#staw
Pewnego słonecznego dnia poszłam nad staw. Posłużyłam się na trawie czując lekkie ukłucie w boku. Kulącsię z bólu skonałam cicho wołając o pomoc. Nagle zauważyłam Mikołaja. Myślałam, że chce mi pomóc. Ten jednak wyjął nóż, a zza rogu wyłonił się jego przyjaciel Bartek. Z tego co pamiętam, bo już nie żyję, chłopcy zadźgali mnie, wydłubali mi oczy, rozcięli brzuch, wyjęli wnętrzności po czym zjedli je. Moje ciało wrzucili do stawu, a ja co noc ich nawiedzam nie popozwalając im tym samym spać.
Cześć Misiaki
Jestem Milciaaa i zapraszam do sibie. Mam nadzieję ze to co napisałam spodobało Wam się chociaż trochę!
/Milciaaa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro