-1-
Kolejny rozdział za 5 gwiazdek ⭐
-
- Żarty se robisz? - pyta Daniel chcąc wybuchnąć śmiechem.
- Chodź lepiej z nim czy tam z nią do środka. - mówi Luke i tak też robię.
Postawiłem wózek na środku salonu i spojrzałem na bruneta i blondyna, którzy rozsiedli się ponownie na sofie.
- Dziewczynka czy chłopiec? - zapytał Daniel.
- Zapewne dziewczynka, bo ma różowy kocyk. - wyprzedził mnie swoją odpowiedzią brunet.
- Na serio nie wiesz kto może być matką? - zapytał ponownie blondyn.
- Nie mam pojęcia.
- Ona ma na oko trzy miesiące, więc dodać dziewięć miesięcy to przypomnij sobie co robiłeś ponad rok temu. - stwierdził Luke.
- Ty to jesteś w tym obeznany. - zaśmiał się Daniel.
- Moja była sekretarka, albo jakaś dziewczyna z imprezy. - odpowiadam.
- Przespałeś się z tą sekretarką? - zdziwił się brązowooki. - A mi powiedziałeś, że zajęta. - powiedział z gniewem.
- Dobra, dobra teraz ważne jest by sprawdzać co wiemy o tym małym szkrabie. - mówi Luke i wstaję z sofy, natomiast ja siadam na fotelu obok wózka.
Wziął dużą torbę i ją otworzył. Mieściły się w niej między innymi kilka pampersów, dwie butelki, zapasowy smoczek, mleko Bebilon, kilka ciuchów i śliniaczek.
- Nie ma żadnej kartki? - pyta Daniel przyglądając się rzeczą na stole.
- Chwila. - mówi i odsuwa jakąś kieszonkę w środku torby.
Wyciągnął z niej paszport i kilka dokumentów. Otworzył ją i zaczął czytać.
- Sophia Wilson urodzona dwudziestego trzeciego lipca. - odczytał i popatrzał na nas. - Tak jak mówiłem ma trzy miesiące.
Mamy teraz październik, więc muszę sobie wszystko poukładać z wydarzeniami z października tamtego roku. Będzie to trudne, ale zrobię wszystko by odnaleźć matkę małej i dowiedzieć się czemu nie dowiedziałem się o dziecku jako pierwszy w kolejności.
- Nie ma nic o rodzicach dziecka? - zapytał blondyn.
- Rose i William. - odpowiedział.
- Nie ma nazwiska? - zapytałem.
Rose kojarzyło mi się tylko z jedną dziewczyną. Była sprzątaczką w domu moich rodziców przez pół roku, ale sama odeszła z niewiadomych przyczyn.
- Nic oprócz imion. Wiesz, która to? - zapytał.
- Podejrzewam, ale nie jestem pewien.
- Możesz jaśniej?
- Pracowała u moich rodziców jako sprzątaczka.
- Pamiętasz może ile miała lat? - zapytał Luke.
- Jak pracowała to wtedy miała dwadzieścia dwa.
- To by się zgadzało.
- Skąd to wiesz? - zapytał Daniel.
- Podczas porodu miała dwadzieścia trzy lata.
- Chyba muszę się wybrać do rodziców. - powiedziałem i wstałem z sofy.
- A co z małą zrobisz? - dopytywał Daniel.
- Nie możesz jej oddać. - zaprotestował Luke.
- Niby dlaczego? - kontynuuj blondyn.
- A jak na serio jest jej ojcem?
- Spokojnie najpierw jadę zrobić badania na ojcostwo. - odpowiadam i pakuje wszystko spowrotem do torby.
- A co dalej?
- Pojadę do rodziców. Matka od zawsze chciała wnuczkę, więc ją ma. - mówię i zapinam torbę.
- A co powiesz jak się okaże, że nie jest twoja?
- Nie mam pojęcia co będzie dalej.
-
Z chłopakami pogrzebałem się i pojechałem do szpitala. Jak dobrze, że Luke już miał w aucie nosidełko dla ich dziecka. Przełożyłem małą do niego i zapiąłem na tylnich siedzeniach, natomiast wózek schowałem do bagażnika.
Podjechałem pod wielki budynek i wyjąłem nosidełko wraz z mają. Dochodzi już dwudziesta, ale mam nadzieję, że jak dam odpowiednią kwotę pieniędzy to dostanę jak najszybciej wyniki.
Przeszłam przez odsuwane drzwi prowadzące do wnętrza i podeszłem do recepcji. Postawiłem nosidełko na dużym blacie i popatrzałem na blondynkę, która siedziała przed komputerem za ladą.
- W czym mogę pomóc? - zapytała.
- Chciałbym zrobić badania na ojcostwo.
- Przepraszam, ale badania są od godziny szóstej do piętnas...
-
Chcesz kolejny rozdział?
Zostaw gwiazdkę ⭐
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro