Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Peier & Ammann

Bycie liderem po pierwszej serii to coś, czego doświadczałem pierwszy raz. Nigdy wcześniej nie zostałem na górze sam i to uczucie był naprawdę niezwykłe. W końcu zrozumiałem, co Simon miał na myśli kiedy opowiadał z tą swoją dziecinną ekscytacją jak prawie zemdlał na szczycie skoczni z wrażenia. To musiało być coś dla takiego młodego chłopaka, którym wtedy był. Cały ten duch sportowej rywalizacji zawsze sprawiał, że cieszyłem się, że jestem skoczkiem, a nie na przykład piłkarzem. W tamtej społeczności trudno mówić o jakimkolwiek wzajemnym szacunku, a tu wszyscy jesteśmy rywalami, ale jednocześnie przyjaciółmi. A móc dzielić największą w życiu radość z przyjaciółmi to uczucie, którego każdy powinien doświadczyć przynajmniej raz.

—Widziałeś ten skok, Simi?! To było coś! Poprawić swój rekord życiowy w tak cudownej atmosferze to dopiero coś! Ma się wrażenie, jakby to doping kibiców, a nie wiatr czy opór powietrza niósł cię dalej i dalej poza granicę ludzkich ograniczeń! —powiedziałem podekscytowany,r zucając się na szyję przyjaciela kiedy w końcu udało nam się spotkać po konkursie w domku ich reprezentacji

—Pewnie, że tak. Jak mógłbym przegapić skok takiego zawodnika! Co, gdyby okazało się, że straciłem okazję obejrzeć na żywo nowy rekord świata?—zaśmiał się starszy i poklepał mnie po plecach

—To uczucie, kiedy pokonujesz kolejne limity wyznaczane przez samego siebie jest niesamowite! Ciągle tylko lecisz i lecisz, a oni wszyscy na dole krzyczą i krzyczą, a potem lądujesz i ta cała adrenalina związana z lataniem na mamutach z ciebie spływa i dopiero do ciebie dociera co się przed chwilą stało i jak pokazałeś im wszystkim, na co cię stać, a potem jeszcze obejmujesz prowadzenie i już sam nie wiesz, co powinieneś ze sobą zrobić. Nie pamiętałem już, że skoki mogą sprawiać tyle przyjemności!—trajkotałem jak najęty starając się przekazać wszystko to, co kłębiło się w mojej głowie zanim zdążę zapomnieć co czułem

—Też czasem o tym zapominam. Jestem wtedy jak dziecko, które zgubiło się w galerii handlowej. Szukam swoich rodziców, a ich nigdzie nie ma. Zaczyna ogarniać mnie strach, że już nigdy ich nie zobaczę, że nie wrócę do domu, albo że ktoś mnie porwie. Tak samo mam kiedy mi nie wychodzi. Chciałbym jak najszybciej po prostu pójść po ochron i poprosić o pomoc, ale jestem zbyt dumny, żeby tak po prostu się poddać. I wtedy patrzę na to zdjęcie.—wskazał na ramkę, którą akurat trzymał w dłoni—Widzę całą drużynę, stojącą razem i śmiejącą się, a przed nami Puchar Narodów, który tak chcieliśmy razem zdobyć, a wtedy przypomina mi się mój cel, do którego znowu zaczynam dążyć mimo przeciwności.

—A jaki jest twój cel?—spytałem zaciekawiony, co jest w stanie utrzymać takiego mistrza, który przecież już nic nie musi w tym sporcie wymagającym wyrzeczeń i poświęceń, jednak takiej odpowiedzi się nie spodziewałem

"Ty i te wszystkie dzieciaki, które dorastały oglądając Salt Lake i Vancouver. To, jak w waszych sercach tli się płomień nadziei, że czasy kiedy byliśmy potęgą w tym sporcie powrócą, a wasz ukochany idol będzie mógł przejść na emeryturę nie martwiąc się, że zostawił swoje sprawy niedokończone."

________________

Zapisałam sobie na kartce, żeby tym razem na pewno nie zapomnieć i nie zapomniałam. Już jakiś czas temu chciałam Was zapytać, czy w związku z tym, że możliwości tej opowieści się kończą, ponieważ dobijamy do 200 części, czy majcie jakieś specjalne prośby lub sugestie odnośnie kolejnych części. Jeśli Wasz odzew będzie tak duży, na jaki liczę (nie zawiedźcie mnie, mordki) to pomyślę nad zrobieniem kolejnej książki, w której dokończę to, na co nie starczy mi miejsca tutaj.

Trzymajcie się w tej kwarantannie i nie wychodźcie na dwór (zwłaszcza w dużych miastach!)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro