Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

-3-

Kolejny rozdział za 15 gwiazdek

-

Dziś nocowałem z małą u rodziców. Mama mi dosyć pomogła przy małej i powoli się uczę roli ojca. Jeśli mam być szczery to bardzo chce, żeby ta mała była moją biologiczną córką. Jest naprawdę cudownym dzieckiem.

Wstałem o siódmej i pozałatwiałem wszystko, by resztę dnia chciałem spędzić z małą i kupić jej nowe zabawki i ubranka. Nawet jeśli nie będzie moją córką to nie wydam kasy na głupoty, a na naprawdę potrzebne rzeczy. Moja mama stwierdziła, że póki co może zająć się małą przez ten tydzień za co jej naprawdę dziękuję.

Wyszłem z biura i od razu udałem się do samochodu, którym pojechałem zwolnić mamę z opieki nad Sofi. Zaparkowałem pod bramą i weszłem bez żadnego dzwonienia do domu.

- Will? - zapytał kobiecy głos.

- Jestem. - odpowiedziałem i udałem się do pokoju, z którego dobiegał głos.

Przekroczyłem próg mojego byłego pokoju, który jak na razie pokojem dla małej. Mama siedziała z Sofi na łóżku i karmiła ją mlekiem z butelki.

- Popatrz na mną. - powiedział. - Ma oczy po Tobie naprawno jest twoja. - uśmiechnęła się miło.

Spojrzałem na oczy małej, który były szeroko otwarte i naprawdę miała zielone tęczówki takie jakie widzę na co dzień przeglądając się w lustrze.

- To jeszcze dziecko. - odpowiadam. - Wszystko może się zmienić.

- Ja i tak wiem swoje.

- Gdzie ojciec? - zmieniłem temat.

- Pojechał coś załatwić. Zaraz powinien wrócić. - wytłumaczyła i odłożyła pustą butelkę na szafkę nocną. - Weź ją. - powiedziała i podeszła do mnie. - Musi jej się odbić. - poinformowała i położyła dziewczynkę w odpowiedni sposób.

- Może ja lepiej bym się przebrał.

- Nie przesadzaj. - zaśmiała się i wyszła z pokoju.

-

Przez piętnaście minut bawiłem się z małą w pokoju i postanowiłem, że wybiorę się z nią teraz do sklepu. Ubrałem ją w ciepłą bluzę, którą znalazłem w torbie i zeszłem na dół. Wziąłem wózek, smoczek i butelkę z piciem.

- My jedziemy. - poinformowałem kobietę.

- A gdzie się wybieracie? - zapytała z kuchni.

- Do sklepu po kilka rzeczy dla Sofi. - odpowiedziałem, a mała słysząc swoje imię uśmiechnęła się.

- W garniturze? - brunetka wyjrzała zza ściany.

- Po drodze wejdę do domu. - odpowiedzieli i wyszłem.

Wsadziłem małą do nosidełka, ale tym razem na przednich siedzeniach by mieć na nią lepszy widok. Wiem o tym, że dzieci wozi się na tylnich siedzeniach samochodu, ale zróbmy wyjątek. Wózek schowałem do bagażnika i odjechałem.

Podjechałem pod moją willę i muszę przyznać, że ja na takie dziecko jest bardzo spokojna. Przez całą drogę patrzała za szybę. Wysiadłem z samochodu i miałem pomysł, żeby zostawić Sofi w aucie, bo przebranie zajmie mi około pięć minut, ale zrezygnowałem z tego pomysłu. Jest teraz pod moją opieką i nie mogę dopłacić by jej się coś stało. Przebrałem, ale w eleganckie, ale nie co luźniejsze ciuchy i ruszyłem spowrotem do czarnej besti.

-

Jestem w galerii dobre dwadzieścia minut, a nadal chodzę z Sofi i nie mogę niczego na nią znaleźć. Nie znam się na ubrankach dla dzieci.

- Pomóc w czymś? - zapytała kobiecy głos zza pleców.

- Jeśli by pani mogła. - odpowiadam i odwracam się przodem do kobiety.

Muszę przyznać, że wygląda nieziemsko. Na oko mogła mieć z dwadzieścia lat. O głowę niższa ode mnie brunetka z błękitnym tęczówkami. Zmierzyłem ją wzrokiem co ją chyba zawstydziło, bo się zarumieniłam.

-

Chcesz kolejny rozdział to zostaw gwiazdkę
Dla Ciebie to nic, a mnie motywuję
do dalszego pisania❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro