Lellinger
Był piętnasty grudnia - dzień, który już na zawsze utkwi w pamięci mojego kadrowego kolegi - Karla. W drugiej serii zawodów w Engelbergu, w cudownej, zimowej scenerii i setkami fanów oddał fenomenalny skok, który pozwolił mu na objęcie prowadzenia i, w ostatecznym rozrachunku, zapewniła zwycięstwo. Po udanym skoku poza rozmiar skoczni nie przychodziło mi do głowy nic innego, jak okazać swój podziw dla osiągniętego wyniku. Wyszedłem więc na odjazd i, po uściśnięciu kolegi, otworzyłem przed nim bramkę. Stojąc koło niego na miejscu dla lidera trzymałem za niego kciuki, ponieważ równą formą zdecydowanie zasłużył na wygraną. Kiedy jednak skakał Stephan nie mogłem się powstrzymać i to jemu życzyłem lepiej. Niestety, nie udało mu się wyprzedzić Karla, przez co spadł w klasyfikacji poza podium. Jemu jednak nie wyszedłem pogratulować, wciąż mając w pamięci naszą wczorajszą dyskusję, przez którą byłem obrażony na ukochanego na śmierć. Dopiero kiedy do mnie podszedł niemrawo przybiłem mu piątkę, na co on przewrócił oczami i odszedł się przebrać. Wszyscy spojrzeli na mnie jak na kosmitę, aż w końcu Severin zapytał:
—Pokłóciliście się o coś?
—Tak. On powiedział, że zgubił moją ulubioną koszulkę pod kombinezon, kiedy ostatnio robił pranie—powiedziałem nadąsany, na co pozostali wybuchnęli śmiechem
—Hej, Sevi, to może chodźmy dzisiaj na nocowanie do Karla, bo wyczuwam problem z ciszą nocną—zażartował Richard, co pozostali skwitowali jeszcze większym wybuchem śmiechu
Spojrzałem na nich z chęcią mordu w oczach i usiadłem na ławce, po czym zacząłem grzebać w telefonie.
Wieczorem, kiedy wróciliśmy do hotelu, dalej nie odzywałem się do Stephana, który zaczynał robić się zirytowany brakiem jakichkolwiek reakcji z mojej strony. Punkt kulminacyjny nastąpił wieczorem, gdy Leyhe poszedł się myć. Zostawił torbę treningową na łóżku, a ponieważ nie był zamknięta, zauważyłem odblaskowo-fioletowy materiał. Zdziwiłem się, ponieważ Leyhe nie przepada za tym kolorem i wiedziony ciekawością wyciągnąłem coś, co okazało się być moim szczęśliwym ubrankiem.
—Zgubiłeś, tak?—spytałem retorycznie, rzucając koszulką w wychodzącego z łazienki Stephana, który zrobił się cały czerwony na twarzy
—Przepraszam. Chciałem ci oddać, ale kiedy miałem ją na sobie tak dobrze mi szło, a ty byłeś ze mnie taki dumny... Nie myślałem, że będziesz taki zły, że jej nie ma—spuścił głowę, co rozczuliło mnie tak bardzo, że nie byłem w stanie dłużej się na niego gniewać, zwłaszcza gdy zguba się odnalazła
Wstałem więc i przytuliłem go mocno.
—Wystarczyło poprosić—pogłaskałem go po głowie, a następnie nieco się odsunąłem i cmoknąłem w czoło—Może i Richard miał rację co do tej ciszy nocnej...
_________________
Oglądając dzisiejszy konkurs zastanawiałam się, czy skoro Wellinger wyszedł do Geigera, to czy wyjdzie też do Stephana. Nie wyszedł, więc musiałam bo jakoś usprawiedliwić 😂😂
Tradycyjne Lellinger dla honey_sunshine
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro