Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

-4-

- Ile ma miesięcy? - pyta dziewczyna i idzie w nieznanym dla mnie kierunku.

- Trzy. - odpowiadam, biorę wózek i idę za nią mierząc ją ponownie wzrokiem.

- To będzie dobre. - mówi i podaje mi różowe chyba są to body. - To też powinno być dobre. - mówi i podaje mi kolejny ciuch.

Jeździłem za brunetką z Sofi i dosyć się tego nazbierało.

- Chyba tyle wam starczy. - śmieje się patrząc na górę dziecięcych ubranek wiszących na poręczy wózka.

- Powinno. - odpowiadam. - I dziękuję za pomoc. Pracuje tu? - pytam.

- Nie. - odpowiada krótko.

- Może chciałbyś się wybrać z nami do kawiarni. - proponuję.

- Chyba mama twojej córki nie byłaby zadowolona. - uśmiecha się.

- Sam opiekuje się małą.

- Przepraszam, jeśli...

- Nic się nie stało. Nie wiedziałaś. - przerwałem jej. - To jak pójdziesz z nami? - spojrzała na wózek, a później na mnie.

- Jasne. - odpowiada.

Poszliśmy do kasy zapłacić za ubranka dla Sofi i kilka innych drobiazgów, a następnie wyszliśmy ze sklepu. Szliśmy w kompletnej ciszy co chyba nie zbyt podobało się dziewczynie.

- Wolisz iść do Starbucksa czy Costy? - pytam przerywając ciszę.

- Ymm.. Mi to obojętne. - odpowiada.

- Mi również. - zaśmiałem się. - Chyba kobiety bardziej znają się na kawiarniach więc? - pytam ponownie.

- Starbucks. - uśmiecha się w moim kierunku.

Po chwili siedzieliśmy w kawiarni. Postawiłem wózek obok naszego stolika przy oknie i spojrzałem na dziewczynę.

- Co Ci zamówić? - pytam.

- Ja sama...

- Ja Cię tu zaprosiłem i to ja płacę. - przerwałem dziewczynie, a ta zaśmiała się.

Brunetka po chwili zastanowienia powiedział mi co chce, a ja zamówiłem podwójnie. Zapłaciłem i wróciłem do stolika. Zastałem tam naprawdę niespodziewany widok. Dziewczyna trzymała mała na rękach. Zorientowała się, że ją obserwuje przez co się speszyła.

- Zaczęła się wiercić i ... - zaczęła, ale jej przerwałem.

- Spokojnie rozumiem. - powiedziałem i zajęłam swoje miejsce naprzeciwko, a ona odłożyła Lili do wózka i dała jej zabawkę do rączki. - Jak się nazywasz? - zapytałem.

- Tessa Walker. - odpowiedziała i spojrzała mi w oczy. - A ty to chyba syn pana Wilsona.

- Tak. - odpowiedziałem krótko. - William. - powiedziałem, a kelnerka przyniosła nam zamówienie.

- Kawa dla pana. - powiedział i położyłam filiżankę przede mną, wypinając swoje cycki w moim kierunku, na co brunetka się zaśmiała.

- Chyba jej się spodobałeś. - szepła w moim kierunku, gdy kobieta odeszła kręcąc swoim tyłkiem.

- Mi jakoś nie przypadła do gustu. - odpowiedziałem równie rozbawiony.

- Gdzie pracujesz? - zapytałem.

- Niedawno skończyłam studiować. - odpowiedział i upiła łuk kawy.

-

Rozmawialiśmy około godziny. Dowiedziałem się dość dużo na jej temat. Jest to naprawdę miła dziewczyna. Ma dwójkę młodszego rodzeństwa i zajmowała się nimi w każdej wolnej chwili. Wyszliśmy z kawiarni, a następnie z galerii. Zaproponowałem jej, że ją odwiozę. Pomimo swoich protestów w końcu się zgodziła.

- Chciałbyś dla mnie pracować? - zapytałem stając na światłach.

- To znaczy co miałabym robić? - spytała odwracając głowę w moim kierunku.

- Jako moja nauczycielka. - odpowiedziałem i ruszyłem.

-

Dawno nie było rozdziału.
Zostaw gwiazdkę ⭐,
jeśli się podoba.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro