4
Junior zmęczony dyskusją wziął za rękę Jacka i zaprowadził go do pokoju. Szli długim korytarzem, a po bokach znajdowały się w inne nieznane mu drzwi. Szli tak mijając wszystko dookoła, aż doszli do samego końca, gdzie drzwi po lewej miały być pokojem czarnowłosego.
Junior
-Te drzwi od dzisiaj należą do ciebie, bo nikt nie chciał ze względu na to, że większość tutaj rzeczy jest czarno biała, a chłopcy po prostu nie lubią białego, ale jest jeszcze jedna sprawa, która jest powodem nie zamieszkania w tym pokoju nikogo
- Nie mów, że w tym pokoju został ktoś zamordowany- zaśmiał się młodszy
-Nie, ale trzy lata temu ten pokój był zajęty, gdyż zajmował go chłopak należący do ekipy, niestety zginął podczas akcji rozbrojenia bomby, był on w tym mistrzem jednakże, od początku było coś nie tak
- Dlaczego? - zapytał zaciekawiony Jackson
- Bo od samego początku szło nam, to za łatwo. Wszystko mieliśmy podane na tacy, oczywiście JB wiedział, że coś jest nie tak, a jednak zaryzykował i oto, co z tego wynikło
- Czyli ten chłopak zginął od bomby?
- Właśnie nie - westchnąłem - dostał od snajpera w głowę, zginął na miejscu, a Yugyeom się załamał, bo był on jego w sumie najlepszym przyjacielem, gdyż to on wprowadził naszego makne do drużyny
- Czy Yugyeom, był od początku takim chujem? - zaśmiałem się z wypowiedzianych zdaniem przez młodszego
-Nie, wcześniej był wesoł, często żartował, że aż Czasem mieliśmy mu ochotę taśmę na usta nakleić. Dzieciak tak dużo gadał, że można było oszaleć - uśmiechnąłem się na wspomnienie - ale od śmierci Hyesyunga gnojek się zmienił, dlatego cię tak potraktował, ale daj mu czas, to się ogarnia, a teraz idź, bo przez ciebie zmarnowałem piętnaście minut - poklepałem czarnowłosego i odszedłem
Jackson
Oni są pojebani jeden gorszy od drugiego. Spoko wydaje się być Junior czy chuj wie jak on ma tam na imię, ale najdziwniejszy z nich jest ten blondyn co się ciągle wpierada w nie swoje sprawy. Teraz tylko muszę im jakoś spierdolić jedyne wyjście, to okno ale jest dość wysoko, a lęk wysokości, to jedyna moja wada, bo przecież jestem zajebisty hahah.
Wyjrzałem przez okno i okazało się, że nie jest tak wcale wysoko, jak wcześniej przypuszczałem, więc wystawiłem lewą nogę by móc opuścić mury bandy debilów, ale gdy miałem już zrobić, to samo z drogą usłyszałem kroki, więc szybko cofnął się spowrotem do pomieszczenia
- I jak ci się podoba pokój- zapytała platyna - bo wiesz w sumie możemy coś tu pozmieniać
- Nie trzeba, wszystko jest kory - odpowiedziałem beznamiętnie
- Tak zastanawiałem się czy... - zaczerwienił się lekko opuszczając głowę - masz może dziewczynę, bo wiesz JB pytał, a ja nie wiedziałem co odpowiedzieć
- Spoko nie mam dziewczyny - zdziwiłem się pytanie wyższego - więc możesz przekazać JB, że jak jest ciekawy takich typu rzeczy, to niech zapyta o to mnie, a nie kogoś - podszedłem do niego - A ty lepiej nie zachowuj się jak baba, która widzi swojego crasha, bo ktoś może to źle odczytać i ci przyjebać
- Czekaj co? - zapytał zdziwiony - twierdzisz, że zachowuje się jak baba ?
- No przecież ci, to właśnie powiedziałem - prychnąłem popychając blondyna do tyłu bym mógł wyjść - jak ci w ogóle na imię?
- Mark - uśmiechnął się życzliwie - ale możesz mi mówić Marki
- Ee, to nie będzie konieczne - stwierdziłem - wiesz może gdzie jest Yugy coś tam
- Yugyeom? - dokończył idąc za mną - teraz to pewnie jest w zbrojowni a co ?
- A pytam bo wpadł mi w oko - droczyłem się - taki ładny chłopak z niego, że chciałem zapytać czy pójdzie ze mną na randkę
- Coo?! - wrzasnął - chcesz bo zaprosić na randkę? Ale dlaczego on? - widząc moją minę chłopak nagle zmienił ton - przecież mamy jeszcze Sonie i Mighey a ty wybierasz go?! Nie masz gustu
- Po co ty się wtrącasz skoro to ciebie nie dotyczy?- zapytałem - to w tamtą stronę
- Taa - fuknął
***
Będąc już na miejscu zauważyłem, że chłopak jest bardzo zamyślony i smutny
- Yugyeom możemy pogadać? - odezwałem się znienacka stojąc kilka metrów od chłopaka
- Co ty tu robisz?- zdziwił się- dlaczego chcesz ze mną gadać?
- Słuchaj źle zaczęliśmy - podszedłem jeszcze bliżej - niepotrzebnie byłeś tak agresywny względem mnie
- No co ty nie powiesz? JB już mi dał za to popalić, więc nie marnuj mojego czasu i idź zajmij się sobą?
- Dlaczego mnie tak nie lubisz ?
- Bo przypominasz mi jego ....
Wiem że krótki rozdział ale mam mały kryzys więc do zobaczenia kiedyś tam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro