𝚂𝚎𝚛𝚐𝚒𝚘 𝚁𝚊𝚖𝚘𝚜

Byliśmy na rozgrzewce przed meczem. Widziałem, jak się denerwował i nie ukrywam tego, że sam też się denerwowałem. Ronaldo próbował go uspokoić, ale widać, że nic nie pomagało. Bale bił go po karku i miałem ochotę mu przywalić, ale Pepe go odciągnął, a jaki się zrobił potulny w stosunku do niego.

- Chodź Lukita - objąłem go jedną ręką i zacząłem miziać jego włosy. Japierdole były i są takie cudowne. Pocałowałem go w główkę. Wtuliłem się we mnie. Czułem, jak coś szaleje w moim żołądku. Karim delikatnie uświadomił nas, że każdy się na nas gapi.

- NIE GAPIĆ SIĘ KURWY! - wrzasnął Képler, na niego zawsze można liczyć. Wszyscy odwrócili od nas wzrok, a on pokazał nam kciuki w górę. Jak miło naprawdę. Nie zamierzałem go puszczać, ale trzeba było. Zaczął się mecz z tą jak jej tam Sevillą. Byłem spokojny, bo w sumie nic się nie działo aż nagle ktoś śmiał tknąć mojego Luke. Wynieśli tego pajaca na noszach. Dostałem żółtą, bo trochę kłóciłem się z sędzią, a raczej coś mu powiedziałem. Przytuliłem mojego Chorwata. Czemu stwierdziłem, że był mój? Kiedy rozmawialiśmy nikt inny nie śmiał dołączać się do rozmowy i nam przeszkadzać.

- Uważaj na siebie dobrze? - szepnąłem mu do ucha, a on pokiwał tylko swoją słodką główką. Chwilę później świętowaliśmy strzał Crisa. Kiedy zobaczyłem, co zrobił Luka zacząłem się głośno śmiać. Skoczył na Portugalczyka i zrobił jakiegoś fikołka. Upadł na ziemie. Nie dało się nie śmiać. Sam też się śmiał, więc.

- A mówili uważaj! - krzyknął rozbawiony Marcelo chwilę po skończeniu robienia cieszynki ze swoim przyjacielem. Wyglądało to tak, że Ronaldo umierał na murawie i płakał ze śmiechu, a Brazylijczyk zrobił jego Siuuu. Zacząłem pozornie groźnie biec w stronę Chorwata, zaczął przede mną uciekać. Halo! Luka wracaj! Goniłem go aż na niego nie skoczyłem, żeby go przytulić. Te Luki Modricie to ciężkie do zrozumienia są.