Fangnes & Robert
Spojrzałem w zielono-czarne lustro wiszące przede mną. Na tafli, która poznaczona była pęknięciami, widziałem smutne oblicze zmęczonego życiem faceta. Wory pod czerwonymi i spuchniętymi od płaczu oczami dodawały mi lat i w połączeniu z kwaśną miną skutecznie zniechęcały do rozmowy ze mną. Było mi to na rękę, ponieważ odkąd Anders wracał tylko co którąś noc, nie miałem ochoty na jakiekolwiek kontakty międzyludzkie. Od samego początku byłem tym drugim, który zawsze i wszędzie był na jego skinienie, ale wcześniej miałem za to nagrodę w postaci wspólnie spędzonego czasu. Teraz nie miałem nawet tego, bo Kenneth zrobił się bardziej zaborczy i chciał spędzać ze swoim ukochanym więcej czasu. Miałem dość tej toksycznej znajomości, która rujnowała mnie od środka, ale nie potrafiłem jej zakończyć. Anders był dla mnie jak narkotyk, bez którego nie mogłem już żyć. A jednak powoli godziłem się z tym, że już wkrótce nie będzie miał dla mnie czasu wcale, a ja znowu zostanę sam, jak palec. I choć moment ten zbliżał się nieuchronnie z każdą sekundą wciąż żyłem złudną nadzieją, że jednak wybierze mnie i zostanie chociaż odrobinę dłużej...
___________
W KOŃCU WRZUCONE W DOBRY DZIEŃ 😂
Dołująco, przed kartkówką ze 150 słówek z niemieckiego :) 😂
EDIT: Niby w aktywności pokazuje mi "opublikowane", ale w powiadomieniach się nie wyświetliło, więc wrzucam raz jeszcze
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro