Markus & Richard
Już od dawna chciałem mieć papugę. Od dziecka marzyłem o małym, rozgadanym, kolorowym ptaku, który towarzyszyłby mi w chwilach samotności, więc kiedy w końcu zakończyłem karierę zdecydowałem się, że zapoznam się z jakimś przedstawicielem tych żyjątek.
Mimo że najtrudniejszą decyzją powinien być wybór zwierzaka, w przypadku moim i Richarda było nieco inaczej. Zgodnie uznaliśmy, że powinniśmy zaopatrzyć się w dwie papużki nierozłączki - siwogłową i rudogłową, jednak podczas wybierania dla nich klatki nie mogliśmy w żadnym wypadku dojść do konsensusu.
Ja chciałem, aby w naszym salonie stanęła spora, niebieska klatka z kilkoma podestami i niby-gałęziami, a Freitag wolał coś mniejszego, a na dodatek żółtego, co kompletnie nie pasowało do naszych zasłon.
W tej kwestii żaden z nas nie chciał ustąpić, ale ja miałem nad Richardem jedną, kluczową przewagę - nie wyjeżdżałem już na zawody. Kiedy więc pewnego czwartkowego poranka wyruszył z kadrą do Norwegii postanowiłem wykorzystać nadarzającą się okazję i wcielić mój plan w życie.
Po skończonej pracy udałem się do najbliższego sklepu zoologicznego i wybrałem najładniejszą według mnie klatkę. Chciałem też od razu kupić papużki, ale pomyślałem, że to może poczekać do powrotu Freitaga.
Mimo że wstrzymałem się z wyborem zwierzaków myślałem, że Richard zasztyletuje mnie wzrokiem, kiedy po długim i wymagającym Raw Air w końcu wszedł do salonu i zobaczył, co wymodziłem podczas jego nieobecności.
—Wiedziałem, że jesteś okropny, ale nie myślałem, że wpadniesz na coś takiego.—powiedział smutnym głosem—Może jeszcze kupiłeś papugi i nadałeś im imiona?—spytał rozgoryczony siadając na kanapie
—Nawet mi to do głowy nie przyszło.—stwierdził naciąganie Markus i usiadł obok ukochanego—Nie bocz się na mnie, za to ty będziesz mógł ostatecznie zdecydować, które papużki ostatecznie z nami zamieszkają, co ty na to?—Freitag pokiwał głową, momentalnie się rozpromienił i uśmiechnął podstępnie
—W końcu. Już myślałem, że dłużej nie pociągnę z udawaniem, że podoba mi się ta okropna, żółta klatka.—odetchnął z ulgą i roześmiał się widząc zdezorientowanie na mojej twarzy—Chyba nie sądzisz, że naprawdę mam taki słaby gust?
_________________
Kto się jeszcze dzisiaj wybiera do szkoły?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro