Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Richard & Sara cz.5

Naburmuszona siedziałam opatulona w koce na kanapie. Na stoliczku przede mną stał dzbanek ciepłej herbaty, oraz wieża zbudowana z chusteczek higienicznych. Nie czułam się najlepiej. Kręciło mnie w stawach już kilka dni, a od kataru pękała mi głowa. Zdawało mi się, jakby mój nos miał zaraz odpaść, a oczy wręcz błagały o sen. ja jednak byłam twarda i chciałam udowodnić Richardowi, że zrobił niewłaściwie zostawiając mnie w domu. Przypomniałam sobie jak bardzo zły był, kiedy w poniedziałek wyszłam po niego na lotnisko. Jeszcze zanim dotarliśmy do domu porządnie mi się oberwało za wychodzenie na dwór z przeziębieniem. Był na mnie wściekły, bo nawet nie poszłam do lekarza i zaraz po odstawieniu do domu walizek kazał mi się ubierać z powrotem. Marudziłam. Nienawidziłam lekarzy całym sercem, ale wiedziałam że mężczyzna nie odpuści. Nałożyłam więc na nowo kurtkę i jęcząc, że jest zdecydowanie zbyt nadopiekuńczy pozwoliłam zawieźć się do mojego lekarza rodzinnego. On tak samo jak ja nie przepadał za tym doktorem, ale tylko dlatego, że też był facetem, a mimo to mógł bezkarnie się na mnie gapić, co powinno być przywilejem zarezerwowanym tylko dla chłopaka czyli jego. Gdy wróciliśmy do domu Freitag z użyciem siły zaniósł mnie do łóżka i nie chciał mnie widzieć poza nim dopóki nie wyzdrowieję. Cały czas pod nosem mamrotał coś o nieodpowiedzialnej kobiecie, która chyba chciała zrobić sobie krzywdę. Próbowałam się z nim droczyć, ale najwyraźniej nie miał nastroju bo odkąd dowiedział się, że mam grypę chodził markotny. Do czwartku, kiedy mieliśmy wyjeżdżać do Willingen zachowywał się jak nadopiekuńczy ojciec i prawie non stop się mną zajmował. A to przyniósł rosołek, a to poprawił poduszkę. Jedynymi chwilami, kiedy mogłam trochę odetchnąć były momenty kiedy szedł na trening. Nie mógł wtedy nade mną czuwać, więc przez te dwie godzinki dziennie musiałam nadrobić czas spędzany w łóżku. Kiedy jednak w czwartek powiedział mi, że nie jadę z nim na konkurs miałam ochotę go zamordować. Zrobiłam mu ostrą awanturę, że też chcę jechać, ale był nieugięty, dlatego obrażona siadłam na kanapie. Wstałam dopiero kiedy miał jechać i się z nim pożegnałam. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie miny, jaką zrobił gdy dałam mu kopniaka na szczęście. Mimo wszystko byłam na siebie zła. A właściwie byłam wściekła na swoją grypę. A wszystko przez to, że kichnęłam akurat w momencie gdy Richi oddawał drugi skok. Ponieważ zamknęłam oczy nie widziałam jak skoczył, ale ucieszyłam się, kiedy pokazali, że jest na podium. I chociaż mój entuzjazm nieco zmalał kiedy zobaczyłam o ile przegrał pierwsze miejsce, to i tak byłam szczęśliwa. Cała choroba na moment ze mnie wyparowała, bo wiedziałam, że Freitag i tak będzie nieziemsko szczęśliwy z powrotu na podium. Zwłaszcza, że zrobił to na "swoim terenie", co na pewno zmobilizuje go do jeszcze większej walki w niedzielę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro