Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Lunch i książeczka


Iruka spojrzał na zegar powieszony tuż nad drzwiami biura raportów. Westchnął ciężko. Zostało pół godziny do pory lunchu. Cóż... raz może sobie na to pozwolić. Tak właściwie to on tez ma prawo do przerwy na lunch. Postawił przed sobą kartonik z napisem: Zapraszam obok.

Zabrał się za opisywanie już przyjętych raportów. Czterdzieści minut później przeciągnął się i poskładał opisane raporty do kartonu. Wstał. Wziął swoją torbę i karton. 

- Och, już idziesz, Iruka-sensei?

- Wychodzę na przerwę. Potem na chwilę jeszcze wracam.- odpowiedział uśmiechając się. 

Nie czekając na komentarz wyszedł z biura. Poszedł do dyrektora. Zapukał.

- Wejść!- usłyszał i wszedł do środka.

- Iruka-sensei? Co cię do mnie sprowadza o tak wczesnej porze?- zapytał unosząc lekko brew.

- Ech. Dyrektor powinien wiedzieć. Pozostali nie muszą. Hatake-jounin poprosił mnie, bym zajął się jego nindogami do jego powrotu. Nie mam pojęcia czemu tak nagle akurat mnie, ale może poprzednia osoba nie mogła? Dlatego przez tydzień, tak mniej więcej, będę wcześniej wychodził z biura, żeby móc się nimi zająć. 

- Rozumiem. W tygodniu weź sobie wolne od biura. Akademia i tak wymusza na tobie wiele poza lekcyjnych zajęć takich jak chociażby przygotowanie się do zajęć, sprawdziany i kartkówki, prawda?

- Prawda, ale...

- Żadnych ale. Niczym się nie przejmuj. Koledzy sobie poradzą przez tą chwilę. Pokaż, coś ty tam nazbierał.- powiedział dyrektor ciepłym, ale nieznoszącym sprzeciwu głosem.

- Dobrze.- odpowiedział cicho i podszedł. 

Postawił przed nim karton i wyjął plik raportów, które uznał za warte oddzielenia. 

- Te raporty wyglądają na warte bliższemu się przyjrzeniu.- powiedział podając mu je. 

- Rozumiem. Przejrzę je w pierwszej kolejności. Dobrze, że wciąż jesteś czujny. Weilu już zjadła monotonia i rutyna.- pochwalił go ostrożnie. 

- Staram się, dyrektorze. Dla dobra Konohy.- odpowiedział jak zawsze skromnie. 

Dyrektor spojrzał na te lekkie, wstydliwe rumieńce na twarzy młodego ninja. Widać było, że zbyt rzadko jest doceniany, komplementowany i chwalony. Westchnął tylko.

- No leć już, bo ci przerwa minie. 

- A. Tak!- zreflektował się i pospiesznie opuścił jego gabinet. 

Skierował swoje kroki prosto do księgarni. Wszedł do środka witany wysokim dźwiękiem dzwoneczków. Rozejrzał się po wnętrzu. Odszukał dział o zwierzętach i zaczął oglądać książki dotyczące psów. Po dłużej chwili wybrał jedną książeczkę. Była dość gruba, ale w przyjemnym formacie, który umożliwiał nawet schowanie jej do szerszej kieszeni czy bezpośrednio trzymania w jednej dłoni. Zastanawiał się jeszcze na wyborem jakiejś innej pozycji, ale nie mógł się zdecydować. Wtem podszedł do niego sprzedawca.

- Może mogę w czymś pomóc, Iruka-sensei?- zagadnął widząc jego minę.

- Ach. Szukam książek o psach. Znaczy się opieka, tresura i żywienie. Mam pod opieką całą sforę, ale nie mam kompletnie pojęcia jak się nimi dobrze zająć. Nasypanie karmy rano i wieczorem to chyba nie wszystko, co trzeba zrobić, tak mi się coś wydaje.- westchnął zrezygnowany.

- Rozumiem. Ta książeczka, którą trzymasz, sensei, jest najlepsza. Jako uzupełnienie wiedzy poleciłbym jeszcze tą pozycję. Myślę, że to razem stworzy solidne kompendium wiedzy.- powiedział głosem znawcy. 

- Dziękuję za pomoc. W takim razie biorę obie.- odpowiedział uśmiechając się ciepło. 

Sprzedawca odwzajemnił uśmiech i pospieszył do kasy. Zapakował książki do torby. 
Iruka zapłacił i już miał wychodzić, kiedy do środka wszedł Gato z kumplami.

- O, Iruka. Dzisiaj który dział wykupiłeś?- zadrwił, a jego kumple zarechotali. 

- To zbyt wysoki poziom dla ciebie. Zostawiłem ci kolorowe książeczki z bajkami.- prychnął i mijając ich wyszedł. 

- Jak zwykle sztywny jak kłoda.- burknął za nim. 

Iruka zignorował go jak zawsze. Tym bardziej, że nie miał czasu na czcze pogaduszki. 
Dotarł do kolejnego punktu dzisiejszego planu dnia. Sklep zoologiczny: "Pod rozbrykanym koziołkiem". Wszedł do środka. Powitała go cisza i dziwny zapach mieszających się woni karmy dla różnych zwierzaków, skóry, gumy i parę innych których w tej chwili nie potrafił za bardzo odróżnić. Podszedł do lady ciekawie się rozglądając po wnętrzu. 

- Dzień dobry! Jest tu ktoś?!- zawołał w eter nie widząc nigdzie sprzedawcy, który by mu pomógł. 

- Chwileczkę! Już idę!- odezwał się zdecydowanie męski głos gdzieś z głębi zaplecza. 

Iruka stał, więc w miejscu cierpliwie czekając i ciekawie oglądając wnętrze sklepu, do którego w sumie pierwszy raz zawitał. Po chwili zjawił się jasnowłosy sprzedawca o przyjemnej aparycji.

- Przepraszam, że musiał pan czekać. Żona musiała wyjść, a ja właśnie przyjmowałem nowy towar na zapleczu. 

- Nic się takiego nie stało. Mam jeszcze chwilkę. 

- To, co potrzeba, szanownemu i wyrozumiałemu panu?

- Właściwie to nie wiem. Trafiła mi się właśnie sfora piesków pod opiekę, a ja właściwie nic o tym nie wiem. Raczej to nie jest aż takie łatwe, żeby im tylko jeść dać i koniec? Kupiłem już sobie dwie książeczki, ale pomyślałem, że przyjdę zasięgnąć porady specjalisty. 

- To dobrze pan trafił. Z tego, co widzę, to jest pan ninja. A ninja, który ma największą ilość psów, to legendarny kopiujący ninja, który czasem wpada do mnie po karmę dla swoich nindogów. Zgadłem? 

- T-tak.- zająknął się nie bardzo wiedząc, co robić. 

- Nic panu nie przekazał jak się nimi zajmować?

- Rzucił tylko, że mam im dać jeść, pokazał gdzie wszystko trzyma i dodał, że jak mi się uda to raz na tydzień kąpiel, więc tego...

- Och. Wciąż taki niedbały. Wiem, że on je wszystkie bardzo kocha, ale za bardzo traktuje jak ludzi i myśli, że same się sobą zajmą.- westchnął sprzedawca.- No dobrze. Mogę zobaczyć, co tam pan wykopał za pozycje?

- Tak, proszę.- powiedział zaskoczony i podał mu książki. Nie spodziewał się, że ktoś będzie mówił o Hatake takie rzeczy. Chociaż chyba jest w tym sporo prawdy. 

Sprzedawca obejrzał książki z miną znawcy.

- Sam pan wybierał, czy ten stary cap je panu polecił?- zapytał oddając mu je.

- Tą sam wziąłem, a drugą polecił mi księgarz. Nie dobre są?

- Nie, skąd. Właśnie te są najlepsze. zwłaszcza ta mała. Po prostu jestem troszeczkę zdziwiony, że ten stary cap mnie posłuchał i teraz faktycznie wie, co sprzedaje. Jak już je pan przeczyta, to proszę do mnie wpaść. Dam panu specjalistyczną pozycję dotyczącą już tylko nindogów, ale podstawy, dobrze żeby pan znał. Do tego... codziennie przynajmniej godzinny spacer. Dla pana będzie lepiej na smyczy. Hatake-san na pewno potrafi nad nimi bez tego zapanować. Pan dopiero musi zdobyć swoją pozycję w "stadzie". Myślę, że pomogą panu smaczki. Nie znam psa, który nie zrobiłby wszystkiego, by dostać smakołyka. Sądzę, że te psy nie próbowały nic poza karmą, więc dam panu porcję na próbę. Może je pan im dać po kolacji, ale najpierw zażądać czegoś... np. jak będziecie grzeczni na spacerze to po kolacji będzie deser. Tylko proszę pamiętać, że jak pan coś powie, obieca, to musi się z tego wywiązać. Inaczej nie dość, że słuchać więcej nie będą, to uprzykrzą życie i to bardzo. Dlatego lepiej oszczędnie obiecywać nagrody. najlepiej krótkimi łańcuchami akcji. np. wydaje pan pojedynczą komendę lub ciąg komend: łapa, leżeć, waruj. Jeśli polecenie wykonane zostanie poprawnie to dać nagrodę. Jeśli nie, to powiedzieć, że źle i jeszcze raz. Czy mówię dosyć jasno?

- Tak, tylko muszę to przeanalizować i przyswoić. Ile płacę?

- To próbka, więc będzie za darmo. Jeśli będą im smakować, to proszę przyjść jutro i pomyślimy nad mieszanką przysmaków dla pańskich podopiecznych, dobrze?

- Tak. Bardzo dziękuję za wskazówki i próbkę.- powiedział kłaniając się sprzedawcy. 

- Ja również dziękuję za wizytę i zaufanie.- odpowiedział sprzedawca. 

- Do widzenia!

- Do widzenia szanowny panie.- pożegnał go.

Iruka wyszedł ze sklepu zaskoczony, że spotkał takiego miłego i uprzejmego sprzedawcę. Nie miał już czasu skoczyć do domu, by zostawić zakupy, więc z torbą wrócił do biura. Z niemal kamienna miną jak gdyby nigdy nic, zajął swoje miejsce i schował kartonik. Z właściwym sobie uśmiechem zaczął przyjmować ninja powracających z misji. Ignorował wścibskie spojrzenia kolegów, którzy widzieli, że wrócił z podejrzaną torbą zakupów. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro