Kasai & Learoyd
Są osoby, które mówią, że dzięki ciężkiej pracy można osiągnąć wszystko. Inni twierdzą, że wystarczy odrobina talentu. Cała reszta myśli natomiast, że i tak nic w życiu nie osiągną, więc po co się męczyć.
Zawsze byłem wręcz niepoprawnym optymistą. Wyobrażałem sobie jak staję na pierwszym stopniu podium Pucharu Świata, a cała widownia skanduje moje imię. Czasem śniły mi się nagłówki gazet: "Jonathan Learoyd, utalentowany francuski młodzieniec wprawił środowisko skoków narciarskich w stan głębokiego szoku. Kim jest i jak osiągnął sukces?", a czasem uznanie wypisane na twarzy rodziców i chyba tylko te marzenia wlewały w moje serce odrobinę nadziei.
Mimo entuzjastycznego charakteru i ogromu pracy, który zawsze wkładałem w treningi, nie osiągnąłem prawie nic. Starałem się z całych sił, a potrafiłem zepsuć nawet skok na skoczni o punkcie konstrukcyjnym na dwudziestym piątym metrze! Innym wszystko przychodziło łatwiej. Od pierwszych zawodów podpatrywałem trenujących Norwegów, Polaków i Niemców, a jedyne, co zauważyłem to to, że ich trening jest dużo lżejszy niż mój i bardziej skupia się na przygotowaniu mentalnym. Czy właśnie to charakteryzuje utytułowanych zawodników? Wiara we własne możliwości? Niemożliwe. Obejrzałem chyba każdy wywiad z Thomasem i w co trzecim lub co czwartym padał zwrot "ciężko mi w to uwierzyć".
Mimo to ja na początku wierzyłem. W swoim debiutanckim sezonie powtarzałem sobie, że jestem młody, przede mną całe życie. Bardzo cieszyłem się z każdego dobrego skoku, każde zaliczone kwalifikacje świętowałem jakbym osiągnął coś niemożliwego. Zdobywając pierwsze trzy punkty byłem na granicy płaczu. Moje marzenie stawało się coraz bardziej realne, w końcu w swoim pierwszym sezonie niewielu zawodników punktuje.
Minęło jednak trochę czasu, dyscyplina, a głównie sprzęt, bardzo się rozwinęła. Zwykłe kombinezony już nie wystarczały, buty zużyte na treningach nie nadawały się do niczego, a z brakiem dobrych lokat wiązał się brak sponsorów. W ten sposób w wielu państwach stworzyło się błędne koło - słabe miejsca nie podnosiły oglądalności, związki z niechęcią zajmowały się nawet zatrudnianiem trenerów, a zniechęceni zawodnicy nie mieli możliwości rozwijać swojego talentu.
W tym roku skończę dwadzieścia lat. Wypadałoby w końcu na poważnie zająć się studiami, może znaleźć genialną dziewczynę, która chciałaby wyskoczyć ze mną na kawę lub dwie... Tak myślałem na początku sezonu, oddając niepewne skoki na treningach w Courchevel. Zastanawiałem się nad spróbowaniem w życiu czegoś nowego, niż tylko ciągłe wyrzeczenia i praca na siłowni w pocie czoła. I tak nic nie osiągnę, prawda? Życie już mi pokazało, że nie nadaję się do tej dyscypliny. Czym bowiem jest 8 marnych punktów w Pucharze Świata przy dziecięcym marzeniu o locie na 250 metr?
Ale nie mogłem. Nie mogłem powiedzieć samemu sobie, że wystarczy. Że to koniec mojej walki, że poddaję się i nie mam siły do pokazania na co mnie stać. Nie umiałem tego zakończyć, więc postanowiłem pojawić się na Turniej Czterech Skoczni, żeby przywrócić wspomnienia o moich pierwszych punktach w Oberstdorfie i o tym jak wyjątkowy jest ten sport.
Tylko że tym razem to była totalna klapa. Nie przeszedłem kwalifikacji, a na dodatek w całym tym zgiełku zgubiłem pokrowiec na narty, chociaż zgubiłem to za dużo powiedziane. Po prostu nie mogłem go znaleźć pod toną rzeczy Kazachów i tych z Ameryki Północnej. Kto w ogóle to wymyślał?
Zrezygnowany czekałem na zewnątrz, aż pozostałe nacje spakują się i opuszczą skocznię, abym mógł w spokoju spakować narty, które teraz wciąż trzymałem na ramieniu chroniąc przed upadkiem na ziemię. Wiązania chyba by tego nie przeżyły.
Zupełnie niespodziewanie podszedł do mnie Kasai i z szerokim uśmiechem wyciągnął w moją stronę dłoń, na której leżała plastikowa opaska zaciskowa. Zdezorientowany spojrzałem na niego niepewnie, na co on uśmiechnął się jeszcze szerzej.
—Widzę, że masz problem z nartami, więc postanowiłem ci pomóc. Pamiętaj, chłopcze, trytytki są rozwiązaniem wszystkich twoich problemów. No, czasem jeszcze trzeba użyć szarej taśmy. Powodzenia w Ga-Pa, młody.
___________________
Tak. Generalnie jestem usatysfakcjonowana, ale jakoś w tym roku nie czułam wielkich emocji związanych z Turniejem. Szkoda mi tylko Simona, który znowu wróci do domu bez orła 😂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro