Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Proch

Nie miałem nawet trzydziestu dwóch lat, a w życiu osiągnąłem naprawdę wiele. Potrójny mistrz olimpijski, dwie kryształowe kule - to tylko początek dość długiej listy moich trofeów, jednak nigdy nie czułem się bardziej usatysfakcjonowany niż tego wieczora, gdzie ulga mieszała się z żalem i smutkiem, a chęć zadzwonienia do przyjaciela ledwie dawała się przezwyciężyć myślą, że akurat spędza czas ze swoją drugą połówką.

Przygotowywałem się do tej decyzji wyjątkowo długo, jak na mnie. Wiele razy zastanawiałem się, jak bardzo będę tego żałował, ale za każdym razem ostatecznie dochodziłem do wniosku, że tak po prostu będzie lepiej. Dlatego poprosiłem Petera o spotkanie podczas naszej przesiadki w Lubljanie, ale tak, żeby inni nie zauważyli - nie chciałem zajmować ich myśli swoją osobą.

Mieliśmy blisko dwie godziny przed odprawą na lot do Krakowa, więc Prevc postanowił zabrać mnie na szybką kawę. Długo panowało milczenie, którego żaden z nas nie chciał przerywać, bo chyba obaj czuliśmy, do czego zmierza dzisiejsza rozmowa.

—Wiesz, Pero, długo nad tym myślałem i zdecydowałem, że dłużej nie może tak być, że musimy to zakończyć.—powiedziałem w końcu siląc się na opanowany ton głosu, który jednak mimo wszystko zadrżał kiedy w końcu wypowiedziałem to na głos. Słoweniec spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami, a jego twarz wyrażała tylko niewyobrażalny szok, którego najwyraźniej doznał—Pamiętam, co sobie obiecaliśmy wtedy w Planicy, ale nie mogę dłużej trwać koło ciebie. Odkąd zostałeś ojcem... oddalałeś się ode mnie, skupiając całą uwagę na Minie i swoim synu. Rozumiałem to, ale byłem zazdrosny. A na dodatek miałem wrażenie, jakbyś znowu mnie zdradził. Powiedziałeś wtedy, że to tylko ja się dla ciebie liczę, a potem przyznałeś się do tego, że z nią spałeś. Wybaczyłem ci, w końcu Mina też ma swoje potrzeby, ale to mnie przerosło. Przepraszam, zawiodłem cię. Ale wiesz co? Ty zawiodłeś mnie wcześniej i chyba bardziej dotkliwie - ja nie spędziłem z Ewą ani jednej nocy od czasu naszej obietnicy. Szkoda, że tylko mnie tak na tobie zależało. Na razie.—Po moich policzkach popłynęły łzy, kiedy w końcu powiedziałem mu w twarz, jak bardzo się nim brzydzę i jak mam go dość. Zadał mi ból tak wiele razy...

Na samo wspomnienie tego monologu poczułem ból rozdzierający moje wciąż niesklejone serce, które w tej chwili łaknęło miłości, ale nie mogłem nic zrobić. I pocieszała mnie tylko myśl, że może za rok już nie będę obchodził dnia singla, tylko walentynki w towarzystwie osoby, która mnie poskłada.
__________________
Najlepszego wszystkim singlom z wyboru i nie tylko. Może za rok nie będziemy już świętować 15 lutego, kto wie 😂

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro