Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pizza na szczęście



Na klatce schodowej dało się słyszeć tupot nóg i brzęk kluczy. Roman, otworzywszy drzwi, wszedł do mieszkania. Zdjął brązową skórzaną kurtkę, jednocześnie podnosząc z ziemi bluzę dresową, po czym oba ubrania powiesił na wieszaku. Ustawił swoje wierne, acz już znoszone, czarne superstary obok innych butów, a następnie skierował kroki do kuchni.

Gdy zajrzał do lodówki, westchnął. Jak zwykle była niemalże zupełnie pusta. Wyjął sok pomarańczowy, by następnie nalać go sobie do szklanki. Usiadł na taborecie, upił łyk i wyjrzał przez okno. Na ulicy nie było dużo ludzi – pogoda nie zachęcała do długich spacerów. Było pochmurno i co jakiś czas mżyło – Roman spekulował, że do wieczora rozpada się na dobre.

Nagle usłyszał jakiś hałas z pokoju obok. Machinalnie odwrócił się w tamtą stronę i delikatnie uśmiechnął. Odstawiwszy na wpół pełną szklankę na stół, ruszył w kierunku odgłosów. Uchylił trochę drzwi z wielkim plakatem Marvela i oparł się o framugę.

– Witaj młody! – zawołał, starając się przekrzyczeć muzykę ze słuchawek, którą słyszał nawet z tej odległości.

Ku jego zdziwieniu udało mu się to i Grzegorz zsunąwszy słuchawki z uszu, odwrócił się do niego.

– O, cześć Roman. Co tu robisz?

– Muszę mieć jakiś konkretny powód, by odwiedzać rodzinę? – Uśmiechnął się zapytany.

Grzesiek wzruszył ramionami.

– Nie – odparł. – Ale rzadko przychodzisz.

– Tak często, jak przyzwoitość nakazuje. – Zaśmiał się Roman. – Mama w pracy?

Chłopak kiwnął głową, a jego brat podszedł do biurka.

– Co robisz? – spytał, patrząc na ekran monitora.

– Nic szczególnego. Relaksuję się, gadając z kolegami.

– I grając w Counter-Strike?

Grzesiek uśmiechnął się półgębkiem.

– Mama mówiła, kiedy wraca? – zmienił temat Roman.

– Wieczorem. A co, znów nie zostawiła nic na obiad? – Chłopak wyraźnie posmutniał.

Roman pokiwał głową, milczał przez chwilę, a następnie klepnął swojego brata w ramię.

– Chodź na pizzę – rzekł, po czym wyszedł z pokoju.

Grzesiek patrzył za nim chwilę i zaczął się zbierać.

***

Bracia szli chodnikiem, starając się jak najmniej wystawiać na wiatr. Pizzeria nie była daleko, jednak przy takiej pogodzie, każda droga się dłużyła. Gdy wreszcie ujrzeli szyld „Pizzy Hut", obaj przyspieszyli kroku. Z ulgą powitali ciepłe powietrze, które ich owionęło już na samym wejściu. Lokal nie był szczególnie mocno zatłoczony. Przy oknie siedziało młode małżeństwo z dzieckiem, obok wejścia samotny pan po czterdziestce, a w rogu hałaśliwa grupka nastolatków. Składała się z ośmiu osób – czterech chłopaków i czterech dziewczyn. Kłócili się jaką wybrać pizzę. Tylko jeden chłopak siedział na uboczu i się nie odzywał. Bracia powiesili kurtki na wieszaku, usiedli pod ścianą i zaczęli przeglądać menu.

– Jak szkoła? – spytał Roman, nie odrywając wzroku od karty.

Grzesiek wzruszył ramionami.

– Lepiej powiedz jak studia. Mama mówiła, że ostatnio coś zwaliłeś.

– Wspomniała o tym? – zdziwił się starszy z braci, a po chwili kącik jego ust powędrował do góry. – Nieważne. Już wszystko naprawione.

– Lepiej uważaj, słabo będzie, jeśli zawalisz ostatni rok.

– Wiem, wiem, matka mi to powtarza cały czas, gdy z nią rozmawiam. A właśnie, jak ona się trzyma?

Grzegorz westchnął i spojrzał na brata znad menu.

– Cały czas rozkojarzona. Od śmierci ojca jest tak zabiegana, że czasem zapomina o podstawowych sprawach.

– Sporo obowiązków na ciebie spadło, co? Będę wpadał, kiedy tylko będę mógł, ale jak dobrze wiesz, jestem na ostatnim roku studiów architektonicznych, więc...

– Wiem, wiem Roman, nie tłumacz się. Nie mam ci tego za złe. Po prostu tęsknię za czasami, gdy jeszcze mieszkaliśmy wszyscy razem. – chłopak zamilkł, a po chwili dodał. – I tęsknię za tatą.

– Wiem, młody – szepnął Roman. – Ja też za nim tęsknię.

– Nie uważasz, że to dziwne, że choć minęło zaledwie pół roku, to mi się wydaje jakby już upłynęło parę lat? Nie powinno mi to właśnie szybko zlecieć?

– Niekoniecznie Grzesiek. Wiesz, każdy przeżywa to inaczej. I każdy radzi sobie z tym inaczej. Mama na przykład cały czas próbuje znaleźć sobie jakieś zajęcie, a ciocia zamknęła się w sobie.

– A wujek popadł w alkoholizm – mruknął piętnastolatek.

Roman potrząsnął głową.

– Wujek był alkoholikiem już wcześniej, więc nie było mu dużo trzeba, by znów popaść w nałóg.

Zapadła chwila milczenia, którą przerwał młodszy z braci.

– Roman, myślisz, że wszystko się jakoś ułoży?

Roman spojrzał bratu prosto w oczy i odrzekł:

– Nie mogę ci tego obiecać Grzesiek, ale mogę ci przysiąc, że jakkolwiek się życie nie potoczy, zawsze będę przy tobie.

***

„Wiedziałem, że tak będzie." Te słowa przewijały się przez umysł Romana, gdy w strugach deszczu wracał do swojego mieszkania. Gdy odprowadzał brata do domu, zaczęło kropić, więc profilaktycznie wziął stamtąd swój czarny parasol i teraz błogosławił tę decyzję. Woda chlupotała mu w butach, dżinsy były już przemoknięte, a palce skostniałe z zimna. „Jeszcze tylko most, jedna ulica i jestem." – pocieszał się w myślach student. Niedaleko niego jakiś mężczyzna wpadł na uliczną lampę i przewrócił się na ziemię. Roman spojrzał na niego z pogardą pomieszaną z obawą. „Pewnie pijany" – pomyślał i przyspieszył kroku. Nigdy nie wiadomo czego można się po takich spodziewać.

Roman z ulgą powitał blok, w którym wynajmował mieszkanie. Wchodząc po schodach, już myślał o ciepłej herbatce, którą sobie zaparzy, gdy znajdzie się w środku.

– Ale najpierw zmienię ubrania, bo leje się ze mnie jak z fontanny – mruknął do siebie, szukając kluczy w kieszeni.

Wchodząc do mieszkania, od razu poczuł roznoszący się zapach zapiekanki. „Hubert pewnie znowu coś upichcił" – pomyślał Roman. Nagle przystanął. Uśmiechnął się do siebie i swojego pomysłu, po czym, zdjąwszy buty oraz kurtkę, udał się do kuchni.

– Cześć Hubert – przywitał się. – Słyszałem, że lubisz gotować nam obiady.

– Wam zawsze – odparł student z szerokim uśmiechem.

– To świetnie – stwierdził Roman. – Bo od jutra będziesz musiał uwzględnić jeszcze jedną osobę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro