Drama time ― o burzach w internecie
[ taki przerywnik, wrony jeszcze się piszą ]
Ogólnie to taką notkę planowałam napisać już dawno, jeszcze w pierwszej odsłonie tej opiniorzeczy, kiedy podobny temat proponowała mi Yoko. Tym co w końcu popchnęło mnie do zrobienia tego, były opublikowane dosyć niedawno przez kurcze no screeny jakiejś dramy z tt.
Zaznaczę tylko, że nie piszę tu z myślą o jednej, konkretnej "szitburzy", a o moim podejściu do dram wszelakich.
Okej, no to po kolei.
Zacznijmy od momentu, gdy dopiero co trafiłam do internetu.
Moi rodzice nieszczególnie lubili pozwalać mi na swawolę w sieci, a ja jako dobra, grzeczna córka, spędzałam całe dnie na stronach typu gry.pl czy moviestarplanet (gdzie na tym pierwszym cisnęłam w petparty, a na drugim śmiałam się z ludzi). Tam w sumie nigdy nie natknęłam się na żadne dramy i żyłam sobie nieświadomie aż do gimnazjum, gdzie okazało się, że potrzebne mi konto na Facebooku. Siłą rzeczy – stało się, a ja trafiłam do nowego świata.
To był zupełnie nowy poziom społeczności, a co za tym idzie – nowy poziom relacji między użytkownikami. Jako typowa hot12 (cri, wstydzę się za siebie), ciągle przesiadywałam na wszelkiego rodzaju stronach czy to z grami, czy to z memami, albo i jeszcze innymi podobnymi głupotkami. Nooo, tam to były dramy, oj były.
Ciężko mi sobie przypomnieć co dokładnie czułam, kiedy trafiłam na pierwszą z nich, bo było to już dobrych kilka lat temu, ale na pewno byłam zdezorientowana, może nieco zagubiona. Czytałam od groma obraźliwych komentarzy, zdegustowana wylewającą się z nich wulgarnością.
Ogólne wrażenie: zdecydowanie negatywne.
A potem... potem przyszedł czas na Wattpada.
*dum dum duuum*
Niby gdzieś tam pomiędzy powinien być jeszcze YouTube, ale bądźmy szczerzy, wchodziłam tam tylko posłuchać openingów z anime.
A więc Wattpad.
Ta cudowna wylęgarnia opowiadań, afer typu ZojaAnna (przepraszam, ostatnio mi się przypomniało i musiałam wspomnieć) i wszystkiego innego. Mmmm.
To tutaj dowiedziałam się czym naprawdę jest drama, co to słowo znaczy tak naprawdę.
I nie będę ukrywać, kiedy udało mi się już poczuć tu w miarę pewnie, dramy były moim chlebem powszednim.
Zarówno te mniejsze, które wybuchały na niewielką skalę, żeby zaraz ucichnąć, jak i te nieco większe, mające większy zasięg i ciągnące się dłużej. Ba, przecież niemal codziennie odwiedzałam profil Marginesa i stalkowałam poczynania Arsen (nie że stawiam ich na równi, to przecie dwie strony barykady, żeby nie było).
W każdym razie, zdecydowanie lgnęłam do dram, wczuwałam w atmosferę, wykłócałam się.
Doszło do tego, że dramowałam nie tylko na Watt, ale i w reszcie internetu.
Dzikie czasy.
podejście: dramo nadchodzę!
Ten stan powyżej trwał niecałe dwa lata, może półtora roku, nie wiem.
W każdym razie, potem nastąpił u mnie okres, kiedy z narwanego elfa pod pseudonimem NBO, stałam się losową wattpadową dziewczynką. Przeniosłam się z działalnością na nowe konto, zaczęłam pisać jakieś oryginal story, wychodzić z fazy na Undertale. Tak trochę straciłam zapał do dramowania i stopniowo przestawałam się tym interesować.
Działo się to aż do teraz, gdy w dramach biorę udział tylko wtedy, kiedy uda mi się złapać odpowiedni mood.
Ogólnie rzecz biorąc (świetny zwrot, ikr), dalej miewam dni, kiedy z przyjemnością się z kimś powykłócam, jednakże jest ich niewiele i przez większość czasu jedynie na takie awantury wzdycham z rezygnacją albo robi mi się smutno.
podejście: nah, musi mi akurat podpasować
Czyli co ja tak właściwie o nich sądzę?
Dobre pytanie.
Na pewno widzę głupotę wielu z nich, nachalne wpychanie się ludzi do zakończonych tematów, przywalanie się do kogoś o pierdoły, czytanie cudzych wiadomości bez zrozumienia. Nie lubię tego.
Ale to, składając się w całość, czasami jest nawet... ciekawą atrakcją.
Byleby nie przesadzić.
[ czy ta notka ma jakikolwiek sens, bo mam wrażenie, że napisałam to na odwal i brzmi jak jeden wielki bałagan?? ]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro