XXVII
𝚂𝚎𝚛𝚐𝚒𝚘 𝚁𝚊𝚖𝚘𝚜
Gdybym mógł pokazać Luce, jak nieszczęśliwy byłem w tym związku. Chciałem usiąść, ale nie było mi to dane.
- Ej Sergio musimy pogadać, przepraszam Panią - Chorwat pociągnął mnie na korytarz. Bardzo się zdziwiłem, bo myślałem, że spierdoliłem na tyle, że się do mnie nie odezwie przez następny miesiąc..
- No, co tam Lukita? - oparłem się o ścianę, a on mnie do niej przycisnął. Zaskoczył mnie jego ruch. - Co? - nie dałem rady nawet skończyć mojego pytania, bo mi przerwał.
- Zamknij się w końcu - złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Oddałem go zadowolony i wplotłem palce w jego włosy, druga ręka natomiast znalazła miejsce na jego tali. Zdominowałem go i czując, że uchyla usta od razu włożyłem język do jego buzi. Przycisnąłem kolano do jego krocza na, co cicho jęknął w moje usta.
- Sergio! Kochanie, gdzie jesteś!? - ta pierdolona suka śmiała mi przerwać. Oderwaliśmy się od siebie. Otarłem swoją wargę kciukiem. Kurwa narobił mi na siebie ochoty.
- Przestań się do niej kleić - no i mnie zostawił, samego na środku korytarza z problemem w spodniach. Wszedłem do jadalni i zająłem swoje miejsce. Nie mogłem przestać o nim myśleć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro