem podczas wykonywania ruchów ręką. Umyłem ręce, ogarnąłem się i wyszedłem z pomieszczenia.
- Lukita idziemy na śniadanie - spojrzałem w stronę łóżka i widziałem, że wystawia tylko swoją głowę spod koca. Był cały czerwony. Słodziaczek. Podniosłem go razem z tym kocem i zaniosłem do łazienki. Miotał się podczas tego.
- Sergiooo - wypiszczał, kiedy wrzuciłem go do wanny. Wywaliłem koc za drzwi i gdy uszykowałem mu czysty ręcznik, opuściłem pomieszczenie.
Luka jako jeden z nielicznych dostał sernik. Wiedziałem, że Benzema nie jest fair ze wszystkimi. Po śniadaniu się ze sobą tuliliśmy, a potem postanowiłem zabrać go na lody. Postawiłem mu je, bo w sumie, co będę żałować?
Na koniec dnia mieliśmy pogadankę z trenerem. Ani ja, ani Lukita jej nie słuchaliśmy. Byłem zajęty ściskaniem jego uda i ogólnie mizianiem go po nim. Tak jakoś minął mi czas. W pewnym momencie Chorwat oparł głowę o moje ramie. Pogłaskałem go po głowie. Trener się na nas popatrzył i pokręcił głową z niedowierzaniem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro