IX
𝚂𝚎𝚛𝚐𝚒𝚘 𝚁𝚊𝚖𝚘𝚜
Słysząc, że Modrić poszedł zapytać się o coś Ancelottiego pognałem za nim, ale nie zdążyłem dobiec, bo on wahał sie przed zapukaniem, a z pomieszczenia wydobywały się jęki. Stanąłem tak, żeby słyszeć, o czym będą rozmawiać. To go Pepe wysłał.
- Proszę! - wydarł się Włoch. Otworzył drzwi, a mi opadła szczęka. Zobaczyłem bardzo dobrze mi znanego środkowego pomocnika Fc Barcelony. Chorwat zastygł w drzwiach. Hiszpan do mnie mrugnął. Cholera jasna, jego twarz zmieniła się chwilę później na obojętną, kiedy patrzył na biednego mężczyznę stojącego w drzwiach.
- Jeśli komuś o tym powiesz.. - Xavi posłał mu złowrogie spojrzenie, choć przenosząc wzrok na mnie dalej się niewinnie uśmiechał. Cały on.
- Chyba nie będę się narażał.. - zachwiał się lekko. Patrzyłem na jego plecy. - Pepe kazał zapytać, czy możemy iść na lody.. - wydukałem cicho i ledwo go zrozumiałem. Xavier zaczął się głośno śmiać. Przepraszam on tam poszedł tylko po to, żeby się zapytać, czy możemy iść na jakieś pierdolone lody? Ci Portugalczycy to dają zadania.
- Możecie. Nawet wam za nie zapłacę, ale wypierdalaj - nasz trener powiedział łagodnie. Chorwat w podskokach zaczął wracać do salonu, a ja popierdoliłem inną drogą i byłem tam pierwszy.
- Chłopaki on nam zapłaci za lody! - wrzasnął na całe gardło, wchodząc do pokoju. Dyszałem cicho, a Iker tylko kręcił głową.
- Będziesz zawsze go o coś prosić - Pepe delikatnie przytulił Lukite. On naprawdę kochał się do każdego przytulać, a przypomnę, że to jednak tulas z Képlerem. On ma mocny uścisk.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro