Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Koniec tęsknicy

Iruka zamrugał oczami czując się dziwnie. Zdawało mu się, że przed sekunda rozmawiał z Hatake, ale wnioskował ze swojego położenia, że musiało mu się oko przymknąć. Leżał na czymś ciepłym, jednocześnie twardym i miękkim. Przetarł zaspane oczy.

- Wyspałeś się, skarbie?- zaświergotał Kakashi pochylając się nad nim.

- He? Zasnąłem? Długo spałem?

- Wiesz.... zaraz zacznie zmierzchać. Musiałeś być padnięty. Znowu pracowałeś w domu?

- Och.... wybacz. Nie pracowałem. Właściwie jeszcze powinienem być w szpitalu, ale wysępiłem wypis do domu i trochę jednak jeszcze słaby jestem.

- Nie stresuj się. Mogłem cię podziwiać jak drzemiesz, a to niespotykane zjawisko.

- Pf.... lepiej wracajmy zanim się zrobi ciemno i Tsunade zaraz się pojawi i zacznie opieprzać nas obu.

- Przeżyje. To idziemy do mnie. Muszę się trochę tobą nacieszyć, skoro wszystko już sobie wyjaśniliśmy, prawda?

- Czemu nie chcę ci odmówić?- zastanowił się na głos.

- Powiedzmy, że nie mam pojęcia?- rzucił radośnie, uśmiechając się.

Spakowali resztki i śmieci po pikniku. zwinęli koc i ruszyli do domu Hatake. O dziwo po drodze nikt ich nie zaczepiał i nie zatrzymał. 

Weszli do sypialni wciąż nie mogąc się sobą nacieszyć i nasycić. Niedbale zamknęli drzwi i wymieniając się głodnymi pocałunkami podeszli do łóżka.

- Hej, Iruuuuuś... powiedz, co zboczonego chciałbyś mi zrobić?

- N-nie wiem... może jak w piątym tomiku?

- 69? I tyle?

Odpowiedziało mu niezbyt pewne kiwnięcie głową.

- No łeeee.... to może i było by przyjemne, ale ja za bardzo jestem wyposzczony. Chcę coś naprawdę zboczonego. Chcę żebyś sprawił, aby wszystkie moje zmysły krzyczały.

Iruka spojrzał na niego i nagle zaczerwienił się strasznie.

- Oooo.... to to. Chcę to. Właśnie to.- zareagował od razu domyślając się, że przez śliczną główkę bruneta musiało przemknąć coś naprawdę zboczonego, o czym pewnie nie chciałby mówić.

- A-ale...

- Ja naprawdę spełnię twoją najbardziej zboczoną fantazję. Zróbmy to, co właśnie przeszło ci przez myśl.- powiedział uśmiechając się głodnie.

- Nie wierzę. Zgodzisz się na unieruchomienie i zdanie na moją łaskę?

- Tak!

- Ty naprawdę jesteś chory z tym swoim zboczeniem.- burknął i oderwawszy się od niego podszedł do szafy.

- A co ja mam robić w tym czasie?

- Tyyyy?- zapytał przeciągając słowo.- Mmm.... Mógłbyś się rozebrać z łaski swojej i wejść do łóżka.- dodał nie patrząc na niego i przekopując mu szafę.

- Och... to takie zboczone i... nie ważne.- mruknął rozmyślając się a może szukając odpowiedniejszego słowa, którego nie potrafił znaleźć. 

Iruka znalazł coś odpowiedniego i z gracją polującego drapieżnika wszedł na łóżko. Kakashiemu strasznie  się taki Iruka podobał i szalenie podniecał. Czuł, że już w tym momencie robi się sztywny i nie musiałby wiele robić, by doprowadzić go do końca. 
Tymczasem jego mały drapieżca zaatakował mu usta wygłodniałymi pocałunkami, które Kakashi chętnie przyjmował i nawet się nie zorientował, że Iruka równocześnie przywiązuje go do ramy łóżka. Wystarczająco mocno, by mu nie uciekł i nie mógł się wyrwać, ale i odpowiednio, by nie odciąć dopływu krwi do rąk, nawet jak się ten trochę poszarpie. Kiedy już unieruchomił mu ręce zaczął schodzić z pocałunkami niżej. Opuszkami palców drażnił alabastrową skórę od wewnętrznej, wrażliwszej na dotyk strony. Kakashi mruczał zadowolony czując rozkoszne dreszcze. Ten delikatny dotyk równocześnie irytował i sprawiał wielką przyjemność.  Doprawdy nie pamiętał czy kiedykolwiek ktoś był dla niego tak... delikatny i czuły. Pewnie dlatego tak rozpaczliwie pragnął Iruki. Zachłysnął się głupią myślą, co by było gdyby teraz wpadli tu ich uczniowie? Wielka legenda i największa tajemnica Konohy leży przed byle nauczycielem akademickim z rozłożonymi nogami i jęczy jak oszalały? 

- Co ci chodzi po głowie takiego zabawnego?- zapytał przyszczypując mu niespodziewanie sutka. 

- Naaa... sensei...

- Bo przedłużę twoje męki o kolejne minuty i będziesz nie tylko jęczał jak opętany, ale i błagał ze łzami w oczach żebym cię wreszcie wziął tak mocno jak jeszcze nigdy nikt.- zagroził.

- Och, nie ... nie wytrzymam tyle.- jęknął przeciągle.- głupia myśl mi przyszła do głowy, co by było gdyby siódma teraz wpadła z niezapowiedzianą wizytą.- powiedział kapitulując,  gdyż dłonie Iruki robiły mu dobrze jednocześnie nie pozwalając osiągnąć szczytu.

- Możesz jeszcze myśleć o takich chorych rzeczach? Musimy coś na to zaradzić.- mruknął i przystąpił do zmasowanego ataku na jego różowe usta i wrażliwe na pieszczoty miejsca. 

Kakashi nawet nie miał szans odpowiedzieć. Uśmiechnął się mu w usta i oplótł go w talii nogami, prowokując do konkretnego działania. 

- Nie ma tak łatwo. Sam wybrałeś tortury.- mruknął całując go najpierw w usta, a potem w szyję, lekko przyszczypując skórę i robiąc mu kilka dorodnych malinek. 

- Nnnaaa... zrobisz mi malinkę- jęknął

- O, nie mój słodki. Zrobię ci cały chruśniak.- mruknął nisko, uśmiechając się dość wrednie. 

I Kakashi wiedział już, że przez tydzień bez mała będzie się krył pod golfem z długim rękawem. On próbował myśleć, a Iruka skutecznie rozpraszał jego myśli, prócz dłoni dokładając jeszcze gorący i rozkosznie wilgotny języczek, który robił mu tak dobrze, że już na żadnej myśli nie potrafił się skupić. Dał się pochłonąć zalewającym go rozkoszom, które tak chętnie dawał mu jego słodki Delfinek. Minuty mijały, a on wił się i jęczał nie mogąc dojść. Nie dlatego, że nie było mu dostatecznie dobrze, ale dlatego, że ten mały, podstępny  belferek mu na to nie pozwalał!
Za każdym razem, gdy już był prawie prawie u szczytu Iruka powodował, że nie mógł osiągnąć spełnienia, przestygał, by znów rozpalać do kresu wytrzymałości nie mogąc dojść.

- Iruuukaaaa, błaaagaaaaam....- jęczał miotając się po posłaniu sam już nie wiedząc jak się ułożyć, by móc w końcu osiągnąć szczyt i odsapnąć. Zmysły mu całkiem szalały. 

- Mmmm..., a o co?- droczył się, mimo że doskonale wiedział, czego pragnie. 

- Błagaaam.... weź mnieeee.... teraaaz... natychmiaaast.... zeeerżniiiij juuuuż!

- Ale ty się jąkasz, skarbie.- zaśmiał się i najpierw jeszcze postanowił troszeczkę go podręczyć.

Kakashi nie miał sposobności nawet spróbować odpowiedzieć, gdyż irukowe usta zachłannie przywarły do jego rozedrganych warg. Teraz pragnął tylko jednego. Wreszcie poczuć go w sobie i oby to rwało jak najdłużej. Z jednej strony chciał tego i uwielbiał jak Iruka to robi, ale z drugiej nienawidził tych jego tortur. To było tak dręcząco- nieskończenie przyjemne, że czuł, iż eksploduje i straci wszystkie zmysły. Oszaleje z rozkoszy i umrze najszczęśliwszy na świecie. 

Iruka nagle oderwał się od niego. Lekko, ale podejrzanie wprawnie podrzucił go i płynnym ruchem wszedł w niego nagrodzony głośnym, niekontrolowanym jękiem. 
Tym razem nie zaczynał od powolnych, delikatnych ruchów. Nie dawał mu szansy na przyzwyczajenie się do tego uczucia i nie rozciągał go powoli i dokładnie. 
Po prostu wszedł w niego gładko, mocno, intensywnie. Od razu narzucił szybkie, parzące skórę tempo, wchodząc głębiej przy każdym kolejnym pchnięciu. 
Posuwał jego jouniński tyłeczek mocno, szybko i zapamiętale, a Kakashi jęczał jak opętany. Nie potrafił i nie chciał się powstrzymywać. Wreszcie z głośnym, przeciągłym krzykiem doszedł uwalniając w końcu dotąd powstrzymywaną, słoną falę. Iruka doszedł zaraz za nim dysząc jak po 30 kilometrowym maratonie w biegu na śmierć i życie. Patrzył chwilę na srebrne nitki zdobiące cały brzuch i pierś białowłosego. Uśmiechnął się do siebie i wyszedł z niego przy akompaniamencie zmęczonego jęku. Nachylił się nad nim i oswobodził jego kończyny. 

Opadli wreszcie razem, wyczerpani na pościel. Iruka zmęczonym gestem naciągnął na nich pościel. Patrzyli na siebie lśniącymi spojrzeniami pełnymi gorącej namiętności. Obaj byli nienasyceni, ale też zbyt zmęczeni na powtórkę, więc tylko wpatrywali się w siebie nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście. 

- Wiesz.... chyba się jednak stęskniłem. Brakowało mi twojego tyłeczka i tej ślicznej mordki.- Iruka odezwał się jako pierwszy. 

- Mi ciebie też. Próbowali zająć twoje miejsce, ale jakoś nie potrafiłem się przekonać. Tylko tobie mogę na to wszystko pozwolić. Twój zapach i dotyk jakoś mnie koi. Nie wiem jak to się dzieje. Tylko z tobą jestem spokojny i szczęśliwy. W jakiś sposób bezpieczny? Nie rozumiem tego, ale to nieistotne. Już nigdy więcej nie chcę cię stracić. Ja tego nie przeżyję!

- Cieszę się.- wyszeptał i lekko pocałował go w usta, przyciągając nieco do siebie.

- Do kiedy masz zwolnienie?- zapytał robiąc smutną minkę

- To nie jest ważne. Jutro zamierzam spędzić cały dzień z tobą. W łóżku.

- To jest zbyt kusząca propozycja, by odmówić- uśmiechnął się szelmowsko.

- Prawda?

- Iruka?- chciał o coś zapytać, coś powiedzieć, ale słowa grzęzły mu w gardle. 

- Hmm?

- Kocham cie najbardziej na świecie.- wyszeptał, a jego policzki zarumieniły się bardziej. 

- A ja chciałbym się z tobą ożenić i nie dzielić się już z nikim.- odpowiedział równie cicho i leciutko się uśmiechając

- Wyjdę za ciebie jeśli ze mną zamieszkasz. Tutaj, nie w tej klitce. 

- Z przyjemnością.

- Jestem tak szczęśliwy, że mógłbym umrzeć.- westchnął robiąc rozanieloną minę

- Nawet się nie waż, głupolu.- mruknął wyczerpany i zamknął oczy pogrążając się w spokojnym śnie.

- Kocham cię Iruka. Kocham nad życie.- wyszeptał i wtuliwszy się w niego również pozwolił sobie na sen.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro